News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Spektakl ze zgrzytem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

27.11.2017 10:15

(akt. 21.12.2018 15:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświecą meczowi Korony z Legią. Podkreślany jest wysoki poziom meczu, ale i tak na pierwszym planie są sędziowskie kontrowersje, które niemal wszyscy określają mianem pomyłki. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Meczycho!, Legia pokonana i rozbita; Sport - Spektakl ze zgrzytem; Fakt - Oszukana Legia; Super Express - Korona ograła Legię i VAR; Polska the Times - Nawet z VAR sędziowie się mylą.

Przegląd Sportowy - Świetne widowisko w Kielcach popsute przez sędziego Złotka i asystenta. Szkoda, że po jednym z najlepszych i najbardziej emocjonujących meczów rundy więcej mówi się o błędach sędziów, niż grze w piłkę. – Zapytajcie Złotka – wysyczał do dziennikarzy wściekły skrzydłowy Legii Michał Kucharczyk. Kontrowersje dotyczyły bramki na 3:2 – po konsultacji z Bartoszem Frankowskim (arbitrem odpowiadającym za wideoweryfi ację) – sędzia główny Mariusz Złotek uznał gola Jacka Kiełba. Pytanie, czy powinien, bo chwilę wcześniej na spalonym był podający do Kiełba Łukasz Kosakiewicz. – Nigdy nie oceniam pracy sędziów i dziś tego też nie zrobię. Mój brak komentarza mówi wszystko – stwierdził trener gości Romeo Jozak. Piłkarze Legii nie milczeli. Większość dyplomatycznie odpowiadała, że spalony był. Bramkarz Arkadiusz Malarz długo rozmawiał w korytarzu z obserwatorem PZPN Tomaszem Mikulskim. Później były arbiter międzynarodowy dość naiwnie stwierdził, że trzecia bramka była prawidłowa, bo początkowo nie do tej stopy piłkarza Legii została narysowana linia. Powtórki rozwiały watpliwości, gol był nieprawidłowy.


Mecz był jak rollercoaster, a zwroty akcji jak u Tarantino. Jedni i drudzy stworzyli wiele okazji do zdobycia bramki. Akcje były składne, tempo szybkie. – Oglądaliśmy dobrą, ofensywną grę obu zespołów – chwalił trener Jozak. – Zagraliśmy chyba najlepszy mecz w sezonie – stwierdził zadowolony szkoleniowiec gospodarzy Gino Lettieri.   Trudno się dziwić Włochowi. W ostatnich dziesięciu ligowych meczach kielczanie zdobyli 21 punktów na 30 możliwych. Przegrali jeden mecz, wygrali sześć. – Nie możemy się podpalać. Jeśli moja mała córeczka pociągnie z butelki za duży łyk, może się zachłysnąć i będą problemy. Musimy jeść małą łyżką i twardo stąpać po ziemi, bo szybko możemy zostać brutalnie sprowadzeni z obłoków – powiedział Jacek Kiełb. Legia zagrała świetne zawody, lecz trafi ła na bardzo dobrą, niepokonaną od dziewięciu kolejek Koronę i fatalnego sędziego Złotka.


Sport - Szybkie tempo, nieoczekiwane zwroty akcji, cztery prawidłowo zdobyte gole i ten decydujący - po niezauważonej pozycji spalonej. Tym razem system VAR okazał się bezużyteczny… Mistrzowie Polski fotelem lidera cieszyli się tylko sześć dni. W drodze do Kielc nie brali takiego scenariusza pod uwagę. A już na pewno nie w 2 minucie, gdy po dokładnej centrze Kaspera Hamalainena piłkę do bramki Korony strzałem głową skierował Jarosław Niezgoda.


Szybko stracony gol nie zdeprymował jednak gospodarzy. W niespełna pół godziny stworzyli sobie trzy okazje do wyrównania. Za każdy razem jednak obrońców tytułu ratował ofiarnymi interwencjami Arkadiusz Malarz. Dwukrotnie zatrzymał groźne uderzenia Adnana Kavczevicia i nie zawiódł, gdy niefortunną interwencją próbował go zaskoczyć Inaki Astiz. W odpowiedzi po strzale głową Guilherme futbolówka trafiła w poprzeczkę. Wtedy nie było już żadnych wątpliwości, że w Kielcach oba zespoły chcą grać w piłkę, a poziom emocji z każdym kwadransem będzie tylko rósł. Druga część pierwszej odsłony należała do kielczan. Najpierw pierwszą asystą w tym meczu popisał się Łukasz Kosakiewicz, a jego przytomne dogranie ze skrzydła sfinalizował efektownym uderzeniem Elia Soriano. Kibice Korony jeszcze nie zdążyli się nacieszyć wyrównaniem, a mieli powód do euforii po raz kolejny. Tym razem po niedoskonałej interwencji Malarza piłkę z najbliższej odległości wepchnął do siatki Ken Kallaste. Początkowo wydawało się, że strzelec gola znajdował się na pozycji spalonej. Analiza z wykorzystaniem systemu VAR wykluczyła jednak taki wariant. Na przerwę gospodarze schodzili zatem z zasłużonym prowadzeniem.


Super Express - Choć legioniści kipią ze złości, że sędziowie obsługujący technologię VAR oszukali ich i niesłusznie uznali zwycięską bramkę dla Korony, to kapelusze z głów przed kielczanami. Zagrali najlepszy mecz w tym sezonie i po kapitalnym widowisku pokonali mistrzów Polski 3:2. Zwycięska bramka dla Korony padła już jednak po ewidentnym spalonym. Tę sytuację również analizowali eksperci z VAR i fatalnie się pomylili. Nie zauważyli, że Łukasz Kosakiewicz zanim zagrał do Jacka Kiełba, był na ofsajdzie! – Sędziowie? Bez komentarza… I niech to posłuży za cały komentarz – machnął ręką trener mistrzów Polski Romeo Jozak. Ryzyko się opłaciło A trener gospodarzy Gino Lettieri aż promieniał z radości: – Kiedy Hamalainen wyrównał na 2:2, musieliśmy zaryzykować. To się opłaciło. Brawa dla Łukasza Kosakiewicza, którego jeszcze dwie godziny przed meczem nie było w składzie. Zdecydowałem się go wystawić, a on odwdzięczył się dwiema asystami – cieszył się Włoch.

Fakt - Piłkarze Korony w ostatnich 10 ligowych meczach zdobyli 21 punktów na 30 możliwych, nic więc dziwnego, że kibice są zachwyceni ich grą. I to na tyle, że... zachęcali piłkarzy do wizyty w dyskotece.  – Fajna sprawa, ale, niestety dziś nie możemy, w środę mamy ćwierćfinałowe spotkanie  rozgrywek o Puchar Polski – mówili po meczu koroniarze.


Polska the Times - „Nie wiem, co robił wtedy sędzia. Może kanapki jadł” – wypalił niegdyś Sławomir Drabik. Gdyby zamiast żużla wybrał piłkę nożną, sobotni mecz Legii w Kielcach mógłby podsumować tak samo. Mimo wyposażenia w system VAR Mariusz Złotek do spółki ze wspomagającym go przed monitorami Bartoszem Frankowskim uznał bramkę Jacka Kiełba na 3:2, która padła z ewidentnego spalonego. Piłkarze ze stolicy mogą mieć jednak pretensje do siebie, bo wcześniej mogli ustawić mecz pod siebie. Brakowało niewiele. W poprzeczkę trafił Guilherme, a dobijający jego strzał Thibault Moulin z dogodnej pozycji uderzył niecelnie. Przy stanie 2:2 piłkę meczową miał Michał Kucharczyk, lecz w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim pogubił się i trafił w słupek

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.