
Przegląd prasy: Pogoń wygrała po 16 latach
10.11.2014 10:55
(akt. 21.12.2018 15:23)
Przegląd Sportowy - Po raz kolejny przekonaliśmy się, że Legia nie jest tak świetna, jak pokazują to wyniki w Lidze Europy. W pucharach koncentracja, na ligowych boiskach coraz częściej radosny futbol i rozdawanie prezentów. Te niewytłumaczalne i irytujące błędy indywidualne, których nie można przykryć tabelą grupy L. Po raz kolejny twierdzę, że zasady rozgrywek rozpuściły mistrzów Polski, od zawodników po trenera. Gdzieś w głowach jest myśl, że jak się nawet straci punkty, to spokojnie wszystko będzie można nadrobić. Jeszcze bardziej irytujące od szkolnych błędów legionistów jest ich zachowanie z końcówki spotkania w Szczecinie. To ekstraklasa, a nie podwórko. Tak dojrzała drużyna, imponująca na arenie międzynarodowej, grająca tam odpowiedzialnie, a w tak prosty sposób daje się sprowokować. Zamiast walczyć o remis czy nawet wygraną, wdaje się w przepychanki z rywalami, którym w to graj. Po prostu: nie wypada. Podobnie, jak zwalanie winy na sędziego Tomasza Musiała. Nie należy do moich faworytów, kolejny raz stracił panowanie nad spotkaniem i szastał kartkami, ale szukania przyczyn porażki należy zacząć od siebie.
Polska the Times - Legia przystąpiła do meczu osłabiona brakiem kontuzjowanych Orlando Sa, Miroslava Radovicia, Dossy Juniora i Tomasza Brzyskiego. Poza pierwszym brakowało ich jednak także w poprzednich meczach, a zmiennicy spisywali się świetnie, zespół wygrał sześć spotkań z rzędu. W przeciwieństwie do tego czwartkowego tym razem Legia dominowała i chciała grać w piłkę. Ale gole strzelali gospodarze.
Nie były one jednak zasługą ich składnych akcji, a szkolnych błędów legionistów. Najpierw grający z konieczności na lewej obronie Helio Pinto (nominalnie jest rozgrywającym) odpuścił w polu karnym Rafała Murawskiego, a ten strzałem głową pokonał Dsśana Kuciaka. Jeszcze przed przerwą gospodarze prowadzili 2:0. Piłkę z autu wyrzucał Pinto, podał do Inakiego Astiza, który przyjmował ją tak nieszczęśliwie, że zostawił Adamowi Frączczakowi wolną drogę do bramki.
Gazeta Wyborcza - „Chciałbym po przerwie zobaczyć wkurzoną Legię" - napisał na Twitterze Bogusław Leśnodorski. I zobaczył. Żółte kartki za faule, dyskusje i przepychanki dostali Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak i Łukasz Broź, a za uderzenie Macieja Dąbrowskiego z boiska w doliczonym czasie gry wyleciał Tomasz Jodłowiec. Działo się. Mistrzowie Polski w 72. minucie zmniejszyli straty po golu Rzeźniczaka. Do końca gnietli Pogoń. W polu karnym „ruletą" czarował Ondrej Duda, strzały oddawali Żyro czy Vrdoljak. Sędzia doliczył ponad siedem minut, ale to nie wystarczyło, by odebrać Pogoni choćby punkt. Rok temu legioniści po 15 kolejkach mieli 31 punktów (teraz o dwa mniej). Ale tak jak w Polsce szło im trochę lepiej, tak w Lidze Europy zdecydowanie gorzej. Po czterech meczach mieli okrągłe zero po stronie punktów i goli. Teraz mają komplet zwycięstw. W tym roku czekajeszcze sześć spotkań. Najbliższy rywal - po przerwie na mecze reprezentacji - to GKS Bełchatów (21 listopada).
Fakt - Najpierw Pogoń zremisowała w meczu o Puchar Polski 1:1 (przegrała po dogrywce 1:3), a następnie w niedzielę wygrała z mistrzami Polski 2:1. - Po spotkaniu pucharowym trener Berg powiedział, że w dogrywce jego zawodnicy czuli się jak na treningu. Dzisiaj moi chłopcy sprawili im bardzo dobry trening i jeszcze dostali za to trzy punkty - powiedział po zakończeniu rywalizacji Kocian. Bohaterem meczu okazał się Adam Frączczak, który w latach 2006-08 bronił barw Legii. Napastnik Dumy Pomorza strzelił gola i asystował przy bramce Rafała Murawskiego, a - co ciekawe - na boisku pojawił się z konieczności. - Adam trenował tylko trzy dni, ale musiał zagrać, bo nie miałem możliwości skorzystania z Marcina Robaka i Łukasza Zwolińskiego - ujawnił po meczu szkoleniowiec Pogoni.
Rzeczpospolita - Piętnasta kolejka zakończyła rundę, ale zanim nastąpi zimowa przerwa, czeka nas jeszcze pięć serii wiosennych. Największymi wygranymi rundy jesiennej są Henning Berg i Legia Warszawa. Zatrudnienie Norwega, który przecież nie miał w swoim CV poważnych osiągnięć trenerskich, było przyjmowane z rezerwą. Przecież Jan Urban zimą poprzedniego roku też kończył jako lider ekstraklasy i dla wielu kibiców, a także ekspertów, decyzja o rozstaniu się ze szkoleniowcem, którego piłkarze Legii w większości lubili i szanowali, była niezrozumiała. Jak dobry był to ruch, widać dopiero dziś. Legia kapitalnie prezentuje się w europejskich pucharach, już zapewnia sobie awans do rundy pucharowej i wiadomo, że wiosną w dalszym ciągu będzie musiała dzielić swoją uwagę między ekstraklasę i Europę.
A właśnie za to, jak dobrze Legia łączy te obowiązki, należą się Bergowi słowa uznania. Norweg na początku sezonu był mocno krytykowany za ciągłe rotacje w składzie. Często się zdarzało, że jedenastka walcząca w tygodniu w pucharach była całkowicie odmienna od tej, która w weekend rywalizowała. Oczywiście Legia ma najszerszą kadrę w Polsce, ale tak jest także dzięki Bergowi i jego odważnym decyzjom personalnym. To on nie bał się postawić chociażby na 16-let-niego Krystiana Bielika czy zaledwie rok starszego Adama Ryczkowskiego, który nie tylko wystąpił w pięciu meczach ekstraklasy, ale nawet zdobył bramkę. To Berg sobie tę szeroką kadrę stworzył.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.