
Przegląd prasy: Legia stłamsiła Lecha
21.03.2016 09:40
(akt. 21.12.2018 15:35)
Przegląd Sportowy - Mistrz Polski w tym roku nie obroni tytułu. Lech Poznań po porażce z Legią już nie dogoni lidera. Drużynie ze stolicy Wielkopolski nie pomoże już żadne dzielenie punktów oraz powrót do zdrowia i życiowej formy nawet wszystkich piłkarzy. Już jest „pozamiatane”, Legii w tabeli poznaniacy już nie wyprzedzą. Mówił to na pomeczowej konferencji prasowej Jan Urban, choć nie tak wyraźnie i jednoznacznie, no ale jemu wybitnie nie wypadało nazywać rzeczy po imieniu. Trzeba próbować ratować, co się da i pomagać sobie kalkulatorem. Jeśli Lech do końca sezonu wszystko wygra, a Legia zacznie regularnie przegrywać, to Kolejorz zdąży ją wyprzedzić ze znaczną przewagą. Tylko że taki scenariusz w realnym świecie jest niemożliwy. Całkiem natomiast prawdopodobne, że przewaga Legii nad Lechem będzie jeszcze wzrastać, a przyhamuje ją wyłącznie redukcja punktów przed rundą finałową. Zagrypiony i walczący z katarem trener Urban był w sobotę jak cały Lech – zmożony paskudną chorobą. Gospodarze nie zdążyli znaleźć skutecznego lekarstwa – w przeciwieństwie do gości, którzy karnie zrealizowali receptę wypisaną przez doktora Stanisława Czerczesowa.
Dla Legii sukces przy Bułgarskiej ma wartość symboliczną. Był jak szczepionka przeciwko groźnemu wirusowi, który w ostatnich miesiącach uparcie ją atakował. Teraz Legia kontaktów z Lechem już się nie boi.
Sport - Oba zespoły nie rzuciły się prosto z tunelu do huraganowych ataków, toteż pierwszy kwadrans nie obfitował w emocje godne hitu kolejki. Lech rozgrywał piłkę z wielką koncentracją, a Legia czekała na jego błąd. Dosyć szybko jednak inicjatywę przejęli goście i nie oddali jej już do końcowego gwizdka. Gdyby poszukać krótkiej metafory, która oddawałaby układ boiskowych sił, trzeba by napisać, że legioniści założyli gospodarzom dźwignię na krtań. Poznaniacy bardzo chcieli pokazać się kompletowi publiczności z jak najlepszej strony, ale niemal przez całe półtorej godziny byli mocno przyduszeni przez modelowy pressing ze strony rywala. Nie byli w stanie podjąć wyrównanej walki na płaszczyźnie motorycznej. Po części wynikało to z fakt, że w tygodniu poprzedzającym mecz aż dziewięciu lechitów walczyło z wirusem grypy. Dwa szybkie gongi Goście mogli objąć prowadzenie jeszcze przed upływem półgodziny gry. We własnym polu karnym Artur Jędrzejczyk wyraźnie pociągał za koszulkę Tamasa Kadara. Gwizdek arbitra jednak milczał. To była pierwsza w tym spotkaniu, ale nie ostatnia wielce kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka. Bliżej otwarcia wyniku byli goście, gdy po zagraniu lobem Aleksandara Prijovicia piłka trafił w poprzeczkę, a dobitkę Michaiła Aleksandrowa fantastycznie wybronił Jasmin Burić.
Fakt - Jeśli kibice Lecha myśleli, że Nemanja Nikolić zapomniał, jak się strzela gole, to w sobotę czekała ich niemiła niespodzianka. Snajper Legii zdobył swoją 24. i 25. bramkę w tym sezonie i zapewnił wygraną liderowi ekstraklasy w ligowym szlagierze. Reprezentant Węgier wbił przy okazji szpilkę trenerowi Lecha Janowi Urbanowi, który przed jesiennym meczem z Legią zarzucał zawodnikowi, że ten strzela gole tylko słabym drużynom. – Mówiąc takie słowa, szkoleniowiec poznańskiego klubu obraził 14 z 15 zespołów ekstraklasy, bo dotąd w lidze nie pokonałem tylko bramkarza Pogoni. Urban był kiedyś ofensywnym zawodnikiem, ale jego drużyna nie zachwyca w ataku. Może przyjechać do Warszawy i zobaczyć, jak strzelam gole na zajęciach. A potem przekazać naukę piłkarzom Lecha – stwierdził Nikolić.
Gazeta Wyborcza - Wszystkie ofensywne argumenty, jakie wsobotnim meczu Lech – Legia mieli gospodarze, poleciały ztrybun wkierunku bocznych obrońców warszawskiej drużyny: Adama Hlouska i Artura Jędrzejczyka. Legia zablokowała Lecha i siłą fizyczną przepchała zwycięstwo. Tak atletycznego zespołu nie było wekstraklasie od lat. Zespół Stanisława Czerczesowa nie bawi się w subtelności. W hicie z Lechem boczni obrońcy Legii nie próbowali rozgrywać piłki od swojej bramki, zwykle po prostu ciskali ją do przodu za plecy lechitów. Po tym następowało przesunięcie całego zespołu z Warszawy na połowę Lecha, a napieranym piłkarzom gospodarzy po przejęciu piłki brakowało przestrzeni do jej rozegrania. Legia próbowała odzyskiwać futbolówki od zaskoczonego, zdezorganizowanego przeciwnika. I szybkim atakiem, za pomocą jednego-dwóch podań, zdobyć bramkę. Esteci mogą narzekać, bo ta Legia często gubi piłkę (średnia celnych podań z Lechem to ledwie 67 proc. i spada, wiosną wynosi 72 proc., jesienią – 80 proc.). Można kpić, że sposób ataku weekendowego starcia był kontynuacją nauk trenera Andrzeja Strejlaua, który kiedyś poradził piłkarzom: „Jak nie wiesz, co zrobić zpiłką, to oddaj ją przeciwnikowi, niech on się martwi”, ale pomysł Czerczesowa na Legię jest spójny. Nie po raz pierwszy zespół z Warszawy sam nie buduje akcji. Bo to rywale tworzą sytuacje dla niej, gubiąc się zepchnięci pod swoje pole karne, spychani do niego wróżny sposób. „Legia – sportowa wersja czołgu. Wygrane wszystkie pojedynki w kontakcie zprzeciwnikiem” – pisał na Twitterze wczoraj w trakcie meczu trener Pogoni Czesław Michniewicz.
Super Express - W tym meczu było wszystko. Pełne trybuny, wielkie emocje, gole i kilka kontrowersji. W starciu na szczycie Legia pokonała w Poznaniu Lecha 2:0 i zrobiła kolejny krok w stronę tytułu. Bohaterem był Nemanja Nikolić, który zdobył obie bramki dla lidera. Prawie 42 tysiące widzów liczyło, że poznaniacy po raz drugi w tym sezonie Ekstraklasy pokonają Legię (w Warszawie wygrali 1:0), ale tym razem to wicemistrzowie Polski stłamsili gospodarzy. Dwa ciosy zadał Nikolić, który obudził się po pięciu ligowych meczach bez bramki. Reprezentant Wegier ma już 25 trafień i niezagrożony zmierza po koronę króla strzelców. Więcej emocji będzie za to w walce o tytuł mistrzowski, bo przewaga Legii nad Piastem wynosi tylko przy punkty.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.