Domyślne zdjęcie Legia.Net

Presja nakręca

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

18.01.2007 08:34

(akt. 24.12.2018 04:55)

Od przynajmniej roku Legia ma problem z napastnikami. Nie sprawdzili się ani <b>Gottwald</b>, ani <b>Elton</b>. Najlepszym strzelcem jest <b>Miroslav Radović</b>. Teraz, za sprawą <b>Bartłomieja Grzelaka</b>, ma się to zmienić. Przy Łazienkowskiej nikt nie ukrywa, że wobec sprowadzonego z Widzewa napastnika oczekiwania są bardzo duże. Szczególnie, że kosztował aż 600 tys. euro.
Dawno polski klub nie zapłacił za piłkarza takiej kwoty innemu zespołowi z naszego kraju. Wierzy w niego Boniek - To miło zostać tak docenionym. Skoro prezesi zdecydowali się wyasygnować na mnie tak duże pieniądze, oznacza to, że bardzo na mnie liczą - przyznaje Grzelak. Z piłkarzy znajdujących się w kadrze pierwszego zespołu, więcej od niego kosztował tylko Miroslav Radović. Serb dokładnie wie, co oznacza tak wysoka kwota transferu. Kiedy na początku pobytu w Legii nie prezentował się zbyt dobrze, od razu zaczęto mu to wypominać. Grzelak zdaje się tym nie przejmować - Na razie myślę tylko o treningu i jak najlepszym przygotowaniu do sezonu. Jeśli mam być w dobrej formie, muszę się odpowiednio przygotować - twierdzi. Uważa, że gra w Legii to nie tylko wyróżnienie, ale też wielka presja. - Do rozpoczęcia rundy pozostały jeszcze dwa miesiące, nie będę się martwił na zapas. Presja to dla mnie żadna nowość W Widzewie było podobnie. Tam udało mi się sprostać oczekiwaniom i mam nadzieję, że w Legii będzie podobnie - mówi, przyznając, że lubi brać na siebie odpowiedzialność. - Jestem takim typem człowieka, że wysokie wymagania wobec mnie tylko mi pomagają. Wiadomo, że muszę strzelać bramki i będę to robił. Odchodząc z Widzewa Grzelak pozostawił po sobie dobre wrażenie. Wprawdzie jesienią zdobył zaledwie 4 gole, ale długo zmagał się kontuzją. W superlatywach mówi o nim Zbigniew Boniek, który twierdzi, że Legia dzięki temu transferowi zdobędzie mistrzostwo Polski. To kurtuazja, wdzięczność za to, że dobrze na nim zarobił, czy realna ocena wartości tego piłkarza? - Wydaje mi się, że to była bardzo szczera opinia. Wielokrotnie mówił mi o moich dobrych i słabszych stronach. Wierzył we mnie i chyba nadal wierzy - przyznaje Grzelak. Niegdyś transfery z Widzewa do Legii były rzadkością. Oba te kluby ze sobą rywalizowały i niechętnie wymieniały się zawodnikami. Łódzki zespół powoli wychodzi z trwającego już kilka lat kryzysu, ale jeszcze nie jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Nie boi się złych kibiców Grzelak zapewnia, że obecnie w Widzewie piłkarzom niczego nie brakuje. - Rzeczywiście, przez działania niektórych ludzi w pewnym czasie było tam ciężko. Jednak teraz jest inaczej - opowiada. Kibice Widzewa nie mogą pogodzić się z jego odejściem. Zapowiadają, że podczas meczu z Legią "odpowiednio" go przywitają. - Nie ma sensu przejmować się tym, co wypisują anonimowi ludzie na forach intemetowych. Ja w Łodzi zostawiłem naprawdę wielu przyjaciół wśród prawdziwych kibiców tego klubu. Oni nie mieli do mnie pretensji o to, że przechodzę do Legii - przyznaje napastnik. Oprócz wspomnianej presji, bycie piłkarzem Legii wiąże się z ogromnym zainteresowaniem mediów. Niektórych zawodników to przytłacza. Grzelak bez fałszywej skromności twierdzi, że jemu to nie przeszkadza. - O Legii każdy chce czytać, oglądać ją w telewizji. Chyba każdy chce być w zespole, o którym jest głośno. Szczególnie w przypadku piłkarza będącego jeszcze na dorobku, a za takiego się uważam. To dla mnie pozytywna zmiana. Jeśli chce się być dobrym zawodnikiem, trzeba grać w medialnym klubie. A takim jest Legia - mówi. Boiskowy demon Kiedy finalizował swój transfer, osoby, które miały okazję go poznać, mówiły: "młody, inteligentny człowiek". I rzeczywiście, ma łatwość wypowiadania się, jest grzeczny i uprzejmy. - Miło słyszeć takie komplementy. Staram się być pozytywnie nastawiony do życia. Jednak na boisku potrafię być agresywny, nawet często. Zawsze chcę wygrywać, kieruje mną sportowa złość. Jeśli coś się nie układa, to wstępuje we mnie demon i potrafię ostro zareagować - nie ukrywa zawodnik. A że życie to nie tylko piłka nożna, Grzelak stara się także zabezpieczyć sobie przyszłość. Mimo ciągłych wyjazdów zdecydował się na studia. - Uczę się zaocznie w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej w Łodzi. Jestem na wydziale pedagogiki. Trochę ciężko to wszystko pogodzić, ale mam nadzieję, że jakoś się uda - przyznaje na zakończenie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.