News: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:1 (2:1) - Samotny Sa

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:1 (2:1) - Samotny Sa

Piotr Kamieniecki, Jan Szurek

Źródło: Legia.Net

31.08.2014 15:29

(akt. 13.12.2018 17:04)

Legia jechała do Bielsko-Białej aby wspiąć się na pozycję lidera T-Mobile Ekstraklasy. Ta sztuka legionistom się jednak nie udała. Cały zespół prezentował się zdecydowanie poniżej możliwości oraz tego co pokazywał we wcześniejszych meczach. Już w ósmej minucie Anton Sloboda wykorzystał błąd obrony i pokonał Dusana Kuciaka, który również nie był bez winy. Do wyrównania doprowadził kwadrans później Orlando Sa, jedyny, który w Bielsku nie zawiódł. Napastnik Legii wykorzystał dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego z rzutu rożnego. Gdy wydawało się, że kolejne bramki zdobywać będzie mistrz Polski, Maciej Korzym w łatwy sposób oszukał Jakuba Rzeźniczaka i uderzył na bramkę Legii, a futbolówka wpadła do bramki pod brzuchem Kuciaka. W drugiej połowie legioniści mino trzech zmian w zespole razili niedokładnością i nie zdołali odrobić strat.

- Relacja na żywo


Po batalii o Ligę Europy, piłkarze Legii musieli stawić czoła ekstraklasowej szarzyźnie. W ostatnim dniu sierpnia warszawiacy zmierzyli się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Wygrana dawała piłkarzom Henninga Berga awans na pozycję lidera. Skład „Wojskowych” został wymieszany graczami mającymi w głowie czwartkowy występ z Aktobe oraz zawodnikami grającymi ostatnio rzadziej. Do tej grupy zaliczyć można m.in. Mateusza Szwocha czy Bartosza Bereszyńskiego.


Legioniści nie potrafili osiągnąć przewagi na początku spotkania, choć już w 6. minucie strzał zza pola karnego – po bardzo ładnej akcji – oddał Bartosz Bereszyński. 120 sekund później, dosyć niespodziewanie prowadzenie objęli gospodarze. Wszystko zaczęło się w środku pola od przejęcia futbolówki przez Damiana Chmiela, który szybko zagrał piłkę na lewe skrzydło, skąd w „szesnastkę” dośrodkował Maciej Korzym. Sytuację, po kiksie Ivicy Vrdoljaka, wykorzystał Anton Sloboda, któremu pomogła też przeciętna interwencja Dusana Kuciaka. Podbeskidzie grało podobnie przez cały czas – próby wykorzystania błędów niepewnego środka pola Legii, podania na skrzydło i dogrania w pole karne. Aktywny był Chmiel, którego zdecydowanie można było nazwać motorem napędowym miejscowych.


Wśród legionistów zawodził duet środkowych pomocników, a zbyt często ogrywany przez przeciwników był Bereszyński. Po mocnym ciosie, przyjezdni starali się odpowiedzieć po rzutach wolnych. Dwa razy blisko gola był Dossa Junior, lecz defensor Legii za każdym razem łapany był na spalonych. W 25. minucie do siatki trafił jednak inny Portugalczyk. Orlando Sa wykorzystał dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego i wyrównał rezultat spotkania. Warto zaznaczyć, że nasz napastnik starał się być aktywny, często cofał się po piłkę i próbował ją rozgrywać.


Kolejne minuty nie wykrystalizowały drużyny, która nadawałaby ton przebiegowi spotkania. Legioniści starali się utrzymywać przy piłce, ale częste straty pozwalały gospodarzom na groźne kontrataki. Nie sposób było też nie zauważyć, że zawodnicy Berga mieli kłopoty z wygrywaniem pojedynków fizycznych – pod tym względem dominowali bielszczanie, choć Jodłowcowi w tym kontekście trudno było coś zarzucić. Oprócz tego warszawska defensywa nie tworzyła monolitu i przez to w 38. minucie było już 1:2. Korzym dostał futbolówkę w polu karnym, zwiódł Rzeźniczaka i pokonał naszego słowackiego golkipera. Do przerwy Podbeskidzie prowadziło, a stołeczna „jedenastka” nie prezentowała się jak na mistrza przystało.


W zmienieniu oblicza Legii w drugiej połowie miały pomóc dwie zmiany – niewidocznego Marka Saganowskiego zastąpił Miroslav Radović, a za starającego się Mateusza Szwocha wszedł Michał Żyro. Początek w żaden sposób nie różnił się jednak od pierwszej części gry. Szybko po wznowieniu spotkania w sytuacji nie zorientował się Jodłowiec, który nie podszedł do zagrania i spowodował tym kontrę Korzyma. Ten przechwycił futbolówkę, wpadł w pole karne legionistów, ale strzał został przyblokowany przez obrońców i poszybował na aut.


Warszawiacy mieli wielkie kłopoty ze stwarzaniem sobie sytuacji. Teoretycznie zaradzić miała temu wysoko ustawiona linia stołecznej obrony, przechwytująca piłkę na połowie Podbeskidzia. W praktyce wyglądało to tak, że rywale posyłali długie podania, a legioniści mieli kłopoty, gdyż dynamiczni piłkarze przeciwników potrafili korzystać z okazji i tworzyć kolejne kontry. Jedna z najgroźniejszych sytuacji miała miejsce w 59. minucie, gdy Chmiel wpadł w naszą „szesnastkę”, minął portugalskiego stopera Legii i huknął wprost w Kuciaka. Wkrótce słowacki golkiper dostał niewygodną piłkę od Rzeźniczaka i sprokurował rzut wolny pośredni w polu karnym. Na szczęście Maciej Iwański nie wykorzystał niezłej okazji. „Wojskowi” starali się zagrażać przeciwnikom głównie prostopadłymi podaniami do Koseckiego oraz dośrodkowaniami, z których nic jednak nie wychodziło.


Niesamowita była też łatwość z jaką piłkarze Legii dawali się łapać na pozycji spalonej. Zdecydowanym liderem był w tym Dossa Junior, odnośnie którego sędzia boczny trzy razy unosił chorągiewkę do góry. Kolejne minuty przyniosły też zablokowane strzały Sa i Jodłowca. Nieporadność warszawiaków była porażająca. Jedyne zagrożenie goście stwarzali po rzutach rożnych i wolnych. W 84. minucie po raz kolejny próbował portugalski napastnik, lecz futbolówka poszybowała tuż obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później sam na sam z Kuciakiem wyszedł Krzysztof Chrapek, lecz 29-letni bramkarz dobrze się spiał odbijając nogą futbolówkę. W ostatnich momentach konfrontacji legioniści "usiedli" na gospodarzach, na połowę rywali pobiegł nawet Kuciak, ale nic z tego nie wyszło.


Po dobrej postawie na arenie europejskiej, piłkarze Legii nie spisali się na miarę oczekiwań w Ekstraklasie. Warszawiacy wyraźnie się rozluźnili i nie podołali niezwykle mocno zmotywowanym rywalom, którzy dzięki trzem punktom, awansowali na czwartą pozycję w lidze - najwyższą dla nich w historii swoich występów w Ekstraklasie . Podopieczni Berga będą musieli za to poczekać na awans na pozycję lidera...


Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:1 (2:1)


Bramki:
Anton Sloboda (8 min.), Maciej Korzym (38 min.) - Orlando Sa (25 min.)


Żółta karta:
Bartłomiej Konieczny (62 min.), Marek Sokołowski (75 min.) -  Ivica Vrdoljak (33 min.), Mateusz Szwoch (35 min.), Tomasz Brzyski (45 min.), Jakub Rzeźniczak (90 min.)


Podbeskidzie:
 Peskovic - Pazio, Konieczny, Stano, Górkiewicz - Sloboda, Iwański, Patejuk 58 min. Adu Kwame), Chmiel (84 min. Malinowski), Sokołowski - Korzym (66 min. Chrapek)


Legia: 
Kuciak - Bereszyński (71 min. Broź), Rzeźniczak, Dossa Junior, Brzyski - Szwoch (46 min. Żyro), Vrdoljak, Jodłowiec, Kosecki - Sa, Saganowski (46 min. Radović).

Polecamy

Komentarze (791)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.