
Piast Gliwice - Legia Warszawa 3:1 (2:0) - Otrzeźwiająca porażka
05.10.2014 15:20
(akt. 08.12.2018 09:09)
Relacja minuta po minucie - "live"
Piłkarze Legii przybyli do Polski sobotnim wieczorem. Do spotkania z Piastem warszawiacy przygotowali się na obiektach treningowych Trabzonsporu. Trener Henning Berg względem czwartkowej konfrontacji w Lidze Europy dokonał siedmiu zmian w składzie. W wyjściowym zestawieniu ostali się jedynie Dusan Kuciak, Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak oraz kapitan Ivica Vrdoljak. Kibice mogli się trochę obawiać o motywację przyjezdnych, którzy po poprzednim meczu na arenie międzynarodowej z Lokeren, przegrali 1:2.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gospodarzy. Już w pierwszych sekundach groźnie z dystansu uderzał Ruben Jurado, lecz czujnością wykazał się słowacki golkiper, który dobrze odbił futbolówkę. Po pierwszych próbach Piasta legioniści otrząsnęli się w 6. minucie, gdy z piłką zabrał się Jakub Kosecki, zwiódł trzech przeciwników i próbował przelobować Jakuba Szmatułę, lecz ta sztuka mu się nie powiodła. Kolejne fragmenty gry upłynęły pod znakiem ataków z dwóch stron. W 16. minucie poważny błąd popełnił jednak Igor Lewczuk, który zagrał wprost pod nogi Kamila Wilczka. Ten poradził sobie mając na plecach Rzeźniczaka i oddał strzał. O ile Kuciak pierwsze uderzenie obronił, to przy dobitce był bez szans i „Piastunki” prowadziły 1:0.
Wkrótce zrehabilitować starał się Lewczuk, który zagrywał na środek pola karnego, ale piłka odbiła się rykoszetem od Brożka i zmusiła Szmatułę do interwencji. Sześć minut później legioniści mieli rzut wolny, futbolówkę w „szesnastkę” dośrodkował Pinto. a w polu karnym Orlando Sa zgrał głową do Koseckiego, który huknął w golkipera gospodarzy. Bramkarz Piasta zdołał jednak utrzymać piłkę w rękach, czym wywarł wrażenie na miejscowych kibicach. W 36. minucie warszawiacy znaleźli się pod pressingiem rywali. Piłka znalazła się pod nogami Kuciaka, który starał się chyba mijać Wilczka. Słowak zupełnie się jednak zagubił, futbolówka dodatkowo podskoczyła na nierówności i zdarzyło się coś, co do tej pory się Słowakowi nie przytrafiało - klops. W ten też sposób pomocnik gospodarzy skompletował swoje drugie trafienie i podwyższył prowadzenie swojej ekipy. W tym też momencie miejscowi fani pokazali swoje kompleksy śpiewając przede wszystkim obraźliwe piosenki o drużynie mistrza Polski, zamiast przede wszystkim cieszyć się z trafienia. Mimo kilku ataków z obu stron, rezultat do przerwy już się nie zmienił.
Początek pierwszej połowy należał do legionistów, którzy wyszli na boisko w lekko zmienionym składzie. Na placu gry pojawili się Michał Żyro oraz Tomasz Jodłowiec. Zastąpili Leczuka oraz starającego się Bielika. Zmieniła się również taktyka, bo opiekun „Wojskowych” zdecydował się na grę trójką obrońców (Rzeźniczak, Vrdoljak, Astiz). Na skrzydłach zobaczyliśmy Brozia i Koseckiego, a w środku pola Jodłowca, Żyrę i Pinto, a za atak odpowiedzialni byli Sa i Saganowski.
W 51. minucie Portugalczyk był bliski zanotowania kontaktowego trafienia. Sa mocno uderzył z pola karnego, ale piłka po rękach Szmatuły odbiła się od słupka i wyszła w pole. Inicjatywa była jednak po stronie warszawiaków, którzy w posiadaniu piłki byli przez 60 procent czasu gry. Wkrótce swojej kolejnej szansy poszukali po kontrataku gospodarze. Matej Izvolt zbiegł ze skrzydła w pole karne, ale skutecznym wślizgiem powstrzymał go Rzeźniczak. Gliwiczanie w drugiej części gry zdecydowali się na zdecydowaną defensywę. Widać było, że podopieczni Angela Garcii brali przykład z legionistów, którzy skutecznie bronili się przed Trabzonsporem.
Legioniści atakowali i starali się przyciskać rywali, lecz na niewiele się to zdawało. W 70. minucie kolejną okazję miał Sa, lecz uderzył głową ponad poprzeczką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Sześć minut później zobaczyliśmy kolejną kontrę gospodarzy, którą strzałem z dystansu kończył Bartosz Szeliga. Uderzenie sparował przez siebie Kuciak, a że stał tam akurat Wilczek, to podwyższył wynik spotkania, a także skompletował hat-tricka. Pomocnik miał prawdziwy dzień konia.
W kolejnych minutach nadal starał się coś zdziałać Sa, który oddał w sumie cztery uderzenia, lecz nic z tego nie wychodziło. Warszawiacy napotykali przed sobą mur, którego nie byli w stanie sforsować. O ile na murawie nie działo się nic ciekawego, o tyle na trybunach trwał festiwal radości z porażki Legii. Ciekawe jak miejscowi gracze reagują na to, że ważniejsza od ich wygranej jest strata punktów przez warszawiaków? W ostatnich sekundach honorowe trafienie zaliczyli legioniści. Z piłką z prawej strony zszedł w pole karne Broź, po chwili futbolówka znalazła się pod nogami Dudy, który z furią wpakował ją do siatki i zmniejszył rozmiary porażki. W ostatnich sekundach Słowak mógł ponownie zdobyć bramkę po strzale z dystansu.
Legioniści rozegrali słabe zawody i ponownie po meczu w Lidze Europy przegrali na ligowym podwórku. Nie ma co ukrywać, że zabrakło w pewnym stopniu determinacji motywacji, a także trochę sił. Ze słabej strony pokazali się zmiennicy i wszystko złożyło się na porażkę w Gliwicach. Przesądni mogą z kolei wierzyć, że pecha przyniosła baza treningowa w Turcji, gdzie regularnie ćwiczy Trabzonspor, notujący słabe wyniki w lidze…
Autor: Piotr Kamieniecki
Piast Gliwice - Legia Warszawa 3:1 (2:0)
Kamil Wilczek (17. min, 37. min, 76. min), Duda (90. min)
Piast: Szmatuła - Klepczyński, Horvath, Osyra, Brożek - Podgórski (53' Szeliga), Marc, Murawski, Wilczek, Izvolt (77' Ziviec) - Jurado (69' Hanzel)
Legia: Kuciak - Lewczuk (46' Jodłowiec), Rzeźniczak, Astiz, Broź - Pinto, Vrdoljak, Bielik (46' Żyro), Kosecki - Saganowski (71' Duda), Sa
Żółta kartka: Bielik, Rzeźniczak
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.