![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Odpowiedź <i>Rzeczpospolitej</i>
23.10.2002 09:10
(akt. 15.01.2019 14:27)
<img src="img/rp.jpg" border=0 align=left hspace=3 vspace=6>Pamiętacie sławny artykuł w <i>Rzeczpospolitej</i> autorstwa red. Stefana Szczepłka traktujący o ostatnich derby Warszawy?. Po tej publikacji, na redakcję dziennika posypała się ze strony kibiców Legii fala krytyki, a skrzynki pocztowe redaktorów pękały w szwach. Poniżej możecie przeczytać odpowiedź red. Żukowskiego. Komentarz zostawiam Wam.
Nie nasza Legia
Tylko raz w życiu biłem się naprawdę. Byłem wtedy w piątej albo szóstej klasie podstawówki, mieszkałem w małym mieście trzysta kilometrów od Warszawy. Śmiertelnym wrogiem okazał się trochę starszy chłopak i, niestety, dostałem baty. Ale krwawiący nos nie bolał, bo biłem się za Legię, mój ukochany klub. Ten, który mnie zbił, twierdził, że Legia to nic i liczy się tylko Górnik.
W tamtych czasach każda wizyta z ojcem na stadionie przy Łazienkowskiej to było święto, już w samochodzie z podniecenia miałem gorączkę. Kiedy zaczęło wychodzić pismo "Nasza Legia", zaprenumerowałem je natychmiast, a album o Legii wydany w roku 1966 na pięćdziesięciolecie klubu był pierwszą tak grubą książką, jaką przeczytałem w życiu (do dziś stoi na mojej półce). Skład jedenastki Legii z roku 1970 wymieniam bez zająknięcia obudzony w środku nocy.
Teraz mieszkam w Warszawie, żyję z pisania o sporcie, ale na stadion Legii nie chodzę wcale, a jak już muszę, to idę tam ze strachem i niesmakiem. Słowo "Legia" straciło dla mnie cały swój wdzięk.
Kierownictwo tego klubu - już w warunkach wolnej Polski - zaprzepaściło charyzmę Legii, sprawiło, że drużyna, która mogła być dumą Warszawy, stała się jej hańbą. Pobłażano chuliganom, identyfikowano się z nimi, sam słyszałem, jak jeden z prezesów mówił do pijanej zgrai: "To dla was gramy". Nie zrobiono nic, by ludzie w dresach przestali nadawać ton trybunom. Konsekwencje są takie, że dziś, gdy gra Legia, to strach wisi nad miastem, a
normalni ludzie unikają okolic Myśliwieckiej i nie wsiadają nawet do autobusów jadących w tamtą stronę.
Legia mogła być jak Real, Barcelona, Benfica, Ajax czy Arsenal. Ma długą historię, stary stadion położony w jednym z najpiękniejszych miejsc w Warszawie, a jej nazwa była rozpoznawalna wszędzie w Polsce, mówiła coś nawet ludziom, którzy sportem interesują się mało lub wcale.
Dziś kojarzy się fatalnie jako symbol chuligaństwa i stadionowego bandytyzmu. Oczywiście wśród jej kibiców jest wielu spokojnych, porządnych ludzi, którzy być może mają silniejszą wolę niż ja i wciąż chodzą na stadion. Ich głos jest jednak słabo słyszalny i do ostatecznego zwycięstwa jeszcze daleko. Choć małe sukcesy już się pojawiły: spiker prymityw przestał drzeć się podczas meczu.
Wspominam o tym wszystkim nie bez powodu. To, co napisał w "Rzeczpospolitej" Stefan Szczepłek po meczu Legii z Polonią, wywołało zmasowany e-mailowy kontratak kibiców Legii, a nawet redaktorów dzisiejszego pisma "Nasza Legia", które nam (Szczepłkowi i mnie) nawymyślało. Wśród e-mailowych listów były różne - z pogróżkami, z wyzwiskami, ale w wielu ludzie chcieli nam powiedzieć, że Legia to już dziś nie tylko chuligani. Tych pozdrawiam i życzę im, by jak najszybciej na Łazienkowskiej byli większością.
Reszcie odpisuję jak następuje: miłości do Legii nie będzie mnie i Szczepłka uczył żaden podpity żul ani pan Robert Piątek z pisma "Nasza Legia", który Szczepłkowi może co najwyżej buty wyczyścić. Oni mają swoją Legię, a my swoją. Nie tracę nadziei, że one się kiedyś spotkają, ale na razie to dwa różne światy. -
MIROSŁAW ŻUKOWSKI
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.