
Oceny piłkarzy Legii po meczu z Jagiellonią Białystok - majówka na Narodowym o krok bliżej
28.02.2025 20:35
(akt. 28.02.2025 20:36)
Gra zespołu 7 (6,16 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - Niewątpliwie pucharowa rywalizacja z Jagiellonią była jak na razie najważniejszym meczem Legii w tym roku i również najlepszym w wykonaniu ''Wojskowych''. Defensywa w tym meczu naprawdę stanęła na wysokości zadania, pisząc dosadnie — obrońcy Legii nałożyli kaganiec najbardziej bramkostrzelnej drużynie w Ekstraklasie. Jaga przez całe spotkanie oddała zaledwie dwa strzały celne, a drużyna z Białegostoku wcale nie schowała się za podwójną gardą, tylko była skrupulatnie czyszczona na połowie warszawiaków. Z wyjątkiem sytuacji bramkowej. W środku pola również rządzili legioniści, którzy wygrywali większość pojedynków. Choć i tak tego wieczoru show skradł Royoya Morishita z dwoma trafieniami i jedną asystą na czele. Niestety poziom gry napastników nieco odbiegał od reszty, lecz i tak to wystarczyło, by Legia zameldowała się w półfinale Pucharu Polski.
Vladan Kovacević 6(5,95 - ocena Czytelników) - Szybko pozbierał się po ostatnim meczu z Radomiakiem, który mówiąc najdelikatnie kompletnie mu nie wyszedł. Niemniej, to właśnie umiejętność radzenia sobie z porażkami cechuje profesjonalnych sportowców. Vladan potrafił zresetować głowę, dzięki czemu w spotkaniu z Jagiellonią jego gra wygląda zupełnie inaczej. Bardzo pewnie operował piłką, natomiast jego wyrzuty piłki, czy wykopy, pozwalały pominąć zbędne dwa-trzy podania piłkarzy. Zaliczył również kilka pewnych chwytów, choć najgorsze sytuacje w większości czyścił duet obrońców. Tylko raz wrzucił na minę Guala, wszystko przez chęć szybkiego wznowienia akcji. Bramka Jarosława Kubickiego w 30. minucie, to błędy indywidualne co najmniej kilku zawodników, którzy dali się zaskoczyć szybkim rozegraniem akcji przez gości, więc ciężko winić za nie Kovacevicia. Zobaczymy, w jakiej dyspozycji będzie w meczu ze Śląskiem. Oby okazało się, że wpadki z poprzedniego tygodnia to tylko gorszy dzień w pracy.
Paweł Wszołek 7 (6,57) - Wszołek został bohaterem rzekomej ''kontrowersji'', co przyćmiło jego bardzo dobry występ. Doświadczony piłkarz Legii w tym meczu nawiązał do swojej najlepszej formy, kiedy z dużymi nadziejami odchodził do Unionu Berlin. ''Wszołi" w środowym spotkaniu z Jagiellonią był niezwykle aktywny, a co najważniejsze dużo wnosił do budowy akcji, jak i neutralizowania ataków rywali. To właśnie Wszołek już w 5. minucie wcielił się w rolę stopera i jako ostatni zawodnik przed bramkarzem przeciął niebezpieczne podanie do Afimico Pululu. Najprawdopodobniej bez jego udanej interwencji, już od niemal początku Legia musiałaby odrabiać straty. W 39. minucie zmylił Darko Churlinova, dograł piłkę w pole karne, lecz ta nie doszła do Marca Guala. Jego najlepsza akcja miała miejsce w 58. minucie, kiedy popisał genialnym rajdem przez prawie cały boczny sektor boiska, jednakże ponownie zabrakło finalizacji w polu karnym. A w ramach ciekawostki można dodać, że w sumie Wszołek w sprincie przebiegł 365 metrów, czyli prawie całe kółko stadionu lekkoatletycznego, a także osiągnął najwyższą prędkość na boisku 33,1 km/H. Trudno doszukać się większych minusów jego występu.
Jan Ziółkowski 8 (7,6) - Przez niemal całe spotkanie był bardzo pewnym punktem defensywy, zaliczył naprawdę wiele odważnych interwencji. To dzięki jego zasłudze Pululu w tym meczu miał niewiele do powiedzenia. Bardzo często pewnie wychodził sprzed linii obrony z interwencją, ciężko wymienić każdą z nich, ale imponująca była choćby ta z 23. minuty, kiedy perfekcyjnie, czystym wślizgiem zatrzymał napastnika Jagi. Jakby tego było mało, to na początku drugiej połowy Ziółkowski odnalazł się w polu karnym rywala, wykorzystał dogranie Morishity i głową pokonał Abramowicza. Była to jego pierwsza bramka w Legii, a co ważniejsze niezwykle istotna dla całego zespołu. Niestety nie ma co ukrywać, że przy trafieniu dla Jagiellonii Ziółkowski mógł się zachować odrobinę lepiej, przede wszystkim zabezpieczyć samotnego Kubickiego. Tak czy inaczej, jego występ w pełnej perspektywie należy ocenić bardzo pozytywnie. Wysoko forma Ziółkowskiego to kolejny dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami.
Steve Kapuadi 7 (6,96) - Udany powrót po złamaniu nosa, gra w masce mu nie przeszkadzała. Swoją grą utrudniał życie piłkarzom Jagiellonii, szczególnie w polu karnym. Ponadto wygrał wiele pojedynków w powietrzu i nie popełnił żadnych rażących błędów. Do tego Kapuadi w doliczonym czasie gry w zatłoczonym polu karnym odnalazł możliwość zagrania do Morishity, który trafił do bramki, dzięki czemu stoper do udanego występu może przypisać także asystę. Dobra gra "Ziółka" to również jego zasługa, młody obrońca zyskuje na jakości i spokoju gdy ma obok siebie doświadczonego i pewnie grającego partnera.
Ruben Vinagre 6 (5,49) - Ostatnimi czasy brakuje Vinagre, który miał masę dograń w pole karne, a swoim dryblingiem zdobywał dużo przestrzeni. Widać, że po kontuzji nie doszedł jeszcze do swojej optymalnej dyspozycji. W meczu z Jagiellonią gra Portugalczyka była nieco bezbarwna, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia. Szczególnie z przodu było mało konkretów. Z pozytywów można pochwalić go na przykład za dynamiczny doskok w polu karnym w 23. minucie do Vilara i zablokowanie jego dogrania. Vinagre miał, także niezłe dogranie w pole karne z początku pierwszej połowy, lecz Szykurinowi trochę zabrakło, żeby dotknąć futbolówki. Mimo to Portugalczyk przyzwyczaił nas do znacznie większego wkładu w grę zespołu. Stać go na wiele więcej. Czekamy na jego topową formę.
Maxi Oyedele 7 (5,96) - Nie pierwszy młody zawodnik, który zagrał w tym meczu, jak wyrachowany ligowiec. Oyedele od początku nie przebierał w środkach i z zaciekłością walczył o każdą piłkę w swoim zasięgu. Jego zapędy trochę utemperował sędzia żółtą kartką na początku rywalizacji, lecz w dalszym ciągu wykonywał kawał dobrej roboty. Co więcej, bardzo dobrze układała się współpraca Oyedele - Morishita, co również procentowało. Reprezentant Polski był zaangażowany w tak zwaną małą grę, więc być może jego występ nie był, aż tak spektakularny, jednak z pewnością drużyna odczuła jego obecność na boisku. Szczególnie w spotkaniach z trudniejszymi rywalami, taki zawodnik w środku pola to nieocenione wsparcie dla zespołu. Bardzo pewna i solidna gra, zwłaszcza po przerwie, kilka ważnych interwencji i przechwytów.
Bartosz Kapustka 7 (6,67) - Kapustka również dołożył cegiełkę do końcowego wyniku, miał kilka przebojowych wyjść z piłką. Starał się napędzać akcje, jak choćby tą z 52. minuty, kiedy utrzymał się przy piłce zagrał ją do Chodyny, a on w pole karne do Guala, lecz Hiszpan nie trafił w futbolówkę. Co więcej, niewiele zabrakło, żeby to sam Kapustka w 32. minucie cieszył się z gola własnego autorstwa, lecz jego nieoczywisty strzał z dystansu odbił się od słupka. Brawo za decyzję! Kapitan Legii bardzo często po przyjęciu piłki uruchamiał również swoimi podaniami Wszołka. Warto podkreślić, że to on rozwinął akcję, po której Morshita strzelił gola w 85. minucie. Kapustka przebiegł w tym meczu blisko 12 km, czyli najwięcej w całej drużynie, a dynamika, którą wnosił do akcji legionistów, była wartością dodaną. Walczył na całej długości i szerokości boiska, miał wiele kluczowych interwencji.
Ryoya Morishita 9 (8,53) - Dwie bramki i jedna asysta – matematyka nie kłamie, Japończyk miał kluczowy wpływ na każdą bramkę zdobytą przez Legię. Statycznie był to jego nie tylko najlepszy występ z eLką na piersi, lecz także w całej karierze. W kolejności kapitalny występ Japończyka wyglądał następująco — najpierw w 52. minucie dograł piłkę z idealnym wyczuciem na głowę Ziółkowskiego. Następnie w 85. minucie umiejętnie przygotował sobie piłkę w polu karnym, po czym mocnym strzałem w bramkę wyprowadził Legię na prowadzenie, a w doliczonym czasie gry Morishita powtórzył tę sztukę. ''Mori'' mógł żałować, że w 42. minucie z odległości około ośmiu metrów nie trafił nawet w bramkę, bo skompletowałby hat-tricka. To było 50. spotkanie Morishity w Legii i lepiej tego jubileuszu chyba nie mógł sobie zaplanować.
Kacper Chodyna - 7 (5,33) - Tym razem Chodynie nie zabrakło pewności siebie, co dało się odczuć, analizując mecz. Nie bał się wchodzić w drybling i liczne pojedynki z rywalem. Mógł spotkanie zakończyć z golem na koncie, lecz ten nie został uznany, bowiem minimalnie za szybko ruszył do piłki po podaniu Guala (do stwierdzenia spalonego potrzebne było narysowanie linii). Poza tym dobrze wymieniał się na prawej stronie zadaniami z Wszołkiem oraz sam miał kilka obiecujących dograń w pole karne. Powinien mieć asystę, ale po świetnym dograniu w pole karne, źle przyjmowął piłkę Ilja Szkurin. Był także cały czas zaangażowany w wywieranie presji na rywalu, w sumie zanotował, aż 31 pressingów, to najlepszy wynik w drużynie. Były to solidne zawody w wykonaniu skrzydłowego ''Wojskowych''.
Marc Gual 6 (5,12) - W pierwszej połowie niemal wszystko co było groźne pod bramka rywala było związane z Gualem. Zaczął to spotkanie od uderzenia w środek bramki. Ta akcja miała potencjał, mógł zagrać do o wiele lepiej ustawionych kolegów na bokach boiska. Po chwili uderzył płasko z ostrego kąta tuż obok bramki. W 10. minucie Hiszpan popisał się błyskotliwym podaniem przeszywającym dwie linie Jagiellonii, lecz Chodyna ruszył minimalnie za szybko do piłki i jego gol nie został uznany. Potem po podaniu Guala w słupek trafił Bartosz Kapustka. Po zmianie stron zmarnował sytuację na strzelnie gola - nie trafił w piłkę będąc w polu karnym. Miał jeszcze strzał głową po dograniu od Morishity, ale poradził sobie z nim Sławomir Abramowicz. Nie był to jakiś super mecz Hiszpana, ale i tak zdecydowanie najlepszy w tym roku.
Ilja Szkurin 4 (4,37) - Debiutancki występ w pierwszej jedenastce w barwach Legii, mógł trochę przygnieść Białorusina swoim ciężarem i nie da się ukryć, że tak faktycznie było. Szkurin momentami był bardzo ''elektryczny'' i nie wykorzystał dwóch dogodnych sytuacji. Jeśli szukać plusów w grze nowego nabytku Legii, to można pochwalić go za umiejętne wywalczenie rzutu wolnego, po którym wywiązała się akcja bramkowa oraz dogranie do Morishity w pole karne pod koniec pierwszej połowy spotkania. Wydaje się, że trzeba będzie trochę poczekać na adaptację Szkurina, z racji na spory przeskok, który poczynił zmieniając Mielec na Warszawę i na pracę nad fizcznością, jaką musi wykonać.
Juergen Elitim 6 (5,79) - Pojawił się na boisku w 66. minucie za Maxiego Oyedele. Zbierał wiele piłek sprzed pola karnego rywala, poza tym w dalszym ciągu środek pola był pod kontrolą legionistów. Swoją zmianą na pewno nie obniżył poziomu, który prezentował przed nim Maxi.
Wojciech Urbański 6 (5,82) - Widać, że każdym razem jak pojawia się na boisku, chce dać z siebie wszystko i jak najbardziej pomóc drużynie. Tym razem nie było inaczej, Urbański często pokazywał się do gry, a w grze obronnej wywierał presje na rywalach. Warto zauważyć, że gdyby Urbański nie odwrócił się inteligentnym zagraniem z piłką, to Morishita prawdopodobnie nie zdobyłby bramki w 85. minucie.
Najlepszym legionistą środowego meczu według redaktorów i Czytelników był Ryoya Morishita.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.