Domyślne zdjęcie Legia.Net

Murawski: "Żałuje!!!"

Adam Dawidziuk

Źródło: Przegląd Sportowy

26.09.2002 23:09

(akt. 15.01.2019 20:16)

Ja się wcale do Bielefeldu nie prosiłem. Miałem propozycje z innych poważnych klubów, jak AEK Ateny czy VfL Bochum. Tuż przed wyjazdem do Korei podpisałem jednak kontrakt z Arminią i trochę żałuję.
- Zagrał pan w dwóch pierwszych meczach Bundesligi, a w czterech kolejnych siedział na ławce - czy przed wyjazdem do Niemiec sądził pan, że będzie tak ciężko? - Fakt, że z Legią wywalczyłem mistrzostwo Polski, tutaj nie ma znaczenia. Może już większe, że uczestniczyłem w finałach mistrzostw świata. Teraz dla mnie nie ulega wątpliwości, że w Niemczech promuje się Niemców. Kiedy negocjowano ze mną kontrakt, to i menedżer Thomas Von Heesen i trener Benno Mšhlmann zapewniali mnie, że jestem im bardzo potrzebny. Ba, że nie wyobrażają sobie, abym do nich nie trafił! A ja się wcale do Bielefeldu nie prosiłem. Miałem propozycje z innych poważnych klubów, jak AEK Ateny czy VfL Bochum. Tuż przed wyjazdem do Korei podpisałem jednak kontrakt z Arminią i trochę żałuję. Pewne rzeczy nie zostały załatwione tak, jak mi obiecywano. Zamiast od razu zamieszkać w domu, musiałem żyć w hotelu. Kiedy żona już znalazła odpowiednie lokum, to trzeba było je umeblować. Doszło wiele innych spraw, wymagających załatwienia, a ja nie znam języka. W dodatku przyjechałem do Niemiec za wcześnie... - Jak to za wcześnie? - Stawiłem się 1 lipca, a powinienem 15. Miałem tylko sześć dni przerwy, w tym trzy nad jeziorem. W pozostałe dni załatwiałem różne sprawy. Przyjechałem obolały, niełatwo mi było trenować. W czasie zajęć zderzyłem się z kolegą i pojawił się krwiak na kolanie. Później miałem problemy ze ścięgnem Achillesa, a jak wiadomo, takie kontuzje pojawiają się, gdy organizm jest przeciążony. Trudno, abym w takiej sytuacji wykazywał się agresywnością i ochotą do gry... - Zagrał pan w Bundeslidze w obronie, chociaż sprowadzono pana jako defensywnego pomocnika. - Była taka potrzeba. Z Werderem wyłączyłem samego Ailtona, który w kolejnych spotkaniach błyszczał. Z Bayernem wszyscy zagraliśmy słabo i polegliśmy aż 2:6. Po tym spotkaniu trener Mšhlmann z pięciu obcokrajowców odsunął aż czterech! W składzie został tylko Artur Wichniarek, który ma duże zasługi dla Arminii. A co do pozycji, to trener Mšhlmann powiedział, że liczy na mnie nie jako na obrońcę, a na defensywnego pomocnika. Tyle że na tej pozycji występuje Krzysiek Dabrowski, też urodzony w Polsce, ale mający niemiecki paszport i uchodzący za talent niemieckiej piłki. Gra nawet w drugiej reprezentacji, kręcą o nim programy... "Dabro" przy tym jest solidnym zawodnikiem - ma świetne warunki fizyczne, niezłą wydolność, a i umiejętności przyzwoite. - Pozostaje pracować na treningach. - Właśnie - już zmieniłem nastawienie. Normalnie to jestem piłkarzem meczowym - poświęcam się, kiedy gra się o coś. W sparingach i na treningach tego nie robiłem, gdyż nie chcę ryzykować kontuzji kolegów. Widzę jednak, że muszę to zmienić. Z tym, że tutaj, gdy ktoś mnie kopie, to normalne, a jak ja kogoś kopnę, robiąc wślizg, to jest wielki płacz. - O tym kopaniu na treningach już kilkanaście lat temu opowiadał Włodzimierz Smolarek, gdy trafił do Eintrachtu Frankfurt. - I nic się nie zmieniło. Jak Dabrowski mnie trafił w łydkę, to trener nie zareagował. Ostatnio z kolei ja wybiłem mu piłkę, nawet faulu nie było, a "Dabro" zaczął pomstować i krzyczeć. A przecież futbol to nie szachy!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.