
Miroslav Radović: Wrócę do Legii
20.04.2016 16:25
(akt. 04.01.2019 13:18)
Dużo brakowało, żeby tę wiosnę spędził pan w Legii?
- Długo można by o tym gadać, prezes już powiedział wszystko w mediach. Prowadziliśmy rozmowy, zaproponowano mi półroczny kontrakt, warunki zmieniały się codziennie co pół godziny, a ja wychodzę z jednego założenia: albo jesteś potrzebny, albo nie. Nie ma trzeciej opcji. Przez prawie dziewięć lat zostawiłem w Warszawie dużo zdrowia, ale przecież wszystko się zmienia.
Słychać żal w pana głosie.
- No bo ciężko mi było wtedy. Nie chodziło o pół roku kontraktu czy o pieniądze, ale o zasady. Mam taki charakter i muszę przede wszystkim szanować samego siebie i rodzinę. Pojawiła się krytyka, komentarze, że wybrzydzam, a zwyczajnie zabrakło komunikacji. Sześć miesięcy to mogłem grać za darmo, gdybym na przykład później miał automatycznie przedłużoną umowę o półtora roku. A w Warszawie wszystko się ciągle zmieniało. Wiem, że jakby to wszystko zależało od Bogusława Leśnodorskiego, byłbym w Legii. On ma świadomość, że zgodziłem się na minimum finansowe, bardzo dalekie od kontraktu, jaki miałem w Warszawie wcześniej. Poczułem zwyczajnie, że mnie tam nie chcą, co nie znaczy, że mam do kogoś pretensje. To się może zmienić za pół roku, albo rok. Chciałbym zakończyć karierę przy Łazienkowskiej.
Podobno dzwonił pan do kolegów z szatni i dowiedział się, że bez okresu przygotowawczego to u trenera Stanisława Czerczesowa nie ma co liczyć na grę?
- Nie dzwoniłem, ale wiedziałem. Informacje same do mnie dochodziły. Podobno bali się, jak Radović zareagowałby, jakby usiadł na ławce rezerwowych, albo na trybunach. Szkoda, że nie sprawdzili. Po prostu pokazałbym, że na ławkę nie zasługuję. Myślę, że dobrego piłkarza można wystawiać na kilku różnych pozycjach.
Żałuje pan wyjazdu do Chin?
- Pytanie w stylu: "co by było, jakby było"? Niczego nie zmienię. Mogłem mieć kontuzję także w Legii i nie grać przez pół roku.
Odchodził pan w słabym stylu. Legia grała akurat z Ajaksem w Amsterdamie i nagle huknęła informacja o pana transferze do drugiej ligi chińskiej.
- W serbskich gazetach pojawiła się informacja, że temat jest zamknięty i że zagram ostatni mecz. Tak naprawdę pierwsza oferta pojawiła się podczas zgrupowania w Hiszpanii. Nie lubię zrzucać winy na nikogo, krytykę biorę na siebie, wiedziałem, że mnie spotka. W Hiszpanii mówiłem dyrektorowi sportowemu, że pojawiła się propozycja i że trzeba wszystko jak najszybciej wyjaśnić, żeby nie było lipy. Wszystko się przedłużało, mijały tygodnie, w pewnym momencie oferta była tak wysoka, że musieliśmy się zgodzić. Zabrakło jednak komunikacji na linii trener - dyrektor. Dwie godziny przed meczem w Amsterdamie Henning Berg zapytał mnie czy to prawda, że odchodzę. Potem tylko poinformował, że w takim razie nie zagram, bo nie jestem przygotowany.
Zdziwił się pan?
- Bolało strasznie. To był bardzo trudny moment. Od początku negocjacji zaznaczałem, że chcę rozegrać dwa mecze z Ajaksem. Żałuję, że trener mi nie zaufał.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.