News: Michał Żyro odchodzi z Legii. Jakiego go zapamiętamy?

Michał Żyro odchodzi z Legii. Jakiego go zapamiętamy?

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

24.12.2015 15:00

(akt. 13.12.2018 07:31)

Michał Żyro był jednym z pierwszych zawodników, który otrzymał szansę po długim okresie terminowania w akademii Legii Warszawa. Był jednym z najmłodszych graczy w Młodej Legii i jednym z najmłodszych debiutantów w "jedynce". Zanim na dobre przebił się do pierwszego zespołu, potrzebował dwóch lat. Był jednym z najczęściej krytykowanych zawodników, a mimo to jego odejście ze stołecznego klubu wywołuje duże emocje. Ostatnie miesiące spędził na leczeniu kontuzji, a kolejne będą dla niego szansą na otworzenie nowego etapu swojej kariery. Skrzydłowy przeszedł do angielskiego Wolverhamptom, gdzie podpisał 3,5 letni kontrakt. Z czego zapamiętamy Michała Żyrę?

Początki


Legia rozgrywała jeden z najgorszych sezonów w XXI wieku. Ostatecznie skończyła go na czwartym miejscu - ze Stefanem Białasem w roli szkoleniowca. Wcześniej z pracą pożegnał się Jan Urban, który Żyrze dał szansę gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym. 20 listopada 2009 roku, Legia przy Łazienkowskiej podejmowała Polonię. Na trybunach cisza, około 3500 widzów oglądało słabo grających legionistów. Co jakiś czas słychać było pomruki narzekania. Poza bramką Bartłomieja Grzelaka z 53. minuty, Legia nie stwarzała sobie szans. „Czarne Koszule” zresztą szybko wyrównały za sprawą Łukasza Piątka. Niemal przez całą drugą połowę rozgrzewał się przy linii bocznej anonimowy chłopak z długimi włosami. W 89. minucie do linii podchodzi gracz wysoki niczym tyczka, zaraz wejdzie na boisko, na zmianę ostatniej szansy. Warszawiak zastępuje warszawiaka. - W miejsce Marcina Smolińskiego wejdzie Michał Żyro - ogłasza spiker. Żyro mający wtedy 17 lat i trzy miesiące. Dziś zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji najmłodszych debiutantów.


Wcześniej Żyro grał w KS Piaseczno - klubie, który co jakiś czas dostarczał młodego piłkarza do Legii. Drogę z małej podwarszawskiej drużyny na Łazienkowską przebyli choćby Patryk Czarnowski i Ernest Dzięcioł. „Żyrko” występował tam w starszym roczniku ’91. Grał w kadrze Mazowsza i wyróżniał się tam swobodą w swoch poczynaniach. Mecze międzywojewódzkie były regularnie monitorowane przez wysłanników Legii. - Po jednym z nich, do mojego taty podszedł Jacek Mazurek, który przedstawił się i powiedział, że są mną zainteresowani. Trener zostawił numer telefonu i poprosił o kontakt. Tak zaczęła się moja przygoda z Legią - opowiadał Michał w jednym z wywiadów. W sierpniu 2011 roku Żyro trafił do Młodej Ekstraklasy, gdzie z miejsca stał się jednym z najlepszych zawodników. Trener Dariusz Banasik już po kilku tygodniach nie wyobrażał sobie drużyny bez szybkiego skrzydłowego. Graczy z innych drużyn przerastał o głowę (nie tylko dosłownie). Był koszmarem bocznych obrońców, nie miał litości mijając ich raz za razem. W Młodej Legii w pierwszym sezonie strzelił pięć goli. Grał ambitnie, sędziowie cztery razy musieli go karać żółtymi kartkami. Oglądający Młodą Ekestraklasę z miejsca wskazywali, że jeśli ktoś zasługuje na szansę w pierwszym zespole, to pierwszy w kolejce jest Żyro. 


-
O karierze piłkarza zawsze decyduje wiele czynników. W przypadku Michała - w czasach juniorskich - było widać, że zrobi karierę - nie wiedzieliśmy tylko jak wielką. Miał też dobre geny, bo rodzice w przeszłości także uprawiali sport. Żyrę legijni skauci oglądali jeszcze wtedy, gdy grał w Piasecznie jako napastnik. Strzelał wtedy wiele goli, dysponował świetną lewą noga, był szybki i miał mocny ciąg na bramkę. Potem musieliśmy pracować nad prawą nogą, która była wyraźnie słabsza. Największą wadą, kiedy trafił do Młodej Ekstraklasy, były kłopoty z wytrzymałością. Zdarzało mu się nie wytrzymywać całych spotkań, ale udało nam się tę kwestię poprawić. Widać, że Żyro nie obijał się na treningach, a wykonywał przez lata dużą pracę. Wystarczy porównać sobie zdjęcia z jego debiutu, i z ostatnich miesięcy. Michał wzmocnił się pod względem fizycznym, powiem nawet, że bardzo się wzmocnił - wspomina Banasik.


Żyro z Polonią zagrał w sumie przez pięć minut - 60 sekund regulaminowego czasu gry oraz cztery minuty doliczone przez warszawskiego sędziego Marcina Borskiego. Inna sprawa, że nieoficjalny debiut w „jedynce” zaliczył na początku października, w trakcie obchodów jubileuszu Górnika Łęczna. Młody gracz strzelił wtedy gola, a mecz zakończył się remisem 3:3. Z „Czarnymi Koszulami”, „Źyrko” wbiegł na boisko bez żadnych kompleksów, nie czuł presji, wiedział, że może grać bez obciążeń psychicznych. W jednej z pierwszych akcji pobiegł lewą flanką, minął rywala, celnie dograł w pole karne, a wbiegający w „szesnastkę” Maciej Iwański mocno przestrzelił. Trybuny się ożywiły, bo Legia wreszcie zaczęła grać. Minęła chwila, a warszawiacy wykonywali rzut rożny. Wywalczony oczywiście przez Żyrę. Na dodatek on sam wykonywał stały fragment gry - zupełnie jak w juniorach. Skrzydłowy nie bał się gry i podłączał się do ofensywnych prób gospodarzy. Nie dało to upragnionego gola, ale zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. „Żyrko” zapadł w pamięć kibiców, a już pięć dni później mógł pokazać się w pierwszym zespole przez godzinę. Zagrał wtedy przeciwko Cracovii w wygranym 2:0 meczu Pucharu Polski. W kolejnych miesiącach zawodnik musiał się pogodzić z rolą gracza jedynie trenującego z „jedynką”. Mecze rozgrywał tylko w Młodej Ekstraklasie, gdzie był jednym z liderów silnej ekipy. Występował tam m.in. z Rafałem Wolskim, Danielem Łukasikiem, Jakubem Koseckim, Mateuszem Cichockim czy Dominikiem Furmanem. 


 

Król hejtu



„Żyro do Żyrardowianki”. „Gram lepiej niż Żyro”. „Król Wejherowa” (strzelił Gryfowi w PP trzy gole w dwóch meczach - red), Michał Żyro, a wokół zdjęcie wysokich drzew. Hejtu pod adresem skrzydłowego w pewnym momencie nie brakowało. Nie zawsze potrafił utrzymać równą formę. Zdarzały się spotkania, w których piłkarz był na boisku niewidoczny. Młodość ma jednak swoje prawa - tak tłumaczyli sytuację trenerzy. I to akurat prawda, że wahania formy w wieku 20, 21 czy 22 lat są możliwe. Polska to nie Anglia. W naszym kraju Wayne Rooney pewnie nie zrobiłby tak błyskawicznej kariery. Nad Wisłą czasem brakowało obiektywnego spojrzenia. Kiedy Żyro grał źle, jak każdy, zasługiwał na krytykę, nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli jednak prezentował się już dobrze, często było to niedostrzegane.


- Zrozumiałem, że dopóki nie zacznę podejmować odpowiednich decyzji, nie będę odgrywał w zespole takiej roli, jaką chciałbym odgrywać. Miałem świadomość, że stać mnie na wiele, naprawdę, ale boiskowe sytuacje w pewnym sensie sprawiały, że zagrywałem nie tak, jak powinienem. W końcu sam sobie wytłumaczyłem, że muszę mieć asysty i muszę mieć gole. I mam. Nigdy w życiu w siebie nie zwątpiłem. Mogę powiedzieć, że z moją głową wszystko okej i przetrwałem trudny okres. I Uważam, że tak, gram lepiej niż Żyro (śmiech). Może nie powinienem się śmiać, ale rozwaliła mnie ta nazwa. Tak śmiesznie to brzmi - mówił w maju 2014 roku Żyro w rozmowie z portalem „Weszło”.


Nie ma co ukrywać, że zdarzały się mecze bardzo złe, z czego sam piłkarz zdawał sobie sprawę. Ale były też serie spotkań, w których…


... Żyrę chciało się oglądać


Najlepszy strzelec Pucharu Polski w sezonie 2011/2012, mecze z Celtikiem Glasgow… Przez większość 2014 roku łaknęło się Żyry na boisku. Michał był wtedy jednym z liderów dobrze grającej Legii. W dwumeczu ze Szkotami, skrzydłowy strzelił dwa gole (po jednym przy Łazienkowskiej i w Edynburgu). Był też jednym z motorów napędowych „Wojskowych”. Piłkarz potrafił wyczyniać niesamowite rzeczy. W samym sezonie 2014/2015 rozegrał w sumie 45 meczów i strzelił 11 goli. Służyła mu wtedy współpraca z Henningiem Bergiem, który przestawił warszawiaka na prawe skrzydło. Był to dobry ruch - lewonożny piłkarz miał większe pole manewru i czuł się swobodnie na tej pozycji. Żyro często schodził do środka i próbował uderzać, nie bał się dryblingów.


- Liczyłem się z tym, że wiosna 2014 roku idzie na straty, że został jeden mecz w tygodniu do grania, że kadra szeroka, a ja bez obozu, po kontuzji. Poznałem trenera Berga na Wigilii i pomyślałem, że będzie mi bardzo ciężko. Na żadne granie się nie nastawiałem, najgorzej narobić sobie nadzieję. Zacząłem od zera, z czystą kartą, zmieniłem swoje myślenie, nagle zaczęło mi iść i poszło, a przecież jak jeździłem na kadry, to szło mi prawie zawsze. Tam czułem się ważny, miałem swobodę i fajnie to wyglądało. W związku z tym grałem dobrze lub bardzo dobrze. Czyli nie miałem tego, co wkurzało mnie w Legii: słabych występów. Ale istotne jest to, co dzieje się teraz, a teraz nawet gdy gram źle, wiem, że jednym zagraniem mogę przesądzić o losach meczu i jestem o tym przekonany - mówił potem piłkarz dla „Weszło”.


Rok 2014 był najlepszy dla Żyry w barwach Legii. Co chwilę pojawiały się oferty kupna. Mocno zainteresowane Michałem było włoskie Lazio. Padały kwoty 2-3 miliony euro, ale warszawskiego klubu to nie satysfakcjonowało. Przy Łazienkowskiej mówiło się, że za mniej niż pięć milionów, Żyro nie odejdzie. Mimo dobrej gry, taka kwota wydawała się wygórowaną sumą. Ostatecznie skrzydłowy pozostał w Legii, choć już od jakiegoś czasu obiecano mu zgodę na odejście. Rok temu przekonywano go długo - został. Podobnie było też latem. 23-latek chciał odejść z Legii i liczył na rozwój poza granicami Polski.


157


-
Jeśli chodzi o charakter, to życzyłbym sobie wielu zawodników z taką mentalnością, jaką prezentował Michał. To świetny chłopak, z którym w Młodej Legii miałem bardzo dobry kontakt. Żyro twardo stąpa po ziemi, choć pieniądze potrafią zmieniać pogląd na świat. Piłkarzom zdarzają się potknięcia, słabości, załamania, ale w jego przypadku były to kwestie marginesowe, wręcz niezauważalne - dodaje Banasik w kontekście „Żyrki”.


W sumie warszawiak rozegrał w barwach stołecznego klubu 157 meczów w pierwszej drużynie. Potrzebował na to siedmiu sezonów, choć regularnie występował w trzech (11/12, 13/14,14/15). Czynnikiem, który często zatrzymywał Żyrę były kontuzje. Choćby w 2012 roku lekarze musieli wszczepić piłkarzowi siatkę polipropylanową w mięśnie brzucha. Skrzydłowy stracił także większość obecnej rundy przez uraz kostki doznany w rewanżowym spotkaniu eliminacji Ligi Europy z Kukesi. Na podobne problemy Michał narzekał w marcu tego roku po konfrontacji z Lechem Poznań.


Żyro w barwach Legii rozegrał pokaźną liczbę spotkań. Szczególnie, że nadal nie jest starym zawodnikiem. Do tego piłkarz dołożył 27 goli. Potrafił zdobyć piękne bramki. Jego ostatnie trafienie przy Łazienkowskiej, było chyba najpiękniejszym w karierze. 26 lipca skrzydłowy pokonał golkipera Podbeskidzia Bielsko-BIała cudownym trafieniem sprzed pola karnego i to grając już urazem!


Trudno policzyć ile meczów Żyry było dobrych, ile gorszych. Zapewne wyszłoby mniej więcej pół na pół - jak zresztą w przypadku większości piłkarzy. Powtarzalność była największym kłopotem zawodnika w stołecznym klubie. Umiejętności miał, ale nie zawsze potrafił je pokazać. Najlepiej było we wspomnianym powyżej 2014 roku. Przyznać trzeba, że w utrzymaniu równej dyspozycji nie pomagały powtarzające się problemy ze zdrowiem, które wybijały z rytmu. W przypadku Żyry, sprawdzało się to, co w przeszłości mówiło wielu graczy - w najwyższej formie jest się wtedy, kiedy gra się regularnie.


Pożegnanie Żyry było bardzo specyficzne. Piłkarz rozegrał w Legii 157 meczów - dużo. To jeden z lepszych wyników w obecnej kadrze stołecznego klubu (Rzeźniczak 340, Vrdoljak 239, Kucharczyk 220, Saganowski 209, Kuciak 193, Żyro 157). Pomocnik nie chciał przedłużyć umowy z klubem. Obie strony miały swój interes i swoje racje. Klub miał prawo oczekiwać, że zarobi na piłkarzu, który w zasadzie wychował się przy Łazienkowskiej. Z kolei zawodnik obawiał się, że klub będzie odrzucał kolejne oferty i jego wyjazd zagraniczny znów się oddali. Odejście piłkarza w obecnej sytuacji to najlepsze, co mogło się stać. Piłkarz trafi tam na najbogatszy piłkarski rynek, a klub zarobi około 500 tysięcy euro. Nie będzie to tyle, ile sobie wyobrażaono, ale w tej sytuacji lepsze to, niż nic.

 

Rodzaj rozgrywekMeczeBramki
Ekstraklasa9613
Puchar Polski189
Supepruchar10
Eliminacje Ligi Mistrzów103
Liga Europy311
Podsumowanie15727


Żyrów 2-óch


Michał brał wszystko na klatę, był tym przodownikiem rodziny Żyrów w Legii. W cieniu był jednak dzieciak, bardzo podobny do pierwszego adepta akademii „Wojskowych”, który zadebiutował w Ekstraklasie. Mowa o Mateuszu, bracie młodszym o sześć lat, który na Łazienkowską trafił w podobnym okresie. Zawsze łączyła ich nić porozumienia, która w późniejszych latach stawała się jeszcze bardziej namacalna. Jak młody opisałby starszego? - Spokojny człowiek, na pewno nie jest wybuchowy. Według mnie, przed kamerami nie udaje kogoś, kim nie jest. Michał jest typem domownika, raczej nie wychodzi zbyt często na miasto, woli spędzać czas z rodziną, dziewczyną i przyjaciółmi - twierdzi Mateusz.


Mateusz obecnie jest jednym z najbardziej utalentowanych juniorów w Legii. Jesienią mocno wyróżniał się w Centralnej Lidze Juniorów, choć w grze przeszkodziła mu kontuzja odniesiona mniej więcej w połowie rundy. Młodszy „Żyrko” z powodu urazu musiał pauzować do końca roku. Kapitan zespołu w połowie grudnia został wyróżniony przez klub (jak piłkarze z każdego bloku/rocznika). Nagrody za całokształt postawy zawodników Legii w podejściu do treningów, nauki i za sprawowanie wręczał legendarny Lucjan Brychczy wraz z dyrektorem Jackiem Mazurkiem.


Wiele osób zastanawiało się, czy w Legii ponownie zagra wspólnie rodzeństwo. Wcześniej takie przypadki w prawie stuletniej historii wystąpiły trzy razy. Jeszce przed II Wojną Światową, wspólnie futbolówkę kopali Wacław i Henryk Przeździeccy. Potem, już w latach 70. i 80. ważnymi postaciami byli Bernard oraz Zygfryd Blautowie, grywali też razem Leszek i Mieczysław Piszowie - Szkoda, że przed odejściem Michała nie zdążymy zagrać razem w jednej drużynie. Najlepiej byłoby stanąć ramię w ramię na boisku, w meczu pierwszego zespołu. Myślę, że jeszcze tak będzie, że wystąpimy wspólnie w jakimś meczu. W jakim zespole, gdzie, kiedy? Cóż, zobaczymy co przyniesie przyszłość. Moim celem jest gra w pierwszym zespole Legii. Wiele zależy ode mnie i mojej pracy. Różnimy się jako piłkarze, na boisku odpowiadam za bronienie, a Michał miał za zadanie atakować. Mogę szczerze powiedzieć, że byłbym bardzo szczęśliwy mając na koncie tyle rozegranych meczów, co Michał - powiedział siedemnastoletni gracz zespołu z CLJ.


Dla rodziny Żyrów zmiana miejsca pracy wychowanka KS-u Piaseczno będzie nowością. - Na pewno Michała będzie brakowało, choć na razie trudno zmierzyć to jakąś skalą. Do tej pory mieszkał w Warszawie, mogliśmy się spotkać praktycznie w każdym momencie. Teraz kontakt będzie ograniczony. Choć myślę, że często będziemy rozmawiali przez telefon bądź SMSy. Dobrze się dogadywaliśmy, ale na pewno nie rozmawialiśmy cały czas o piłce. Staramy się odchodzić od futbolu, bo to mamy na co dzień. Trzeba oddzielać piłkę od życia. Nie jest bratem, który krytykuje moje poczynania na boisku. Jeśli zapytam, to powie co mogłem zrobić lepiej, ale sam z siebie raczej tego nie robi. Obaj zdajemy też sobie sprawę z tego, co jest do poprawienia - dodaje Mateusz.


Wilk


Wolverhampton to drużyna z zaplecza angielskiej Premier League. „Wilki” zajmują po 22 meczach siedemnastą pozycję. Nowy klub Żyry ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową (miejsca 22-24). Ekipa prowadzona przez Kenny’ego Jacketta traci dziewięć „oczek” do szóstego Ipswich Town (miejsce barażowe).


Żyro będzie jedynym Polakiem, który będzie grał w Anglii na takim poziomie i będzie odpowiadał za grę ofensywną. Na Wyspach Brytyjskich nie brakuje bramkarzy i obrońców znad Wisły, ale skrzydłowych czy napastników obecnie tam nie ma. Dla Michała transfer do „Wolves” może być szansą na odbudowanie się i pokazanie na brytyjskim rynku. Jeśli ta sztuka mu się uda, to z głodu nie zginie.


Inna sprawa, że trudno oczekiwać, by Żyro zaczynał w Premier League. Żaden klub z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii od bardzo dawna nie pozyskał gracza z pola z polskiej ligi. Wyjątkiem był nastoletni Krystian Bielik, lecz on na początku trafił do juniorów Arsenalu. Żyro idzie do kraju, gdzie futbol jest w pewnym sensie religią, a finansowe zaplecze rozgrywek jest najlepsze na świecie.


Dobrze ruch Żyry ocenia jeden z jego pierwszych trenerów w Legii. - Patrząc na przygotowanie motoryczne Żyry, transfer do Anglii to dobry kierunek. Myślę, że na zapleczu Premier League może się rozwinąć i w przyszłości zajść jeszcze wyżej. Na pewno nie będzie mu łatwo, bo Żyrów jest tam wielu, ale jeśli będzie się prezentował odpowiednio, to stać go na wywalczenie odpowiedniej pozycji w Wolverhampton - twierdzi Banasik.


Na temat Żyry wypowiedział się były piłkarz Wolverhampton, Tomasz Frankowski. - Powinien pasować do profilu nowego zespołu. Wiem co mówię, bo widziałem jeden z ich ostatnich meczów ligowych. Jak zwykle dużo walki i biegania. To w Championship podstawa, jeśli chcesz się przebić. Michał trafia do świetnie zorganizowanego klubu, z doskonałą bazą treningową. Nic tylko grać i się rozwijać. Dla niego to wielka szansa. Pytanie tylko, w jakiej obecnie jest formie, bo przecież ostatnio długo nie grał z powodu kontuzji - mówił na łamach „Przeglądu Sportowego” były gracz Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok.

 

- To młody zawodnik, ale z doświadczeniem międzynarodowym. Może grać na czterech pozycjach - jest uniwersalny. Cieszę się, że dołączył do klubu i wierzę, że będzie pasował do naszej taktyki. - powiedział na temat Żyry trener Wolverhampton, Kenny Jacket. Piłkarz podpisał z „Wilkami” 3,5 letni kontrakt. 

Polecamy

Komentarze (135)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.