
Michał Żyro: Jesteśmy lepsi od Lecha
09.07.2015 13:30
(akt. 04.01.2019 13:43)
O małej ilości transferów:
- Nie powinniśmy się tym przejmować. Jesteśmy zawodnikami, którzy tylko słuchają trenera. Ruchy zarządu są jakby oddzielną częścią; gracze odchodzą i przychodzą, co jest normalne w każdym klubie piłkarskim. My robimy swoje, byliśmy na zgrupowaniu w Austrii i dobrze przepracowaliśmy ten okres. Bardzo fajnie wyglądało to na treningach. Mimo, iż tych sparingów było mniej, to dawaliśmy z siebie wszystko. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w piątek.
O poprzednim sezonie:
- Dużo było rozmów o minionym sezonie. Wcześniej w mediach było mówione, że być może byliśmy zbyt bardzo pewni siebie. Nie uważam tak, gdyż dwa razy z rzędu zdobywaliśmy mistrzostwo Polski, więc podchodząc do trzeciej obrony musieliśmy być przekonani o swoich umiejętnościach. Rozegraliśmy dużo spotkań, i w rozgrywkach europejskich i w Polsce, gdzie w Lidze Europy też długo graliśmy na wysokim poziomie. Na pewno jeden punkt straty do Lecha utknął nam w głowie i powinniśmy obronić to mistrzostwo Polski, ale nadal uważam, że jesteśmy lepszą drużyną od Lecha.
O zignorowaniu dziennikarzy po meczu o Puchar Polski:
- Za bardzo nie zwróciłem uwagi kto podrzucił temat, ani nie zwróciłem uwagi na reakcję ludzi, czy kibiców po tym zajściu. Drużyna też nie przejmowała się tym, nie zwracamy uwagi na takie rzeczy.
O krytyce kibiców w internecie:
- Od czasu do czasu czytam to, co znajduje się w internecie. Wiadomo, że mniej niż kiedyś, bo z doświadczenia wiem już, że wiele tych wpisów trzeba brać z przymrużeniem oka. Nie znam też osoby prowadzącej na twitterze profil „Żyro Transfer Watch”.
O deklaracji chęci bycia liderem na boisku:
- Wiadomo, że każdy kto przeczyta jakiś wywiad, sam intepretuje wypowiedź. Gdy rozmawiam z różnymi dziennikarzami to inaczej to zostało powiedziane, a inaczej jest przedstawione. Tak samo po zgrupowaniu w Austrii ponownie było w jakiejś gazecie, że chcę być liderem. Mówimy tutaj o sytuacji boiskowej, gdzie jako zawodnik mogę stworzyć przewagę jakąś indywidualną akcją czy zagraniem do partnera, zdobywając bramkę, czy asystując. Bardziej na tym skupiłbym się niż na liderowaniem w szatni, bo każdy różnie to interpretuje. Ja wiem jaka jest moja rola w drużynie i myślę, że jestem w świetnym kontakcie zarówno z chłopakami z zespołu, jak i z trenerem. Każdy wie na co mnie stać i że można na mnie liczyć.
O rozmowach z Wolverhampton:
- Był temat. Były rozmowy telefoniczne, ale na razie temat urwał się. Przygotowuję się do sezonu jako piłkarz Legii.
O ewentualnym odejściu z Legii:
- Mam rok do końca kontraktu z Legią i na razie rozmów o przedłużeniu nie było. Na razie czekam na rozwój sytuacji. Nie zamykam się na żaden kierunek.
O wypożyczeniu Jakuba Koseckiego:
- Nie wiem jak oceniać ten ruch. Nie wiem jakie miał oferty oprócz tej z drugiej ligi niemieckiej. Były pogłoski o grze w Lechii Gdańsk. Myślę, że Kuba gdy już był tam raz, spisał się fajnie i mógłby zaryzykować dalszą grę Polsce. Miał jednak ochotę wyjechać poza granicę naszego kraju, zobaczyć jak tam wygląda futbol, więc jeżeli będzie grał, to zrobi krok w przód.
O mniejszej jakości gry:
Jeżeli chodzi o wiosnę, to do czasu mojej kontuzji, której doznałem w meczu z Lechem, grałem na podobnym poziomie, co jesienią. Strzeliłem choćby gola w meczu ze Śląskiem (ćwierćfinał Pucharu Polski). Wiadomo, z Ajaksem mogło być zdecydowanie lepiej - zarówno drużynowo i indywidualnie. Po meczu z Lechem wypadłem z rytmu meczowego i dobrej formy. Nie było za bardzo czasu na zastanawianie się, czy odpuścić, czy robić więcej zabiegów, czy też zacisnąć zęby i grać. Była możliwość wyjechania na reprezentację, bo byłem w dobrej dyspozycji, chciałem zaryzykować. Byłem na zgrupowaniu, ale nie udało się. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, to myślę, że te dwa, trzy tygodnie mogłem sobie odpuścić i wyleczyć kontuzję. Były odpuszczane treningi, jeżdzenie na spotkania na tabletkach przeciwbólowych... Nie chcę się tłumaczyć, bo wiadomo, to była tylko moja decyzja oraz doktora i trenera. Z pełną świadomością grałem, bo wiedziałem, że trzeba pomóc klubowi.
O liście Dominika Ebebenge:
- Rozmawialiśmy o tym przez chwilę, dosłownie z trzy dni po ujawnieniu tego listu w mediach. Za bardzo nie wiedziałem o co chodzi, byłem zdziwiony i nie wiedziałem, że ten list będzie tak szeroko komentowany i sprawi jakieś zakłopotanie. Później, po zastanowieniu, to rzeczywiście mogło być śmieszne. Z początku nie zwracałem na to uwagi, bo graliśmy naprawdę sporo tych meczów i nie chciałem w ogóle o tym myśleć. Przy takich okazjach staram się machnąć ręką. Skupiam się na rzeczach związanych z futbolem.
O poświęceniu na boisku:
- Mamy różne wyniki, które przedstawiają nam trenerzy od przygotowania fizycznego. Przebiegam podobną liczbę kilometrów w porównaniu z Michałem Kucharczykiem. Mimo tego, iż dla oka "Kuchy" wygląda dynamicznej i że więcej biega, to te dystanse są naprawdę bliskie siebie. Może jest to związane z moją posturą i moją techniką biegu. Po prostu tych kroków robię mniej i mam je dłuższe. Może to jest powód. Mówiono, że tym, który robił zamieszanie na boisku był Kuba Kosecki. On jest niski, dynamiczny i zawsze ten „motorek” był widowiskowy. U mnie nigdy tak nie będzie, gdyż nie mam takich parametrów jak Kuba, czy Michał. Adekwatną osobą, która może mi tutaj coś powiedzieć jest trener, który nie miał do mnie żadnych pretensji o zaangażowanie, powroty do obrony, czy pressing.
O agresywniejszym pressingu w odbiorze:
- Rozmawiałem o tym z trenerami. Na pewno jest to rzecz do poprawy, z tym się zgadzam.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.