
Michał Żewłakow: Magiera dał Legii drugie życie
16.12.2016 21:12
(akt. 04.01.2019 13:57)
W którym momencie zaczął się tworzyć zespół z prawdziwego zdarzenia?
- To był proces, a nie moment. Taki, u którego podstaw legła odwaga Jacka Magiery – trener nie bał się grać w sposób otwarty z wyżej notowanymi przeciwnikami. Mimo tego, że znajdą się ludzie, którzy powiedzą, że nie wypada stracić ośmiu goli, nawet w meczu Ligi Mistrzów, podjęte w Dortmundzie ryzyko nie było pozbawione logiki. Wszystko odbywało się w myśl zasady, że jeżeli mamy dostać baty, to po to, żeby się czegoś nauczyć. I lekcja na pewno nie poszła na marne.
Z zaciągu Hasiego został jeszcze ktokolwiek?
- Pożegnaliśmy się już ze wszystkimi współpracownikami Besnika, Geert Emmerechts odszedł jako ostatni, miesiąc później niż zasadnicza część sztabu polecona przez poprzedniego trenera. Teraz ludzie, którzy pomagają Magierze to jego autorski pomysł. Miał do tego prawo. Wszedł przecież do pokoju, w którym był totalny bezład i porozrzucane meble, a tak je poukładał i poprzestawiał, że teraz wszystko wygląda jak ekskluzywny penthouse.
Z pracą Hasiego przy Łazienkowskiej związane są nie tylko minusy. To przecież on wprowadził Legię do Ligi Mistrzów. No i pozostawił po sobie sporo udanych transferów.
- Z dzisiejszej perspektywy można popatrzeć już na wszystko szerzej. I tak jak wspominasz, Besnik pracował w Legii przez 3 miesiące i nie był to tylko czas nieszczęść. Tyle że plusy, czyli sprowadzenie piłkarzy, którzy dziś są wiodący, takich jak Vadis, czy Thibault Moulin oraz wprowadzenie zespołu do Ligi Mistrzów, zostały zepchnięte w cień przez odpadnięcie z Pucharu Polski i kiepską postawę w lidze. Z drugiej strony tak już w piłce jest, że nieszczęście jednego powoduje, że ktoś inny dostaje szansę. Krótka kadencja Hasiego wypromowała Jacka Magierę będącego osobą, bez której w tym momencie nikt Legii sobie nie wyobraża.
Rozstanie z Albańczykiem było trudne?
- Właściwie to tylko jednej rzeczy nie chciał zrobić. Mianowicie – podać się do dymisji. Mówił mi szczerze: – Zdaję sobie sprawę, że wyniki nie pozwalają mi zostać w Legii. Nie mogę być odbierany jako człowiek, który prowadzi Legię do góry, skoro z najlepszą drużyną w kraju z dwudziestu siedmiu możliwych punktów zdobyłem tylko dziewięć. Ale z drugiej strony – ja wciąż ten zespół poznaję... Wiadomo, to stara śpiewka wśród ludzi futbolu, zawsze pojawia się, kiedy ktoś chce jeszcze zyskać na czasie, ale Hasi nie miał złudzeń, że powinien odejść. Chciał tylko, żeby wszystko przebiegło w odpowiednim klimacie. Koniec końców rozstaliśmy się, choć żadne rozstanie nie jest przyjemne, w zgodzie. On w stronę Legii też zrobił pewien gest. Jestem z nim w kontakcie. Tak jak kolegami byliśmy zanim przyszedł do Legii, tak kolegami jesteśmy i dziś.
Pewien gest, czyli?
- Mógł upierać się, żeby zrealizować zapisy kontraktowe, natomiast ustaliliśmy inną formę rozliczeń finansowych, zrezygnował z części swoich wynagrodzeń. Znaczącej dla Legii, nawet bardzo, ale z czystego szacunku dla Besnika o szczegółach nie będę mówił, nie drążmy dłużej tego tematu.
Twój budżet transferowy będzie inny niż przed Ligą Mistrzów?
- Na pewno, klub osiągnął przecież stabilizację finansową. Ale z dnia na dzień nie zaczniemy opływać w luksusy. Będziemy szukać jak najlepszych piłkarzy, o kolejny kąsek typu Vadis będzie jednak ciężko. Nie zaczniemy przecież nagle sprowadzać zawodników z najlepszych lig.
Kiedy i jak klub skorzysta z pięknej przygody młodej Legii w UEFA Youth League?
- Odpowiedź jest prosta – zadecyduje o tym trener Magiera. Zna tych chłopaków bardzo dobrze, mogą więc mieć nadzieję, że doceni jak nikt inny. Już w zimowym okresie przygotowawczym powinni zacząć dostawać zaproszenia do pierwszego zespołu, to najlepsza forma nagrody. Szansę pokazania się dostaną na pewno. A na ile wykorzystają – wszystko w ich nogach. Komplementy pod adresem młodzieżowców są zasłużone, ale nie spodziewam się falowego ataku tej grupy na pierwszy zespół. Jeszcze nie teraz.
Jakie nadzieje miałeś przed losowaniem 1/16 finału Ligi Europy?
- Jeśli się nie mylę, to dwa zwycięstwa pozwalałyby przeskoczyć BATE Borysów w rankingu UEFA, co skutkowałoby rozstawieniem Legii nawet w fazie play-off eliminacji Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Współczynnik naszej federacji jest też na tyle wysoki, że gdybyśmy wiosną pograli dobrze w LE, to jedna drużyna więcej z LOTTO Ekstraklasy miałaby szansę wystartować w pucharach w kolejnych rozgrywkach. Stawka jest więc wysoka, dlatego życzyłbym sobie rywala pozostającego w zasięgu Legii. Prawda jest zresztą taka, że sześć meczów rozegranych w LM pozwala z czystym sumieniem powiedzieć, że mamy w Warszawie zespół na poziom Ligi Europy. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, nadal pewnie będziemy musieli wiele udowadniać. Ale w LE – już nie! Zupełnie nie obawiałbym się rywalizacji z takimi przeciwnikami jak Sparta Praga, Osmanlispor, czy Feyenoord Rotterdam. To w komplecie rywale, z którymi moglibyśmy walczyć jak równy z równym.
Cały wywiad można przeczytać w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.