News: Mateusz Zawal: Nie gramy w lidze ogórków

Mateusz Zawal: Nie gramy w lidze ogórków

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

05.09.2014 18:00

(akt. 08.12.2018 10:52)

Mateusz Zawal, to kolejny po Kamilu Anczewskim piłkarz rezerw, z którym porozmawialiśmy o jego przygodzie z piłką i chcemy przedstawić go czytelnikom Legia.Net. 19-latek występuje na środku pomocy i opowiedział nam o swoich początkach, obecnej roli w zespole, słabym początku rozgrywek, a także odniósł się do tego, że nazywa się go "synem trenera Banasika" oraz "człowiekiem-anegdotą". Zapraszamy do lektury zapisu wywiadu.

W piłkę zacząłeś grać w Juvencie Starachowice.

 

- Miło wspominam czas w Juvencie. Uczyłem się tam piłki nożnej i jestem wdzięczny za to, co mnie tam spotkało. Nie oszukujmy się jednak - w Legii jest po prostu wyższy poziom szkolenia. Jest również różnica w zapleczu oraz w perspektywach. Jeśli z mojego pierwszego klubu można się było wybić do Warszawy, to tutaj zawsze jest szansa na osiągnięcie kolejnego awansu sportowego. 

 

W Juvencie zdarzało wam się wyjeżdżać na turnieje. 


Trener Waldemar Rak, któremu wiele zawdzięczam, zabierał nas na turnieje dosłownie co trzy tygodnie. Często w finałach spotykaliśmy się z Legią i właśnie w czasach młodzików, graliśmy z warszawiakami jak równy z równym. W tamtym czasie moja gra spodobała się Dariuszowi Banasikowi, który zaprosił mnie na testy na Łazienkowską oraz na obóz. 

 

Jak już wiadomo testy zaliczyłeś i trafiłeś do Legii. Przyszło też mieszkanie w internacie. 


- Nie jest łatwo rozstać się z rodzicami w wieku 13 lat. To sprawiało, że początki były trudne. Kończyłem szkołę podstawową w Starych Babicach i byłem na dobrą sprawę sam, bo wspieraliśmy się tylko z Marcinem Piwowarczykiem, kolegą który trafił do Legii razem ze mną. Nie wspominam za dobrze tego czasu, bo organizacyjnie nie było najlepiej. Można było nie być do końca zadowolonym z jedzenia, lokalizacji czy pokoi. Nie mogę jednak narzekać, bo to Legia za wszystko płaciła. 

 

Byłeś "synkiem" trenera Banasika? Takie opinie można było o tobie usłyszeć.


Nie dotyka mnie coś takiego, aczkolwiek czułem, że trener darzy mnie pewną sympatią. Mówił też, że widzi we mnie potencjał i wierzy we mnie. 

 

Nie mówiono, że grasz, bo trenerem jest Banasik?


Mówiono i to często. Wydaję mi się jednak, że na ogół to były żarty. Na pewno nie brałem tego do siebie. 

 

Jesteś zadowolony z tego, co osiągnąłeś jako junior z Legią?


- Tak. Zdobyliśmy swego czasu mistrzostwo Polski w Łodzi, a ja zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem. Potem pojechaliśmy na mistrzostwa Europy i było gorzej, ale to świetne przeżycie. Od każdego trenera czegoś się też nauczyłem. Po to też były rotacje szkoleniowców między rocznikami. 

 

Co się stało, że w poprzednim sezonie drużynie w końcowce nie szło dobrze i skończyło się brakiem awansu?


- Nie poszło nam, choć walczyliśmy do końca. Nie udało nam się, ale nikt nie spuścił głowy. Liga w tym sezonie jest jeszcze ciekawsza, ale i trudniejsza. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w tym sezonie pokazać siłę i powalczyć o awans. Na pewno się nie poddamy. 


Myślałeś w poprzednim sezonie, że możecie wygrać?

 

- Każdy myśli, że to liga dla ogórków, w której nam powinno być łatwo. Błąd... Tam się gra naprawdę trudno. Potwierdzają to też słowa zawodników schodzących do nas z pierwszej drużyny - praktycznie każdy uważał, że jest tam nawet gorzej, niż w Ekstraklasie. Myśłałem rok temu, że będzie lepiej, ale zderzyliśmy się z rzeczywistością. Nie ukrywam, że trochę odstawaliśmy jeśli chodzi o warunki fizyczne, ale technicznie dominowaliśmy. 


W tym sezonie jest poniekąd łatwiej dzięki temu, że macie już jakieś doświadczenie z poprzednich rozgrywek?


- Myślę, że tak. Takie przetarcie w seniorach pokazało nam, że to już inna gra. W trzeciej lidze gra się siłowo i nie ma czasu na przyjęcie futbolówki. 


Dobrze ci się gra w trzeciej lidze?


- Niezbyt. Na pewno grałoby się łatwiej w wyższych ligach, ale żeby tam się dostać, to trzeba coś pokazać na niższym poziomie. Trzeba iśc krok po kroku. 

 

Ilość gry w poprzedniej sezonie cię zadowalała?


Nie, nie można być zadowolonym z takiej liczby minut na boisku. Jestem ambitny i chciałem jak najczęściej wychodzić na boisko w trzeciej lidze, ale często schodzili zawodnicy z pierwszego zespołu. Trener również uważał, że są lepsi, ale trzeba również podkreślić, że prześladowały mnie kontuzje. Kiedy już byłem gotowy, to szkoleniowiec zawsze potrafił mnie wpuścić na kilkanaście minut. 

 

Co jest twoim atutem - tak własnym zdaniem?


- Czytanie gry. Dużo widzę na boisku. Nie jestem jakimś dynamitem i szybkościowcem, ale daję radę. Trudno oceniać siebie.... Myślę, że nie jest też źle z grą głową oraz przerzutami.


Trochę kuleje chyba twoja gra do przodu, choć wiadomo, że głównie jesteś odpowiedzialny za coś innego. 


- Przede wszystkim trener wymaga tego od tak zwanej "czwórki". W zeszłym sezonie było trochę inaczej. Dla Jacka Magiery ważna jest gra do przodu, tuż po odbiorze. 


Pasuje ci taka zmiana w tym sezonie, że głównie masz odpowiadać za rozbijanie akcji rywali?


- Tak. Każdy wie, co ma robić i ma swoje zadania, z których jest rozliczany. Pasuje mi ta nowa taktyka. Opanowaliśmy kilka schematów i możemy je wykorzystywać w trakcie meczów. 


Legia II jest silniejsza w tym sezonie czy nie?


- Odeszło kilku zawodników do pierwszego zespołu. Oni czasami schodzą, ale nie gwarantują  takiego zgrania. Wydaje mi się, że już w poprzednich miesiącach było lepiej i lepiej, więc teraz musi być podobnie. Poziomem gry nie odstajemy od tego, co było w zeszłym sezonie.

 

Sezon zaczęliście źle. 


Nie grałemw pierwszych meczach, więc trudno mi o nich mówić. Na obozie wszystko wyglądało dobrze, tak samo fajnie prezentowaliśmy się w sparingu z pierwszoligowym Stomilem. Start mielismy słaby, ale jest coraz lepiej. Możliwe, że potrzebowaliśmy trochę czasu.

 

Czujesz zaufanie trenera? Wydaje się, że jesteś pierwszym defensywnym pomocnikiem rezerw - schodzących z "jedynki" tutaj nie liczymy. 


Na pewno czuję większe zaufanie, niż w poprzednim sezonie. Gra troszeczkę się na mnie opierała na zgrupowaniu w Ostródzie. Zobaczymy ostatecznie jak będzie w lidze - ocenimy to na podstawie większego przekroju czasu. 

 

W Ostródzie, skoro o niej wspomniałeś, warunki do treningu mieliście bardzo dobre. 


Dokładnie, było świetnie. Warunki są super, a możnaby je określić jeszcze dosadniej. Jedzenie jest ekstra - tak znakomitej ryby jak tam, dawno nie jadłem. Dodatkowo było jezioro i piękna panie dookoła. Na pewno nie trzeba szukać zgrupowań za granicą, skoro w Polsce są takie warunki. Dalekie wyjazdy w takich sytuacjach to strata pieniędzy i czasu. 

 

Mówisz o paniach... Fanki Mateusza Zawala mogą wysyłać swoje zgłoszenia do ciebie?


Oczywiście, że tak (śmiech). Jakaś pani w Ostródzie dała się poznać. - Cześć, cześć. Nic więcej nie było (uśmiech). 

 

To jaki jest Zawal poza boiskiem?


- Sarkastyczny! Lubię się pośmiać. Interesuję się też samochodami i bardzo lubię jeździć swoim.  Skoro mówiliśmy o dziewczynach, to żadnej nie mam - od trzech miesięcy. Rozstałem się ze swoją partnerką po sześciu latach i zostaliśmy przyjaciółmi. Mogę też powiedzieć, że jestem jej wdzięczny za wszystko. 


Mówią o tobie człowiek-anegdota. 


- Zdarza się, że opowiadam różne historie i potrafi potem być śmiesznie. Mam kilka takich, że zabijają, choć nie mogę ich wyjawić na światło dzienne. 


W szatni robisz za największego wesołka?


- Nie mnie oceniać, ale czasem żartem jakimś rzucę. Ogólnie mamy dobrą atmosferę. Dużo śmiechu i od czasu do czasu disco-polo. 


W Ostródzie był festiwal, wpadliście?


- Mieliśmy taki zamiar. Ja byłem bardzo chętny na ten pomysł. Jeśli były znane zespoły, to niektóre piosenki umiałbym zaśpiewać z nimi (śmiech). 

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.