
Marek Saganowski: Nasz styl będzie bez fajerwerków
08.12.2014 07:07
(akt. 08.12.2018 06:05)
Najważniejsza cecha tej Legii?
– Pewność siebie. Branie odpowiedzialności przez piłkarzy nie jest już problemem, jak półtora roku temu. Kilka lat temu Lech czy wcześniej Wisła za Henryka Kasperczaka też potrafiły zapanować na boiskach w Europie. I też było potem widać, że dojrzalej prezentowały się na boiskach ligi polskiej. My też to mamy. W tej Legii jest duch solidności i pewności siebie. Ale nie jesteśmy arogantami.
Akcje Legii są bardziej świadome?
– Tak. Zazwyczaj jeśli akcja z boku wygląda na pewnie rozegraną, oznacza to, że została przez nas wcześniej wypracowana. Raz w tygodniu mamy z Bergiem trening, w którym 11 piłkarzy przesuwa się po boisku. Uczymy się, jakie odległości zachowywać wobec siebie w różnych sytuacjach. Największa satysfakcja jest, wtedy, gdy się potem patrzy, jak klepiemy. Gdy w meczu gramy, jakbyśmy wciąż trenowali bez przeciwnika. Jest ten przeciwnik czy go nie ma – w takich momentach nie ma to znaczenia. Jak jeden z nas się ruszy, to potem idzie domino. Może powstać milion kombinacji, jak rozwiązać akcję. Berg daje nam też dużo swobody. Nigdy nie skarci piłkarza, który podejmie ryzyko, no, chyba że kiwa się w swoim polu karnym. W meczu jest impulsywny, nawołuje, nakręca. Więcej spokoju daje nam w szatni.
Młodzi nie są coraz lepsi?
– Są bardziej świadomi niż my w ich wieku, ale mentalnie nie są do końca gotowi. Niektórzy z nich nie wiedzą, czego chcą. Mają ogromną szansę, bo teraz w Legii jest trener, który lubi młodych, zdrowa szatnia, w której żaden ze starszych nie skrzywdzi młodego. Ale młodzi mają też problem – przychodzą czasem na treningi, żeby zobaczyć, wrzucić zdjęcie na Fejsa, że trenowali z pierwszą Legią. Niektórzy będą żyć tą legendą całe życie. Rozmawiam z piłkarzami, którzy odeszli z Legii i dostrzegli dopiero teraz, że między nią a resztą ligi jest przepaść. Tych młodych, którzy się nie obudzą, być może też czeka taka refleksja.
Pańskim trenerem jest teraz Norweg z przeszłością piłkarską w Premier League. Jacy są polscy trenerzy?
- Miło mnie zaskakiwali po moim powrocie do kraju w 2011 roku, po sześciu latach za granicą. Wcześniej większość pracowała na czujkę. Na zasadzie "grajmy to, co gramy, grajmy jak ostatnio, bo tak nam szło". Miałem też wrażenie, że dobór zajęć był przypadkowy. "Może dziś pójdziemy na siłownię, a może sobie postrzelamy". Pracowało się w klubach bez jakiejś głębszej analizy. Dziś wygląda to znacznie bardziej profesjonalnie.
Całą rozmowę z Markiem Saganowskim można przeczytać na łamach dzisiejszego wydania "Gazety Wyborczej".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.