News: Marcin Mięciel: Musimy sprowadzać gwiazdy

Marcin Mięciel: Musimy sprowadzać gwiazdy

Piotr Kamieniecki

Źródło: RMF FM

23.12.2015 15:24

(akt. 07.12.2018 17:59)

Najpierw kupiła mnie Pogoń Konstancin. To był taki fikcyjny klub, który skupował młodych piłkarzy z myślą o Legii. Jak zobaczyłem na żywo Podbrożnego z Kowalczykiem w ataku, to pomyślałem, że ciężko będzie w tej Legii zaistnieć. Pół roku spędziłem w Hutniku Warszawa, a później trener Paweł Janas zabrał mnie na obóz. Rywalizacja była niesamowita. Z 20 zawodników ponad połowa wyjeżdżała na reprezentację. Naprawdę wiedziałem, że mam umiejętności, ale nie wierzyłem, że tak szybko uda mi się zadebiutować. W piłce trzeba też mieć szczęście. Ja je wtedy miałem. Wojtek Kowalczyk wyjechał do Betisu, zwolniło się miejsce w zespole, dostałem szansę i ją wykorzystałem - wspomina swoje początki w Legii Marcin Mięciel, były napastnik "Wojskowych".

Grał pan w Legii, która była na ustach wszystkich w kraju. To była naprawdę drużyna pełna gwiazd, ale później wszystko się rozpadło. Odeszło z zespołu mnóstwo zawodników. Mówiło się o tym, że trener Jabłoński nie ma kim grać i że Legii grozić będzie nawet spadek z ligi. Jednak stworzyliście bardzo fajny zespół i radziliście sobie o wiele lepiej niż przewidywali eksperci.

 

Wtedy Janusz Romanowski wycofał się z Legii, pozabierał wszystkich zawodników. Chciał też zabrać mnie, Piotrka Mosóra czy Jacka Bednarza. Przyszło jednak Daewoo. Nowy sponsor obiecywał nowy stadion i to też spowodowało, że zostaliśmy. Nie było jednak transferów i mieliśmy w zespole 12-13 zawodników do gry. Niektórzy z nich rozegrali wtedy sezon życia. Przed sezonem mówiło się o tym, że spadniemy - a do końca sezonu walczyliśmy o tytuł. Wtedy mieliśmy atmosferę, byliśmy blisko siebie. Spotykaliśmy się wspólnie z rodzinami po meczach. Przełomem był mecz z Rakowem. Kiedyś wiadomo – robiliśmy z nimi, co chcieliśmy. Tym razem to oni prowadzili i Jacek Zieliński strzelił bramkę w ostatniej minucie. Jaka wtedy była w drużynie radość! To nas podbudowało na cały sezon.

 

Jednym z takich chyba najgorszych wspomnień był tamten przegrany 2:3 mecz z Widzewem. Chyba wszyscy pamiętają. Prowadziliście 2:0, a potem Widzew w kila minut zrobił coś niesamowitego. Pana wtedy już na boisku nie było, bo przy stanie 2:1 dla was wszedł za pana chyba Jacek Kacprzak.

 

Z nieba do piekła… Do tego dołożyła się kontuzja sędziego. To była dłuższa przerwa, która nas totalnie zdekoncentrowała. Kiedy siedziałem już na ławce rezerwowych i czekałem na koniec meczu to nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Nawet po sezonie na wakacjach byliśmy z kolegami na wspólnym wyjeździe, ale cały czas to w nas siedziało. Mam kasetę z tamtym spotkaniem, ale do dziś nie obejrzałem. Coś takiego nie zdarza się co dzień. Myślę, że gdyby nie ta kontuzja sędziego dowieźlibyśmy prowadzenie. Nie doszłoby do tego rozprężenia, ale trudno gdybać. Tamten dzień to chyba moje najgorsze wspomnienie z całej kariery.

 

Po tych latach spędzonych zagranicą wrócił pan do Ekstraklasy. Widział pan różnicę? Teraz też głosy są podzielone – jedni mówią, że liga jest słabsza. Inni, że pojawiły się u nas takie postaci jak Danijel Ljuboja, który kiedyś by do Polski nie przyjechał. Są u nas reprezentanci Węgier, Finlandii.

 

Nie da się tego porównać. Odzwierciedleniem jedynym są europejskie puchary. Legia i Widzew zagrały w Lidze Mistrzów i dobrze sobie radziły, ale grali tam wtedy reprezentanci Polski. Teraz tego nie ma. Teraz jest lepsza otoczka, stadiony. I to musi zachęcić do przyjazdu piłkarzy pokroju Ljuboi. Muszą w klubach powstać kominy płacowe, by ściągać gwiazdy, które przyciągną kibiców. Za moich czasów w Grecji w Olympiakosie grali Rivaldo Ze Elias, Karembeu. Teraz szuka się w tym klubie podobnych rozwiązań. Muszą się w Ekstraklasie pojawiać piłkarze z tego najwyższego poziomu. Na Ljuboję przychodziło na Legię kilka tysięcy osób. Czekało się na jego sztuczki, na to, co wymyśli. Nie zgodzę się z prezesami Legii i Lecha, że nie będzie kominów płacowych. Muszą być. To podniesie ranking ligi. Dziś piłkarz szukający  klubu na koniec kariery wybierze Olympiakos a nie Polskę, bo jej nie znają. A warunki mamy tak samo dobre albo lepsze. Musimy sprowadzać takich piłkarzy. To pozwoli podnieść poziom całej ligi i może doczekamy się w końcu znów Ligi Mistrzów.

Całą rozmowę można przeczytać na łamach "rmf24.pl" w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (43)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.