News: Łukasz Budziłek: Liczyłem, że sytuacja się zmieni

Łukasz Budziłek: Liczyłem, że sytuacja się zmieni

Piotr Kamieniecki

Źródło: weszlo.com

10.02.2015 09:35

(akt. 08.12.2018 03:40)

- Legia dała mi czteroletni kontrakt – uważałem to za coś przyszłościowego, ale po pół roku sytuacja diametralnie się odwróciła. Klub zmienił politykę co do bramkarzy. Uznali, że potrzebują doświadczonego zmiennika. Rozumiem, że według trenera Berga nie byliśmy z Konradem godnymi rywalami dla Dusana, ale może najpierw wypadałoby taką rywalizację stworzyć? Po każdym okresie przygotowawczym widać, że Dusan bronił najwięcej, więc odpowiedź nasuwa się sama. Bądźmy szczerzy – inaczej to sobie wyobrażałem, ale wiem, że to Legia. Najlepszy klub w Polsce. Cieszę się, że odchodzę akurat do Lechii, bo tam pracują, by do tej Legii doskoczyć. Mamy wielu zawodników o dobrym CV i jeżeli trenerowi uda się to złożyć do kupy, może wyjść fajny projekt - mówi w rozmowie z "Weszło" były już bramkarz stołecznego klubu, Łukasz Budziłek.

- Po tym, jak zostałem przeniesiony do rezerw w Bełchatowie, przeczytałem fajny komentarz na 90minut.pl. Kiedyś za całokształt dawano nagrodę Nobla, a teraz można za to wylecieć z pracy. Nie wiem do końca, o co poszło. Jedno jest pewne – w Bełchatowie chcieli przewietrzyć szatnię. Uznali, że to ja powinienem opuścić klub – stąd przesunięcie do rezerw. Najpierw rywalizowałem z Łukaszem Sapelą, który miał dobrą formę i był wychowankiem jak ja. Potem przyszedł Stachowiak. Na dwa tygodnie przed ligą miałem sygnały, że zacznę bronić, ale Adam wybronił nam mecz w Pucharze Polski i mogłem pomarzyć. Następnie zmienili się trenerzy – Złomańczuk zastąpił Kieresia i… To była dziwna sytuacja. Adam łapie kontuzję, przerwa na reprezentację, nie trenuje 13 dni, przychodzi na rozruch przed Podbeskidziem, nie może normalnie ściągnąć koszulki, ale wychodzi grać. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli nie postawili na mnie wtedy, to nie zrobią tego nigdy. Wkrótce zostałem zesłany do rezerw, ale – dzięki Grzesiowi Fonfarze, który mnie polecił – trafiłem do GKS-u. Pojechałem na testy, potrenowałem tydzień z drużyną i podpisałem kontrakt. To – jak dotąd – najlepsza sportowa decyzja w życiu.

 

Nie bałeś się testów w klubie targanym różnymi problemami? Gdyby tam ci nie poszło, mógłbyś totalnie zaginąć.

 

- Śmiałem się z „Maczkami” i ze „Zboziem”, że jeśli się nie uda, to jadę na rusztowania do Danii i będę szukał grania w niższych ligach. Wiedziałem, jaka jest sytuacja finansowa GKS-u, ale jechałem do Katowic z nastawieniem, że na nic nie narzekam. Dziś polecam to miejsce każdemu piłkarzowi, który nie gra regularnie w Ekstraklasie. Klub ze stolicy Śląska, ogromne zainteresowanie, dużo kibiców…


Pytałeś Berga o swoją sytuację?

 

- W Legii trener co pół roku omawia indywidualnie sytuację każdego zawodnika. Usłyszałem, że w moim przypadku sprawa jest otwarta. Zagrałem dobrze w sparingu z Karabachem i po cichu liczyłem, że moja sytuacja jednak się nie zmieni.

 

A od Berga co usłyszałeś?

 

- Zarzucił mi, że potrafię obronić super piłkę, a potem puścić taką, która byłaby spokojnie do wyjęcia. Chwalił natomiast za dobrą współpracę z drużyną, grę nogami i czucie gry. Tyle. Jechałem na obóz do Hiszpanii, by walczyć o miejsce na ławce, ale wszystko poszło błyskawicznie. Legia osiągnęła porozumienie z Bełchatowem, w międzyczasie Lechia wypożyczyła Trelę i właściwe stanąłem przed faktem dokonanym. Paradoksalnie to było najlepsze wyjście.

Całą rozmowę z Budziłkiem przeczytać można na stronie "Weszło.com" w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.