News: Komentarz: Szambo

List od czytelnika: Szkoła życia

Redakcja

Źródło: Legia.Net

22.11.2014 15:01

(akt. 21.12.2018 15:11)

- Wiele się pisze o akademii Legii Warszawa, niejednokrotnie stawiając szkółkę piłkarską przy łazienkowskiej 3 za wzór do naśladowania. Mam pewne wątpliwości odnośnie młodych graczy wychowywanych w Akademii Piłkarskiej Legii (a może to problem nie tylko stołecznej szkółki, ale jako kibic klubu z Ł3 skupiam się na naszych wychowankach) - pisze w swoim tekście jeden z naszych czytelników i komentatorów Monrooe.

Obserwując to, co dzieje się z naszymi młodymi zawodnikami zastanawiam się, w którym miejscu popełniany jest błąd. Czy faktycznie już same występy w młodszych rocznikach „Wojskowych” aż tak działają na młodych adeptów piłki? Wydaje się, że oni gotowi są uwierzyć, że nic im już nie brakuje i tylko moment dzieli ich od gry na najlepszych stadionach świata? Czy aby faktycznie sam trening na obiektach mistrza Polski oznacza, że jest się kozakiem nad kozakami i samo pojawienie się tu oznacza czas na odcinanie kuponów? Szczerze mówiąc, śmiem wątpić, ale obserwując naszych młodych zawodników dochodzę do wniosku, że tak właśnie często jest.


Oczywiście, zrozumiałym jest, że znalezienie się w jednej z najlepszych akademii w Polsce świadczy o tym, że talentu natura nie poskąpiła, ale czy aby na pewno tego talentu nie powinno wspomóc się odpowiednią dawką pracy?! Zastanawiam się co sprawia, że kolejni młodzi ludzie tak bardzo przekonani są o swojej doskonałości, że wszelki wysiłek (o krytycznym spojrzeniu na własne możliwości nie wspomnę) uważają za zbędny. W efekcie czego zamiast pracować nad własnymi słabościami (najpierw trzeba jednak sobie przyswoić, że w ogóle takowe się posiada), od biedy szlifują cechy, które pozwoliły zwrócić na nich uwagę legijnych specjalistów.


A przecież przykład Ariela Borysiuka, piłkarza zdawałoby się dojrzałego powinien dawać sporo do myślenia. „Vizirowi” brakowało bardzo niewiele, aby można mówić o nim, jako o zawodniku ukształtowanym. W zasadzie detali, tyle, że to właśnie one zadecydowały o tym, że defensywny pomocnik kariery na zachodzie nie zrobił. Dziś niedoszły następca Aleksandara Vukovicia występuje w barwach gdańskiej Lechii. Analizując jego grę dochodzę do jednego, smutnego wniosku - Ariel przez dwa lata gry na obczyźnie nie poczynił postępu, nie dodał nic do repertuaru, z którym opuszczał stadion przy Łazienkowskiej 3. W zespole z Gdańska występuje też inny nasz wychowanek, Daniel Łukasik. Zawodnik, który swego czasu zachwycał mnie swoją dojrzałością i pomysłem na grę. Niestety, od momentu wejścia do pierwszego składu Legii nie zaobserwowałem nic, co wskazywałoby na jakąkolwiek chęć dalszego rozwoju. „Miłek” zachwycił, zagrał w reprezentacji i znikł, pojawił się na chwilę udzielając fatalnego w skutkach wywiadu i przepadł na dobre. Niestety występy w nowym klubie nie znamionują rychłej poprawy. Pomocnik „Biało-Zielonych” to kolejny przykład gracza, którego zarówno wady, jak i zalety nie zmieniły się od czasów, gdy zakończył wiek juniora.


Taką drogę obrali też kolejni nasi zawodnicy. Rafał Wolski uparł się na włoską Fiorentinę, nie zważając na fakt, że liga włoska jest niezwykle surowa dla graczy nieprzygotowanych do ciężkiej walki fizycznej z obrońcami. Niemniej jednak problemem nie jest to, że nie olśnił sztabu szkoleniowego „Fiołków”, tylko fakt, że patrząc na jego dyspozycję (w nielicznych występach) można zaryzykować twierdzenie, że nie tyle się nie rozwinął, co wręcz cofnął w piłkarskim rozwoju. Tak jakby niezwykle utalentowany zawodnik nie poprawił nic z wad, o których doskonale było wiadomo przed jego wyjazdem. Brutalna rzeczywistość pokazała, że nawet zalety, jakie niewątpliwie Rafał posiada, nie wystarczą do wywalczenia stałego miejsca w zespole z renomowanej ligi, jaką jest włoska Serie A. Co gorsza, życie pokazuje, że w Serie B wcale nie jest lepiej. Kolejnym przykładem zaświecił ostatnio Dominik Furman, facet, którego zawsze uważałem za ogarniętego i świadomego wymogów, jakie stawia kariera piłkarza. Niestety o ile słowa jego trenera wskazują na jasno zdefiniowane braki piłkarza, o tyle wywiad, jakiego udzielił „Furmi” pokazuje, że nie do końca to do niego trafia. „Dajcie mi grać, a pokażę, na co mnie stać” - deklaruje piłkarz, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy gdzie leży przyczyna jego niepowodzeń. A przecież dokładnie te same mankamenty, o których bez ogródek mówi trener Alain Casanova, były wytykane już tu, na miejscu, na Ł3.


Zatrważa brak świadomości własnych braków u młodych adeptów piłki nożnej. Do wspomnianego wyżej grona zawodników dołącza, kolejny „towar” eksportowy ze stadionu Wojska Polskiego. Michał Żyro. W udzielonym ostatnio wywiadzie opowiada, że wymarzoną dla niego ligą jest angielska Premier League. To właśnie tam chciałby trafić bardzo utalentowany gracz Legii, dokładnie do tej samej ligi, w której przygotowanie atletyczne jest absolutną podstawą. A przecież nie muszę nikogo przekonywać, że wytrzymałość fizyczna, czyli zdolność do wysiłku fizycznego prowadzonego z określoną intensywnością, bez znacznego obniżenia jego skuteczności, jest chyba największą piętą achillesową młodego skrzydłowego. Od razu nasuwa się pytanie, czy aby na pewno zawodnik zdaje sobie sprawę z własnych słabości i ograniczeń. Czy faktycznie liga angielska, w której absolutnie nie toleruje się przestojów, w której piłkarz musi być gotowy na wysiłek nie tylko przez 90 minut, ale i dłużej, jest odpowiednia dla tego chłopaka. Nad czym, jak nad czym, ale nad wytrzymałością i wydolnością musi jeszcze wiele pracować. I w zasadzie najważniejsze, czy sam zawodnik zdaje siebie w ogóle sprawę, że aby zaistnieć na brutalnym futbolowym rynku musi włożyć jeszcze wiele pracy w swój rozwój. Jeśli nie, to nie łudźmy się „Żyrko” szybko podzieli los swoich poprzedników. I nie zmienia tego fakt, że w tej chwili jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy młody skrzydłowy w Polsce.


Prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski twierdzi, że Michał Żyro jest gotowy do wyjazdu. Czy aby na pewno? Przyznaję, mam niemałe wątpliwości. Boję się, że dopiero po wyjeździe okaże się, że prawdziwa szkoła życie jest przed nim.


Autor: Monrooe

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.