News: Leśnodorski i Żewłakow gościli w "Cafe Futbol"

Leśnodorski: Nie wtrącam się do pracy trenera

Paweł Korzeniowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

17.04.2015 08:16

(akt. 04.01.2019 12:34)

- Nic się nie dzieje. Jak każda drużyna czasami mamy chwile lepsze, a czasami gorsze. Teraz przyszły gorsze, ale nie ma co panikować. Chciałbym, abyśmy zawsze wygrywali, najlepiej do zera i różnicą kilku goli, ale tak się nie da - czytamy w dzisiejszej Gazecie Wyborczej w wywiadzie z prezesem Legii Bogusławem Leśnoroskim.
Gdyby miał pan wskazać jedną przyczynę zapaści Legii, to...

- Nie nazywajmy tego zapaścią. Na początku rundy zdarzyło się kilka rzeczy, które skomplikowały naszą sytuację w lidze. Począwszy od przegranej z Jagiellonią, przez odejście Miroslava Radovicia do Chin, po nieudany dwumecz z Ajaxem

Czyli jednej przyczyny słabej gry pan nie widzi?

- Jesteśmy pewni siebie. Przez dwa lata przyzwyczailiśmy się do dobrego. I może to nas gubi. Gra w piłkę to jedno, a walka to drugie. Trochę mi jej brakuje. Nie możemy podchodzić do sprawy tak, że skoro w ostatnich dwóch latach zdobyliśmy dwa mistrzostwa, wygraliśmy puchar, zagraliśmy dwukrotnie w fazie grupowej LE, to jesteśmy najlepsi i wszystko nam się należy. I mówię to jako kibic, nie jako prezes.

W poniedziałek spotkał się pan ze sztabem, we wtorek z piłkarzami. Co usłyszeli?

- Nic spektakularnego. Nie spotkaliśmy się, by dyskutować. Podzieliłem się spostrzeżeniami, i tyle. Nie będę przytaczał tego, co ode mnie usłyszeli. Ale mogę zapewnić, że na pewno nie banały w stylu: „Ogarnijcie się, weźcie się do roboty”.

Rozmawia pan z Bergiem o taktyce?

- Tak. Raczej po meczach niż przed. Interesuje mnie to. Ale jeśli pan chce zapytać, czy wtrącam się do pracy trenera, to od razu odpowiem, że nie.

Czy jeśli Chińczycy przychodzą po Radovicia, to Legia nie powinna mieć listy kilku piłkarzy, z których można wybrać następcę?

- Od dawna mamy taką listę, ona ewoluuje, na każdą pozycję staramy się mieć po trzech, czterech zawodników. W lutym nie było czasu, by zareagować. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Trzy dni przed pierwszym meczem z Ajaxem byliśmy przekonani, że Radović nie odejdzie. Rozmowy z Chińczykami prowadziliśmy od kilku tygodni, ale wyglądało na to, że transfer upadł.

Michał Masłowski kosztował 800 tys. euro. Na razie zawodzi.
 
- Nie rozumiem krytyki, która na niego spada. A wręcz dziwi mnie, gdy czytam, że Legia wyrzuciła pieniądze w błoto. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego transferu. Nikt nie liczył, że od razu będzie liderem. Suarez też potrzebował kilku miesięcy, zanim zaczął dobrze grać w Barcelonie. Spokojnie. Masłowski przyszedł z zupełnie innej rzeczywistości. W dodatku od razu został rzucony na głęboką wodę. Dajmy mu czas, bo to bardzo dobry zawodnik.

Ile chce wydać Legia latem?
 
- Tyle, ile będzie trzeba. Nie powiem, ile wynosi nasz budżet transferowy, ale wiadomo, że nie jesteśmy Realem i nie śpimy na pieniądzach. Chcemy pozyskać dobrych graczy. Transferów będzie więcej niż zwykle. Może pięć, może siedem? Nie powiem dziś konkretnie. Poza tym sama kwota wydana na piłkarza to jedno, a zapłacenie mu dużego kontraktu czy sumy za podpis to drugie. Ekscytowanie się, że kupimy kogoś za milion czy dwa mln euro, nie ma sensu. Wolny zawodnik, za którego nie trzeba płacić klubowi, też może być olbrzymim wydatkiem. Lewandowski odszedł do Bayernu za darmo.

Jakich piłkarzy szukacie i gdzie?
 
- Szukamy piłkarzy na każdą pozycję, raczej za granicą, ale nie w jakimś konkretnym regionie. W Niemczech, Hiszpanii i we Francji też. Nie są to piłkarze z czołowych klubów, ale i te rynki staramy się penetrować.
 
 
 
Cały wywiad do przeczytania w dzisiejszej Gazecie Wyborczej i na stronie legia.sport.pl.

Polecamy

Komentarze (43)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.