
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 2:1 (0:0) - Skok na podium
27.08.2017 17:43
(akt. 02.12.2018 12:06)
Relacja "na żywo"
Meczu o tak dużym natężeniu szyderstwa, mistrzowie Polski dawno nie rozgrywali. Kibice „Wojskowych” przez 90 minut nie dopingowali warszawiaków, przerywając dźwięk ciszy jedynie hasłami w kierunku piłkarzy. „Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie” czy „Gdzie są puchary”, były okrzykami najspokojniejszymi. Nie zabrakło odniesień do spotkania w Tyraspolu czy kontraktów zawodników. Pierwsza połowa konfrontacja z liderującym Ekstraklasie Zagłębiu Lubin przebiegała bez fajerwerków. Brakowało zagrań budzących powszechny gwar piętnastu tysięcy widzów zgromadzonych w niedzielę przy Łazienkowskiej.
Mecz trwał, a kibice co jakiś czas zmieniali skandowane hasła czy wywieszane transparenty. Pierwszy odnosił się do samego dopingu i brzmiał tak: Zawsze chcieliśmy, by wasza gra była taka, jak nasz doping. Dziś nasz doping będzie taki, jak wasza gra”. Kolejny był również skierowany do prezesa i sugerował, że Legia na wyższy poziom nie wchodzi. Nie było tego również widać po murawie, gdzie już w 4. minucie Arkadiusz Woźniak mocno huknął zza pola karnego, ale na posterunku był Arkadiusz Malarz. Aktywny próbował być Hildeberto, a po jednej akcji był nawet bliski gola, lecz powstrzymał go Martin Polacek. Portugalczyk już w 33. minucie zakończył swój występ z powodu kontuzji. Akcja jego i uderzenie nożycami Cristiana Pasquato były jedynymi ciekawymi akcjami warszawiaków w pierwszej połowie. Widać było, że „Wojskowi” próbują się odnaleźć w przemeblowanym składzie, lecz łatwo nie było.
Zagęszczone pole gry nie pomagało w grze. Piłka musiała być rozgrywana na jeden-dwa kontakty. Pozytywem była nie najgorsza postawa defensywy w składzie (od prawej) Broź, Astiz, Pazdan i Jędrzejczyk. Zaskoczeniem było pojawienie się reprezentacyjnego stopera, gdyż jeszcze w piątek trener Jacek Magiera mówił, że nie wystąpi z powodu kontuzji. Wybiegając w przód, defensor spotkania nie dokończył, gdyż w 82. minucie obejrzał drugą żółtą kartkę. Jak w Tyraspolu, konsekwencją był czerwony kartonik. Tu pozytyw był jednak taki, że koniec złotego tygodnia Pazdana nie miał większego wpływu, gdyż warszawiacy prowadzili 2:0.
Pierwszego gola dla legionistów strzelił w 57. minucie Armando Sadiku. Albańczyk wykorzystał dogranie Michała Kucharczyka, który wcześniej sam wyłuskał piłkę spod nóg Daniela Dziwniela. Sześć minut później Polacka pokonał Sebastian Szymański. Nastolatek dał niezłą zmianę, był aktywny, a spotkanie kończył z trafieniem. Piłka przy jego strzale odbiła się od rywala i po rykoszecie wpadła do siatki.
Poza czerwoną kartką, do końca spotkania nie zabrakło jeszcze złych wiadomości. Jedną z nich była kontuzja Arkadiusza Malarza, który opuszczając boisko, uścisnął się z Magierą. Z kolei w doliczonym czasie gry, po raz pierwszy w meczu Legii skorzystano z systemu VAR. Efektem był rzut karny dla Zagłębia i dostrzeżona ręka Brozia. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Filip Starzyński i ustalił wynik spotkania. Legia wygrała 2:1, choć atmosfera na trybunach, wiele się nie polepszyła. Rządził jeden konkretny slogan - „gdzie są puchary”. I ten fakt może się jeszcze za Legią ciągnąć.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 2:1 (0:0)
Sadiku (56. min.), Szymański (63. min.) - Starzyński (90. min. - k.)
Legia: Malarz (78' Cierzniak) - Broź, Astiz, Pazdan, Jędrzejczyk - Jodłowiec, Mączyński - Kucharczyk, Pasquato (72' Moulin), Hildeberto (33' Szymański) - Sadiku
Zagłębie: Polacek - Guldan, Kopacz, Jach - Czerwiński, Jagiełło (58' Pawłowski), Kubicki, Starzyński, Dzwiniel (62' Balić) - Woźniak, Świerczok (76' Buksa)
Żółte kartki: Pazdan, Moulin - Jagiełło, Dziwniel, Świerczok
Czerwona kartka: Pazdan (za dwie żółte)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.