
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:0 (0:0) - Prawdziwi Mistrzowie
01.06.2014 20:03
(akt. 08.12.2018 15:44)
Od tygodnia wiadomo było, że Legia jest mistrzem Polski, w przedostatniej kolejce tytuł vicemistrzów zapewnił sobie zespół Lecha Poznań. W ostatniej kolejce obie ekipy miały się zmierzyć ze sobą w Warszawie. Teoretycznie to mecz o pietruszkę, ale tak nie było z kilku powodów. Dla kapitana Legii Ivicy Vrdoljaka miał być to setny mecz w barwach Legii. A naprzeciwko siebie stanęły najlepsze ekipy tego sezonu i wynik meczu miał znaczenie prestiżowe. „Ten mecz to będzie rzeź” – mówił zapowiadał przed meczem snajper gości Łukasz Teodorczyk. „To ujadanie małego pieska, który przegrał z nami walkę” ripostował napastnik warszawian Marek Saganowski. Poza tym warszawianie niespodziewanie ulegli tydzień temu Ruchowi Chorzów 1:2 i mieli się własnej publiczności zrehabilitować. Legia była osłabiona brakiem najlepszego zawodnika sezonu Miroslava Radovicia, a zastąpił go w składzie Saganowski.
Rozpoczęcie meczu nieco się opóźniło, ale to nie przez szpaler, którego poznaniacy legionistom odmówili, ale ze względu na wspaniałą oprawę, która nieco przydymiła stadion. Gra toczyła się w dobrym tempie, było sporo walki. Jak to zwykle bywa Legia uzyskała przewagę, ale to goście po około kwadransie mieli bardzo dobrą okazję do strzelenia bramki. Na szczęście podania Karola Linettego nie wykorzystał Szymon Pawłowski. Jak się okazało to była jedyna groźna okazja w pierwszej połowie. Co prawda Tomasz Jodłowiec też raz miał możliwość pokonać Kotorowskiego, ale mimo tego że bramkarz Lecha minął się z piłką to obrońcy go asekurowali i nic z tego nie wyszło. W akcjach obu ekip brakowało przede wszystkim dokładności. I mimo, że goście postraszyli warszawian w ostatnich minutach meczu to do przerwy na tablicy widniał bezbramkowy remis.
Druga połowę legioniści rozpoczęli bez zmian, za to trener Rumak desygnował na drugą połowę Mateusza Możdżenia w miejsce Tomasza Kędziory. Szybko zmienił się też wynik. Po podyktowaniu problematycznego rzutu karnego na bramkę zamienił go Vrdoljak. Po objęciu prowadzenia legioniści oddali nieco inicjatywę gościom, a ci starali się korzystać. Lechici przeprowadzili kilka groźnych akcji, ale nie byli dokładni, bądź trafiali na dobrze dysponowanego Dusana Kuciaka. Nieco ożywienia wniosła druga zmiana, gdy za Gergo Lovrencsicsa wszedł Daylon Claasen. Henning Berg zaczął zmieniać dopiero na nieco ponad 20 minut przed końcem. Najpierw za Michała Kucharczyka wszedł Jakub Kosecki, a kilkadziesiąt sekund później wszedł Helio Pinto za Ondreja Dudę.
W końcówce nieudane podanie Marcina Kamińskiego do Kotorowskiego wykorzystał Bartosz Bereszyński, wywarł presję na bramkarzu, odzyskał piłkę i zdobył drugą bramkę dla Legii. Dodatkowym smaczkiem tego trafienia jest fakt, że Legia wyciągnęła strzelca bramki właśnie z drużyny rywali. Na ostatnie kilka minut szansę dostał Marcin Kownacki zmieniający Kaspera Hamalainena. Kilka sekund na murawie spędził też Orlando Sa, który zmienił Marka Saganowskiego. Kibice końcówkę uczcili kolejnym pokazem pirotechnicznym. Legia pokonała Lecha 2:0 Po końcowym gwizdku był już tylko czas na ceremonię wręczenia medali, pucharu oraz wielkie świętowanie!
Autor: Jerzy Zalewski
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:0 (0:0)
Vrdoljak (48'), Bereszyński (88')
Legia: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski - Żyro, Vrdoljak, Duda, Jodłowiec, Kucharczyk (68' Kosecki) - Saganowski
Lech: Kotorowski - Kędziora (46' Możdzeń), Kamiński, Wołąkiewicz, Henriquez - Lovrencsics (55' Claasen), Trałka, Hamalainen, Linetty, Pawłowski - Teodorczyk
Żółte kartki: Rzeźniczak, Jodłowiec oraz Henriquez, Kędziora, Linetty
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.