
Legia - Piast 4:0 (2:0) - Radosna wola nieba
08.05.2016 17:25
(akt. 07.12.2018 15:02)
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
Przed meczem Legii Warszawa i Piasta Gliwice obaw nie brakowało. Sami kibice przygotowali oprawę z hasłem „Niech się dzieje wola nieba” z Bogiem pokazującym „eLkę”. Całość została okraszona pirotechniką, a cały stadion przy Łazienkowskiej - w całości wypełniony kibicami - wyglądał niczym białe morze. Początek spotkania wskazywał, że nerwy były nieuzasadnione. Warszawiacy szybko przejęli inicjatywę i zepchnęli przyjezdnych do defensywy. Często do prostopadłych zagrań wychodził Michał Kucharczyk, co w początkowych fragmentach konfrontacji nie był zbyt często wykorzystywane. Skutecznie prezentowała się legijna defensywa z duetem stoperów Michał Pazdan - Igor Lewczuk na czele. Warszawiacy szukali miejsca na skrzydłach, więc przewagę starali się tam robić skrzydłowi z ofensywnie wchodzącymi bocznymi obrońcami. Piłka częściej zagrywana była na prawą flankę, gdzie Guilherme wspomagał Artur Jędrzejczyk.
Warszawiacy co chwilę gościli na połowie gliwiczan. Z prób wynikała spora ilość rzutów rożnych wykonywanych przez „Gui”. Brazylijczyk w 28. minucie dośrodkował z narożnika i wydawało się, że z tego dogrania akurat niewiele wyniknie. Piłka przedostała się jednak pod nogi Jędrzejczyka i Lewczuka, którzy wspólnymi siłami wepchnęli ją do siatki. Trafienie zapisano temu drugiemu, a Legia prowadziła 1:0. Pierwszy gol dodał skrzydeł stołecznym piłkarzom, którzy jeszcze mocniej zdominowali zagubionych gliwiczan. Przyjezdnych na dobrą sprawę było stać na groźny strzał z dystansu i próbę wymuszenia rzutu karnego - obie sytuacje w wykonaniu Sasy Zivca.
Nieźle z przodu prezentował się Kasper Hamalainen udanie zastępujący kontuzjowanego Aleksandara Prijovicia. Fin skutecznie wypełniał lukę w środku pola, gdy na skrzydło zbiegał Nemanja Nikolić. Sprowadzony zimą z Lecha Poznań pomocnik w pierwszej połowie oddał strzał z dystansu, ale futbolówkę pewnie złapał urodzony w Wielkopolsce Jakub Szmatuła. Gdy wydawało się, że przed przerwą nie zdarzy się już nic, lewa stroną boiska popędził Michał Kucharczyk, który dograł w pole karne. Do piłki dopadł Guilherme, okręcił się z futbolówką, przymierzył i pokonał golkipera „Piastunek”. Po tym wydarzeniu sędzia Szymon Marciniak zaprosił piłkarzy do szatni, gdzie gliwiczanom nie mogło się łatwo schodzić po stracie drugiego gola.
Obraz spotkania nie zmienił się po przerwie. To Legia dominowała i niczym walec niszczyła marzenia gliwiczan o wygranej, a w perspektywie również o mistrzostwie Polski. Patrząc na postawę piłkarzy Stanisława Czerczesowa, nie można było sobie wyobrazić, że w niedzielę Legia nie wygra. Widać było, że stołeczna drużyna skupiona była na dążeniach do podwyższenia wyniku. Druga próba Hamalainena była nieskuteczna - interwencją popisał się Szmatuła, ale… do trzech razy sztuka. W 54. minucie Kucharczyk kapitalnym podaniem zewnętrzną częścią stopy uruchomił Fina, a ten dopadł do futbolówki i z bliska kopnął ją do siatki zdobywając swoją drugą bramkę w barwach Legii.
Prowadząc 3:0, warszawiacy ponownie zwęszyli krew. Legioniści nie opuszczali połowy gliwiczan. Kwadrans po trafieniu Hamalainena, w pole karne wpadł Guilherme, którego ostatecznie powalono w „szesnastce”. Decyzja Marciniaka była szybka - „jedenastka”. Do piłki podszedł Nikolić, a strzał reprezentanta Węgier kilkanaście sekund później wylądował w bramce Szmatuły. To była pełna dominacja! Piast nie istniał Wystarczy wspomnieć, że gliwiczan stać było jedynie na strzał Martina Bukaty z szesnastu metrów (obronił Malarz) oraz niecelne uderzenie Martina Nespora.
Warszawiacy mogli wygrać wyżej. Dwie wyśmienite sytuacje miał Nikolić, ale można było nie odnieść wrażenie, że wyborowy snajper warszawiaków przekombinował. Legia pokonała Piast Gliwice 4:0 i pokazała futbol godny drużyny kroczącej po mistrzostwo Polski. Do upragnionego tytułu na stulecie pozostały ostatnie dwa kroki - Lechia i Pogoń. Wystarczy jeden wygrany mecz z dwóch wspomnianych i kibice będą mogli świętować mistrzostwo na Starówce. W niedzielę „Wojskowi” zwyciężyli - widocznie taka była wola radosnego nieba.
Autor: Piotr Kamieniecki.
Legia Warszawa - Piast Gliwice 4:0 (2:0)
Lewczuk (28. min.), Guilherme (45. min.), Hamalainen (54. min.), Nikolić (70. min.)
Żółte kartki: Vacek, Sapała (Piast)
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Guilherme (73' Aleksandrow), Borysiuk, Jodłowiec (77' Vranjes), Kucharczyk (81' Masłowski) - Hamalainen - Nikolić.
Piast: Szmatuła - Szeliga, Korun, Hebert, Mraz - Mak (73' Badia), Vacek (79' Sapała), Pietrowski, Zivec (56' Barisić) - Bukata - Nespor.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.