Legia - Lech 2:0 (1:0) - Teraz Legia rozdaje karty!
17.05.2017 20:07
Jeden z czterech finałów, ostatnich, przed końcem walki o mistrzostwo Polski. Mecz z Lechem budził wśród kibiców duże emocje. Fani zastanawiali się również, czy jokerem „Wojskowych” ponownie będzie Kasper Hamalainen, kat „Kolejorza” w ostatnich dwóch spotkaniach. Fin zaczął konfrontację na ławce, a trener Jacek Magiera posłał do boju na szpicy Miroslava Radovicia, za którym biegał Vadis Odjidja-Ofoe. Niżej, duet tworzyli Thibault Moulin oraz Tomasz Jodłowiec. Takie zestawienie miało gwarantować zdominowanie środka pola. To w pierwszej połowie udawało się idealne. Poznaniacy nie byli w stanie tworzyć składnych akcji. Niewidoczni byli Maciej Gajos i Radosław Majewski, a problem z destrukcją miał Łukasz Trałka. Kłopoty przyjezdnych w pewnej mierze wynikały z mentalności. Lechici ponownie pokazywali, że nie radzą sobie w hitowych konfrontacjach oglądanych przez tysiące kibiców z trybun oraz przed telewizorami. Wiele obrazuje fakt, że w dotychczasowych starciach z Legią, Jagiellonią i Lechią, gracze z Poznania zdobyli tylko trzy punkty na osiemnaście możliwych.
Lech nie radził sobie z legionistami. Poznaniacy wręcz nie wyszli z szatni, kiedy legioniści robili na boisku praktycznie to, co chcieli. Dowodem dominacji była sytuacja z siódmej minuty, kiedy Maciej Dąbrowski posłał piłkę w pole karne. Tam był już Odjidja-Ofoe, który z bliska huknął w kierunku bliższego słupka i nie dał szans Matusowi Putnockiemu. Było 1:0 dla gospodarzy, a Belg wprowadził stołecznych kibiców w euforię. Emocji nie brakowało zresztą wcześniej, ani później. Fani Legii zaprezentowali przed meczem kartoniadę na trzy trybuny z hasłem „Nie poddawaj się”, co nawiązywało do popularnej przyśpiewki. Z kolei przed przerwą, pojawił się transparent z napisem „Przyświecają nam najwyższe cele” i pucharem za mistrzostwo Polski. Całość została efektownie podświetlona. Warszawiacy mieli powody do zadowolenia. Zespół Magiery grał bardzo dobrze. „Wojskowi” tworzyli kolejne akcje, a wiele z nich było sygnowanych nazwiskiem Odjidji-Ofoe.
Belg, wspólnie z Moulinem i Jodłowcem, zdominowali środek pola. Lech nie był się w stanie przeciwstawić zagraniom posyłanym przez Vadisa. Brakowało jedynie wykończenia akcji, choć pozycje strzeleckie warszawiaków nie zawsze były łatwe. Poznaniacy mogli odpowiedzieć jedynie stałymi fragmentami gry oraz dośrodkowaniami kierowanymi do Dawida Kownackiego. Jak w Poznaniu, tak i w Warszawie, młodzieżowy reprezentant Polski nie był w stanie nawiązać walki z Michałem Pazdanem i Dąbrowskim. Warszawiacy grali spokojnie, czekali na przeciwników na swojej połowie, nie marnując sił na morderczy pressing. Jeszcze przed przerwą mistrzowie Polski mogli prowadzić wyżej. Najpierw jednak sędzia Daniel Stefański nie dopatrzył się rzutu karnego, którego legioniści domagali się po upadku Guilherme w polu karnym, a następnie uderzenie Jodłowca odbił Putnocky.
W środę przy Łazienkowskiej można było zobaczyć dwie Legie. Mistrzowie Polski w drugiej połowie zagrali inaczej. Wydawało się, że znacznie bardziej defensywniej, choć po ostatnim gwizdku sędziego, można było stwierdzić, że wytrawniej. Warszawiacy nastawili się na kontrataki, nie forsowali na siłę tempa. Stąd brała się optyczna przewaga lechitów. Nie przekładała się ona jednak na groźne sytuacje. „Kolejorz” miał więcej okazji do dośrodkowań ze stałych fragmentów gry, lecz w bramce pewnie interweniował Arkadiusz Malarz, a w innych sytuacjach doskonale pomagali mu inni legioniści. Motorem napędowym nadal był Odjidja-Ofoe często wymieniający podania z Radoviciem, a także ze skrzydłowymi. Jedna z takich akcji mogła zakończyć się golem. Belg podał do Serba, a ten piętą skierował piłkę do „Gui”. Brazylijczyk huknął, piłka odbiła się jeszcze od nóg Jana Bednarka i poszybowałą ponad bramką. W ostatnich 30. minutach kibice doczekali się też jokera - Hamalainena - a także wracającego po kontuzji Michała Kucharczyka, który zmienił ruchliwego przez cały występ Guilherme.
Zmiany był też w Lechu, ale nie przynosiły spodziewanego efektu. „Kolejorz” kończył spotkanie grając trójką napastników. Zanim jednak formacja przyjezdnych składała się z Pawła Tomczyka, Marcina Robaka i Kownackiego, warszawiacy podwyższyli rezultat. Jodłowiec doskonale, w tempo, podał do „Kuchego”, a „King”… lepiej akcji wykończyć nie mógł. Wychowanek Świtu Nowy Dwór Mazowiecki wyszedł sam na sam z Putnockim, podbił piłkę nad bramkarzem i szczupakiem skierował futbolówkę do pustej siatki. Euforii warszawiaków nie było końca.
Do ostatniej sekundy spotkania, legioniści mieli mecz pod kontrolą. Mistrzowie Polski pewnie pokonali Lecha Poznań, a wobec porażki Jagiellonii Białystok 0:4 z Lechią Gdańsk, „Wojskowi” awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki. Warszawiacy skonfrontują się jeszcze z Jagiellonią, Koroną oraz Lechią. Grając z taką pewnością, jak w środę, „Wojskowi” będą zmierzać po kolejny tytuł…
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia – Lech 2:0
Odjidja-Ofoe (7. min.), Kucharczyk (83. min.)
Żółte kartki: Guilherme, Radović, Odjidja-Ofoe - Trałka, Tetteh
Legia:Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Guilherme (74' Kucharczyk), Jodłowiec, Moulin, Odjidja-Ofoe, Nagy (64' Hamalainen) - Radović (87' Kopczyński).
Lech:Putnocky - Kędziora, Bednarek, Wilusz, Kostewycz - Makuszewski, Trałka, Gajos (76' Aziz Tetteh), Majewski (60' Robak), Raduț (84' Tomczyk) - Kownacki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.