
Legia - Lech 0:1 (0:1) - Głową w mur
25.10.2015 17:50
(akt. 07.12.2018 19:23)
Relacja tekstowa "na żywo"
Trybuny stadionu przy ulicy Łazienkowskiej żyły już ponad godzinę przed meczem. Spotkanie z wysokości krzesełek oglądało 26 821 kibiców. Do Warszawy przyjechał Lech Poznań. Fani obu klubów szybko zaczęli wzajemnie się pozdrawiać, ale wszyscy i tak czekali na pierwszy gwizdek arbitra. Zanim ten jednak zabrzmiał, przy dźwiękach „Mistrzem Polski jest Legia”, kibice zaprezentowali kartoniadę, która objęła dwie trybuny. Jak wyglądała? Wielki napis „LEGIA WARSZAWA” barwach klubu.
Trener Stanisław Czerczesow posłał do boju „jedenastkę” lekko zmienioną, w porównaniu do tej z czwartkowego starcia z Club Brugge. Łukasza Brozia, Dominika Furmana oraz Guilherme, zastąpili odpowiednio Bartosz Bereszyński, Ondrej Duda oraz Ivan Trickovski. Początek był dosyć równy, choć częściej atakowali goście. W siódmej minucie do piłki po stracie Tomasza Jodłowca w środku pola dopadł Maciej Gajos i poszukał Kaspra Hamalainena. Do futbolówki ruszył Jakub Rzeźniczak, ale kapitan warszawiaków popełnił katastrofalny błąd i minął się z nią. Fin wpadł w pole karne, oddał strzał, który jeszcze odbił się od Dusana Kuciaka, ale Słowak nie mógł wiele zrobić, a lechici po chwili cieszyli się z pierwszego trafienia.
Gol podziałał na legionistów odpowiednio. Warszawiacy ruszyli z atakami. Szybko szczęście mogło uśmiechąć się do Trickovskiego, lecz futbolówka poszybowała obok bramki. Potem próbowali Michał Kucharczyk czy dwa razy Nemanja Nikolić, ale ich strzały nie były celne. Największe emocje wzbudził w 24. minucie „Kuchy”, który już minął bramkarza posyłając nad nim piłkę, ale po chwili przeszkodzili mu obrońcy, a na koniec Bartosz Frankowski odgwizdał pozycję spaloną legionisty. Arbiter wkrótce pokazał, że nie jest to jego dzień - Szymon Pawłowski był na spalonym, ale sędzia puścił akcję, po której przed stratą gola, gospodarzy uratował Kuciak.
Warszawiacy lada moment skontrowali. Kucharczyk świetnie podał do Nikolicia, który wyszedł sam na sam z Jasminem Buriciem. Legionista przegrał jednak pojedynek z bramkarzem i Legia miała tylko rzut rożny. Warszawiacy walczyli, choć zbyt łatwo pozwalali kontratakować rywalom. Poznaniacy atakowali głównie skrzydłami, a szczególnie prawą flanką, gdzie Pawłowski oraz Ceesay za często mijali Brzyskiego. Legioniści przeważali, choć gola z tego nie było. Bliscy trafienia legioniści byli w 33. minucie, kiedy z prawej strony dośrodkował Bereszyński, a o centymetry od zamknięcia podania był Kucharczyk. Legia do przerwy przegrywała 0:1, choć w ofensywie - szczególnie po kontrach - nie było źle. Brakowało jednak spokoju w środku pola i wyprowadzenia piłki z własnej połowy. Sporo był do poprawy.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. Po zmianie stron, żadna z drużyn znacząco się nie odkryła. Lechici skupiali się na defensywie, a warszawiacy nie wiedzieli do końca, jak zaatakować. W 62. minucie uderzenia z dystansu spróbował Tomasz Jodłowiec, lecz Burić nie miał kłopotów z zatrzymaniem piłki. Potem działo się mało, więc Czerczesow szukał innych możliwości. Za niewidocznego Trickovskiego, w 60. minucie na placu gry pojawił się Guilherme. Efekt mógł przyjść szybko, bo Brazylijczyk tuż po wejściu uderzał głową z pola karnego, ale podania „Jodły” nie udało zamienić się na gola.
Brazylijczyk wprowadził sporo ożywienia do gry zespołu. „Gui” w 70. minucie dośrodkował w pole karne, a o centymetry z piłką minął się Nikolić. Po chwili Węgier był w podobnej sytuacji, lecz rozwiązanie było takie samo. Dosłownie po chwili, „Niko” po podaniu Guilherme wyszedł sam na sam z Buriciem, minął go, ale wybiegł za daleko i zablokował go Tamasz Kadar. Czerczesow reagował - na kwadrans przed końcem, gdy Legia zdominowała lechitów, wpuścił Aleksandara Prijovicia. Szwajcar zastąpił Bereszyńskiego, a legioniści zaczęli grać trójką w obronie. Defensywę stworzyli wtedy Rzeźniczak, Pazdan i Lewczuk, do środka przeszedł Guilherme, a po bokach biegali Brzyski oraz Kucharczyk.
Legioniści więcej zaczęli także przerzucać piłkę górą, ponieważ pod polem karnym Lecha mógł ją zgrywać Prijović mogący nawiązać równą walkę z potężnymi stoperami „Kolejorza”. Dla równowagi, przyjezdni przeszli na taktykę z pięcioma obrońcami. Jeszcze więcej ofensywy miał zagwarantować Furman, który wszedł za Jodłowca. Lechici bronili się bardzo skutecznie, a ataki Legii stały się przewidywalne: piłka do środka, zgranie na skrzydło, obrońca obiega skrzydłowego i stara się wrzucić…
Cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, z dystansu uderzył Duda. Burić był jednak czujny i złpał piłkę. Po chwili odpowiedział Darko Jevtić, który minął dwóch obrońców Legii, ale Kuciak skutecznie zablokował piłkę. Emocji nie brakowało do końca. Legia rozpaczliwie szukała remisu, nerwy puszczały, a efektem była przepychanka pod ławkami trenerskimi, gdzie w uspokajanie swoich byłych podopiecznych włączył się nawet Jan Urban.
Były szkoleniowiec Legii przyjechał na Łazienkowską z Lechem walczącym o wybawienie. Urban i jego „Kolejorz” pokonali walczącą Legię 1:0. Mecz dostarczył emocji, wielu ciekawych akcji, choć żal o niewykorzystane sytuacje do legionistów jak najbardziej można mieć. Skuteczność lepszego zespołu w niedzielę - Legii, zawiodła. Żaden z 18 strzałów nie znalazł drogi do siatki, a żadne z ponad 600 podań nie zamieniło się w asystę. Legia przegrała z Lechem 0:1.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1 (0:1)
Hamalainen (7. min.)
Żółte kartki: Kadar, Cessay, Jevtić (Lech)
Legia: Kuciak - Bereszyński (73' Prijović), Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Pazdan, Jodłowiec (79' Furman) - Trickovski (60' Guilherme), Duda, Kucharczyk - Nikolić
Lech: Burić - Ceesay, Kadar, Arajuuri, Douglas - Linetty, Tetteh - Lovrencsics (65' Formella), Gajos (75' Jevtić), Pawłowski (79' Kamiński) - Hamalainen
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.