Legia - Górnik 2:0 (1:0) - Pole position Legii
13.05.2018 18:00
Żywiołowy doping, walka, stadion zapełniony praktycznie po brzegi… w takich warunkach legioniści rywalizowali z Górnikiem. Początkowe minuty – niemal standardowo – okazały się spokojne. Obie drużyny badały się nawzajem, lecz robiły to bardzo skrupulatnie. Po kwadransie, warszawiacy starali się przeważać i powoli dominować na przeciwnikiem. Bliski szczęścia był Sebastian Szymański. Futbolówka, po jego uderzeniu z rzutu wolnego, spłatała trochę figla Tomaszowi Losce. Prowadzenie powinni objąć jednak goście. Po długim podaniu, Igor Angulo urwał się defensorom Legii, minął Arkadiusza Malarza, ale obił tylko słupek. Stołeczny klub często korzystał z większej liczby zawodników w ofensywie, lecz łatwo nadziewała się na kontry rywali. W 22. minucie mistrzowie Polski trafili do siatki! Szymański podszedł do stałego fragmentu, huknął z ostrego kąta i piłka zatrzepotała w bramce.
Ekipa Deana Klafuricia próbowała nagminnie szukać szans zarówno po skrzydłach, jak i zejściach do środka. Warszawiacy jednak zbyt wolno wychodzili z własnej połowy po przejęciu futbolówki, przez co zabrzanie mogli szybciej łatać dziury. Dobrze dysponowany Szymański mógł zaliczyć asystę, gdy po centrze odnalazł Michała Kucharczyka. Legionista główkował z najbliższej odległości, lecz Loska wybronił jego strzał. Parę chwil później w objęciach kolegów mógł utonąć Miroslav Radović. Serb otrzymał w polu karnym dokładne podanie od Marko Vesovicia, jednak nie pokonał interweniującego golkipera Górnika.
Po zmianie stron, kąśliwie z dystansu uderzył Vesović. Pomocnik trafił tylko w boczną siatkę. Przyjezdni mogli szybko i skutecznie odpowiedzieć, gdyż Angulo stanął przed dogodną okazją. Hiszpan dopadł do płaskiego dośrodkowania, ale został zablokowany. Następnie mogliśmy oglądać typowe piłkarskie szachy w środkowej strefie boiska. Raz przyjezdni potrafili urwać się legionistom, a później warszawiacy potrafili wcisnąć pedał gazu i ruszył z kopyta do przodu. Żadna z drużyn nie prezentowała się na tyle solidnie, aby stworzyć sobie przynajmniej optyczną przewagę.
Kwadrans przed końcem meczu „Wojskowi” podwyższyli prowadzenie. Kasper Hamalainen otrzymał podanie z głębi pola, chciał lobować Loskę, jednak wyręczył go w tym… Paweł Bochniewicz, który pechowo skierował futbolówkę do własnej bramki. Zabrzanie nie istnieli, byli bezradni. Jedyną, poważniejszą szansę wykreowali sobie po centrze Michała Koja. Lewy defensor dośrodkował wprost na głowę Angulo, lecz snajper nie zdołał pokonać stojącego między słupkami Malarza. Podobnie jak Hamalainen. Fin dostał świetne podanie od Vesovicia, ale fatalnie spudłował w „szesnastce”.
Legia zwyciężyła, jednak nie zapewniła sobie mistrzostwa kraju, ponieważ Jagiellonia również zdobyła trzy punkty w starciu z Zagłębiem. To oznacza, iż zespół z Łazienkowskiej, przy wygranej białostoczan, musi przynajmniej zremisować z Lechem. Strata punktów ze strony żółto-czerwonych pozwoli warszawiakom na porażkę w Poznaniu. Sytuacja jest jasna, klarowna. Trzeba przypieczętować tytuł, innej możliwości nie ma.
Autor: Maciej Ziółkowski
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
Szymański (23. min.), Bochniewicz (75. min. - s.)
Żółte kartki: Broź, Philipps, Jędrzejczyk - Urynowicz, Wolniewicz
Czerwona kartka: Broź (Legia - za dwie żółte - 77. min.)
Legia: Malarz - Broź, Astiz, Pazdan, Jędrzejczyk - Philipps, Cafu (77' Remy) - Vesović, Radović (70' Hamalainen), Szymański (63' Antolić) - Kucharczyk
Górnik: Loska - Wolniewicz, Suarez, Bochniewicz, Koj - Kądzior, Żurkowski, Matuszek (73' Smuga), Kurzawa - Urynowicz (60' Urynowicz), Angulo
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.