
Legia - Cracovia 1:0 (0:0) - Jozak zaczął od trzech punktów
17.09.2017 18:02
(akt. 02.12.2018 12:00)
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
Mecz z Cracovią, od paru dni, był ważny dla każdego kibica Legii z wielu powodów. Wszyscy zdawali sobie następujące pytania: Jak wypadnie debiut Romeo Jozaka? Jak na zawodników, zadziała efekt nowej miotły? Sympatycy stołecznego klubu tuż przed pierwszym gwizdkiem podziękowali Jackowi Magierze za wiele pozytywnych chwil w ostatnich miesiącach i jasno zasugerowali, iż słabsza forma zespołu nie była winą tego szkoleniowca - Jacek to nie twoja wina, że tu ch... a nie drużyna.
Jozak zdecydował się na grę z jednym napastnikiem - Armando Sadiku. Snajper "Wojskowych", już w pierwszej akcji pokazał, że jest głodny goli. Albańczyk po penetrującym podaniu Cristiana Pasquato pomknął lewym skrzydłem, zszedł do środka i będąc na skraju pola karnego mocno kropnął. Niestety został zblokowany. Legionista po chwili chciał się zrehabilitować wyskakując do miękkiej wrzutki. Strzał głową minął jednak celu.
W 10. minucie nieco żwawiej do kontry ruszyli przyjezdni. Po przerzucie Adama Deji z głębi pola, futbolówkę na prawej flance przejął dynamiczny Jakub Wójcicki. Boczny pomocnik pognał przed siebie i płasko dośrodkował w pole karne. W "szesnastce", na piłkę czyhał Krzysztof Piątek, który huknął bez wahania, lecz Arkadiusz Malarz odprowadził wzrokiem uderzenie atakującego "Pasów". Gorąco pod bramką gospodarzy zrobiło się parę minut później. Javier Hernandez zabrał się do szybkiego kontrataku i blisko "szesnastki" uruchomił lepiej ustawionego Piątka, który soczyście obił poprzeczkę. Serca kibicom zabiły ponownie po rzucie rożnym, gdy do bezpańskiej piłki doszedł Jaroslav Mihalik. Gracz Cracovii próbował technicznie sfinalizować akcję, jednak minimalnie się pomylił.
Warszawiacy z przodu starali się biegać, wykazywać zaangażowanie, lecz maszyna nie była do końca naoliwiona i pewne elementy nie funkcjonowały zbyt dobrze. Impuls do walki dawali Sadiku czy Pasquato, ale w kluczowych fragmentach brakowało im umiejętności. Nawet gdy miejscowi szturmowali bramkę Grzegorza Sandomierskiego, krakowianie potrafili cofnąć się niezwykle głęboko, w efekcie czego ze spokojem oddalali zagrożenie. Z kolei defensywa mistrzów Polski, w trudniejszych chwilach nie wyglądała najlepiej, czasami się gubiła, ale finalnie udawało jej się wychodzić z poważniejszych opresji.
Spotkanie przypominało typowe piłkarskie szachy. Drużyny nie podejmowały wielkiego ryzyka w ofensywie, aby nie ucierpieć później przez niepotrzebną nonszalancję. Dogodniejsze okazje kreowali sobie przeciwnicy. Na listę strzelców mógł wpisać się Milan Dimun. Słowak na wślizgu chciał wykończyć miękką centrę z prawej strony, ale nie trafił w futbolówkę. Następnie, efektowny zwodem popisał się Dominik Nagy. Przebojowy Węgier na dużej dozie fantazji wymanewrował w "szesnastce" dwóch rywali. Skrzydłowy spojrzał, przymierzył, lecz sam strzał pozostawiał wiele do życzenia.
Tuż po zmianie stron motorek w środkowej strefie boiska odpalił Nagy. 22-latek przerzucił futbolówkę do Sadiku. Snajper Legii wpadł w pole karne, ale uderzył tylko w boczną siatkę. Pojedyncze zrywy nie mogły dać jednak nawet jednego trafienia. Warszawiacy poruszali się po boisku mozolne, nie spiesząc się. Na domiar złego, ekipa Jozaka była przewidywalna aż do bólu. Krakowianie, po skutecznym odbiorze, starali się jak płynnie transportować piłkę przez poszczególne formacje i wykorzystywać gapiostwo legionistów. Przed sporą szansą na otworzenie wyniku stanął Sadiku. Albańczyk nie zdołał oddać strzału, ponieważ piłkę spod nóg wyłuskał mu Matic Fink.
Zawroty głowy, po niespodziewanym uderzeniu Kaspera Hamalinena, mogły dopaść Sandomierskiego. Fin płasko huknął z dalszej odległości a futbolówka, po odbiciu od przeciwnika, znacznie zmodyfikowała tor lotu. Golkiper "Pasów" wykazał się jednak czujnością, wyciągnął się jak struna i końcami palców sparował piłkę do boku. Trener Jozak, analizując boiskowe wydarzenia, zdecydował się na wpuszczenie świeżego Michała Kucharczyka na murawę. Wprowadzony "Kuchy" najpierw znakomicie rozpędził się na lewej flance, dośrodkował w pełnym biegu, a po chwili powinien trafić do siatki. Po wycofaniu przez Artura Jędrzejczyka, piłkę w obrębie "szesnastki" otrzymał 26-latek, który popisał się mierzonym strzałem w kierunku dalszego słupka. Na pochwały zasłużył jednak jeden z krakowian instynktownie przecinając strzał Kucharczyka.
W 73. minucie, po męczarniach, gospodarze wyszli na prowadzenie! Ruchliwy Sadiku wrzucił z prawego skrzydła wprost na głowę Kucharczyka. Pomocnik uderzył głową trafiając w defensora. Futbolówka, szczęśliwie spadła jeszcze pod nogi niepilnowanego Thibaulta Moulina, a Francuz ze stoickim spokojem płasko posłał piłkę do bramki obok bezradnego Sandomierskiego. "Wojskowi" po tym trafieniu odetchnęli i bardziej uwierzyli w siebie. Poczuli, że można sięgnąć po pełna pulę. Z kolei nerwowość i niedokładność wkradła się nieco w szeregi przyjezdnych. Widać było, że strata gola podcięła skrzydła drużynie Michała Probierza.
W końcówce meczu goście domagali sie rzutu karnego. W polu karnym przewinił Artur Jędrzejczyk, ale chwilę wcześniej gracz "Pasów znalazł sie na pozycji spalonej. Cieszy fakt, iż komplet punktów został w stolicy. Przyzwoity debiut zanotował chorwacki szkoleniowiec. Gra legionistów w wielu momentach nie porywała, ale najważniejszy jest rezultat końcowy. Teraz trzeba wierzyć, że Jozak odbuduje swoich piłkarzy, wydobędzie z nich energię, a kolejne zwycięstwa przyjdą z czasem.
Legia Warszawa - Cracovia 1:0 (0:0)
Moulin (72. min.)
Żółta kartka: Hlousek (Legia)
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Astiz, Pazdan, Hlousek - Hamalainen, Moulin, Mączyński, Nagy - Pasquato (60' Kucharczyk) - Sadiku (76' Niezgoda; 86' Kopczyński)
Cracovia: Sandomierski - Fink, Helik, Dutiatjew, Siplak - Wójcicki, Deja, Dimun (76' Zenjov), Mihalik (58' Wdowiak) - Fernandez - Piątek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.