Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kto wyznacza sędziów ?! Wisła ???

Adam Dawidziuk

Źródło: Przegląd Sportowy

30.08.2002 10:08

(akt. 16.01.2019 02:22)

W środowisku związanym z ekstraklasą od pewnego czasu przekazywano sobie bulwersującą wiadomość. Oto o obsadzie sędziowskiej na mecze ekstraklasy decyduje osoba, która związana jest w pewien sposób z klubem pierwszoligowym. Chodzi o Wisłę Kraków i pana Leszka Saksa, których łączy ta sama firma - Telefonika.
Myślenicki potentat w dziedzinie produkcji kabli jest głównym udziałowcem SSA Wisła, a także pracodawcą Saksa, który w sierpniu przeniósł się zresztą z podwarszawskiego Piastowa do Krakowa. - Nie mam sobie nic do zarzucenia - twierdzi jednak Leszek Saks. - Od 34 lat pracowałem w Fabryce Kabli w Ożarowie, przez 16 lat byłem nawet trenerem Ożarowianki. Niedawno naszą fabrykę przejął Elektrim, a potem Telefonika. W Ożarowie pracowałem w tak zwanej centrali w dziale finansowym, gdzie grupie 110 pracowników ze 150 zatrudnionych, zaproponowano nowe etaty w Telefonice. 60 osób, w tym i ja, przyjęło nowe warunki. W sierpniu przeniosłem się do Krakowa, gdzie jest moje nowe miejsce pracy. Właściwie to nie miałem wyjścia, bo dopiero w lipcu przyszłego roku minie 35 lat pracy i wtedy będę mógł przejść na zasiłek przedemerytalny - tłumaczy Saks swój niespodziewany związek z Telefoniką. Skoro sytuacja życiowa zmusiła go do nowego wyboru, dlaczego jednak nie zrezygnował z działalności w PZPN? - Nie ukrywałem tego faktu, że zmienił się mój pracodawca - odpowiada. - Wiedzieli o tym wszyscy w PZPN, także prezes Listkiewicz. Działalność w PZPN odbywa się teraz kosztem moich urlopów. W piątki biorę wolne i jadę do Warszawy. Wtedy, w biurze przy Miodowej ustalam skład sędziów na mecze ligowe, osobiście ich zawiadamiam - twierdzi Saks, który od blisko trzech lat wykonuje w PZPN bardzo ważne zajęcie. Sprawy sędziowskie, zwłaszcza obsada spotkań ligowych, zawsze wywołują bowiem duże emocje. Ale Saks nie widzi nic dziwnego, dwuznacznego w nowej sytuacji, w której się znalazł. - Ta działalność w PZPN to moja pasja i staram się ją wykonywać jak najlepiej. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie myślałem o rezygnacji. Rozmawiałem przed kilkoma dniami z prezesem Listkiewiczem na ten temat. Stwierdził, że nie ma do mnie żadnych zastrzeżeń, ale po jego powrocie z San Marino znów się spotkamy. Prezes Listkiewicz chce zaproponować inne rozwiązanie - argumentuje Saks i sam uprzedza, że nie można tego w żaden sposób kojarzyć z rzutami karnymi, które na korzyść Wisły przyznali ostatnio arbitrzy w meczach ligowych. - Pracując w Krakowie nie spotkałem się ani z prezesem Cupiałem, ani z kimkolwiek z Wisły. Zresztą nie chodzę na mecze Legii, ani też na mecze Wisły. O obsadzie myślę już wcześniej, wcześniej typuję sobie sędziów, analizuję ich występy, przyglądam się czy nie mieli wpadek, zapoznaję się z opiniami PZPN. Nie jest tak, że typuję na chybił trafił - uzasadnia i przyznaje, że w piątek, tak jak zwykle, uczciwie wyznaczy sędziów na mecz Legia - Wisła. Ale w klubach mogą mieć obawy, czy kable Telefoniki nie oplotły PZPN. Wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator przyznaje, że w przypadku Saksa powstała, jak określa "pewna niezręczność". - Pracujemy nad rozwiązaniem tej sprawy - oznajmia wiceprezes, ale tłumaczy, że to "problem ludzki". - Pan Saks nie poszedł sam do Tefefoniki - znajduje usprawiedliwienie. Kolator dziwi się poza tym, że media szukają problemu i nieprawidłowości, a nie zadają sobie pytania, czy chodzi o fachowca i człowieka uczciwego.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.