
Krzysztof Mączyński: Zrobię wszystko, by kibice Legii mi zaufali
08.07.2017 19:47
(akt. 04.01.2019 13:40)
W Krakowie nie żegnali pana z fanfarami, w Legii, na dzień dobry usłyszał pan fragment programu Liga+ Ekstra: „Jędza i Pazdek mocno namawiają, więc tak, przy atrakcyjnej ofercie z Legii zdecydowałbym się na transfer do Warszawy.” Pana odpowiedź brzmiała: „Nie”. I to stanowcze.
- Wiem, do czego zdolny jest Artur Jędrzejczyk, dlatego spodziewałem się, że razem z Michałem Pazdanem i Radkiem Cierzniakiem coś wymyślą. Podpytywałem, ale niczego nie zdradzali. Dopiero, kiedy wszyscy pojawili się w szatni, z głośników usłyszałem to pytanie. Byłem przygotowany, zdawałem sobie sprawę, że będzie mi to wypominane, że po podpisaniu kontraktu będę się musiał wytłumaczyć z tamtej odpowiedzi. Zresztą sam chciałem wyjaśnić drużynie i sztabowi szkoleniowemu sytuację. Podkuliłem ogon, przyznałem się do błędu. Czasem warto ugryźć się w język...
Przez ostatnie dni był pan na czołówkach sportowych gazet i portali. Co chwila pojawiały się kolejne informacje dotyczące przenosin do stolicy. Spodziewał się pan aż takiego zamieszania?
- To świadczy tylko o tym, że był to naprawdę duży transfer w naszej lidze. I może mój przypadek pokaże, że warto, by między Wisłą a Legią dochodziło do takich ruchów. To biznes i pieniądze, dzięki takim transakcjom nasza piłka może się rozwijać. Jestem z siebie dumny, że zostałem bohaterem takiego transferu, że wiele osób, które kiedyś mocno mnie krytykowało, przekonało się do mnie.
Wtedy strach był większy niż teraz?
- Teraz nie czuję go wcale. W ostatnich latach bardzo się zmieniłem. Wiem, że pewność siebie jest kluczowa. Umiejętności można mieć wielkie, ale najważniejsza jest mentalność. Dziś jestem w momencie, w którym spada na mnie fala nienawiści. Muszę to udźwignąć i przetrwać. Nie dam się złamać, w ten sposób pokażę swój charakter. Ogromnej krytyce byłem poddany już w Górniku Zabrze i później, w reprezentacji. Ciężko walczyłem, by moje nazwisko było szanowane. Jestem rozpoznawalny, teraz coraz bardziej to do mnie dociera. Nastawienie kibiców do mnie zmieniło się już w trakcie eliminacji do mistrzostw Europy, potem był turniej i występy w klubie. Udało mi się przekonać do siebie ludzi. Może nie wszystkich, ale wielu. Dlatego dziś żaden hejt mnie nie złamie.
Całą rozmowę z Krzysztofem Mączyńskim przeczytać można w sobotnim wydaniu "Przeglądu Sportowego" oraz w wydaniu elektronicznym tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.