
Krzysztof Dębek: Młody musi mieć głowę na karku
28.12.2014 18:42
(akt. 08.12.2018 05:22)
- Gdy w 2003 roku zaczynałem pracę w Legii, porównując ówczesną sytuację do tej dzisiejszej – była przepaść. Wiesz, gdzie robiliśmy treningi techniczne? Na starym stadionie za bramką był skrawek murawy, która niczym nie różniła się od tej na głównej płycie. I przeprowadzaliśmy ćwiczenia właśnie na tych „zakolach”. Móc poprowadzić zajęcia w tamtym miejscu i czasie to wyróżnienie, ponieważ o płytę treningową dbano w zakresie – jakby to zgrabnie ująć – byle było równo. A jak zrobić wykonać trening specjalizacyjny czy taktyczny, skoro nie mieliśmy do dyspozycji choćby połowy pełnowymiarowego boiska? Uczyliśmy się wszyscy, a dzięki dyrektorowi Mazurkowi oraz Janowi Urbanowi jeździliśmy na staże, przenosiliśmy nasze obserwacje i wnioski bezpośrednio na akademię.
Trwa dyskusja: kto robi to lepiej – Legia czy Lech? Niektórzy śmieją się, że to poznaniacy szkolą, a w stolicy mają z nich korzyść, nawiązując do Bereszyńskiego i Bielika.
- To byłoby zbyt daleko idące uproszczenie. Wolski, Żyro, Furman też są stamtąd? E tam, taka debata w tej chwili nie ma sensu, bo minęło za mało czasu. Niech jeszcze kilka następnych roczników wyjdzie i u nas, i u nich, wtedy usiądziemy i popatrzymy. Ani Legia, ani Lech nie muszą się wstydzić, ale porównując nasze akademie do zachodnich – tych najlepszych, do których równamy – sorry, wciąż zostało wiele pracy. Oceniając to, co udało się zrobić praktycznie na jednym boisku treningowym – jest super. W skali kraju – również super. Tyle że mierzyć trzeba o wiele wyżej, prawda?
Wieteska, kiedy wzięliście go z Pogoni Grodzisk Mazowiecki, najczęściej grywał wyżej – w środku pola czy nawet ataku. To w ogóle jest tendencja, na oko przynajmniej ośmiu na dziesięciu zawodników dołączających do akademii, w macierzystych klubach występowało w ataku lub w charakterze rozgrywającego.
- To proste – w mniejszym miejscowościach najzdolniejsi zawodnicy często już wtedy są najlepsi, więc grają na kluczowych pozycjach. A w lokalnych klubach co trener zrobi z najlepszym technicznie wychowankiem, jeśli nie wstawi go do ataku lub na rozegranie? Ktoś musi podać i ktoś musi strzelić. Później, gdy młody jest już w naszych rękach, oceniamy jego możliwości pod kątem ewentualnej zmiany pozycji. I tak na przykład z szybkich napastników robią się skrzydłowi lub boczni obrońcy, z kolei z lepszych fizycznie, ale mimo wszystko z lekko ograniczoną kreatywnością bądź czasem reakcji środkowych pomocników tworzymy stoperów. Podobnie jest na całym świecie.
Ile szczęścia musi mieć młody chłopak, żeby przebić się z waszej akademii do Ekstraklasy?
- W początkowej fazie musi być dobrze skoordynowany, ruchliwy i odnajdywać się w grupie. Musi unikać poważnych kontuzji lub wychodzić z nich obronną ręką. Musi przekonywać bardziej od konkurentów do gry. Musi powoli obudowywać się mięśniami. Musi mieć głowę na karku i umieć kalkulować, na co może sobie pozwolić kandydat na piłkarza. Jak widzisz, sporo tego „musi”, a gdybyśmy we dwóch zrobili burzę mózgów, bez trudu dorzucilibyśmy drugie tyle propozycji. Aha, no i najważniejsze: praca, praca, praca. Jacek Magiera często podaje tutaj swój przykład, ilu było zdolniejszych od niego i to w samym Rakowie Częstochowa, palców u rąk by nie starczyło. Ale za to jemu udała się kluczowa sprawa – gdy był młody, w odpowiednim momencie ktoś nie bał się dać mu szansy, którą on mógł.
Kiedy Łukasik wychodził na Ukrainę, Mateusz Rosłoń kończył z piłką z okręgówce i wyjeżdżał do Londynu, na zmywak.
- Przykra historia. Czasami tak się dzieje i ciężko to wytłumaczyć. Wiem jednak, że w tym, że Furman, Żyro czy Wolski się przebili, nie ma cienia przypadku. Oni od bardzo młodego wieku byli nastawieni na pracę i świadomi swojej szansy. U Rosłonia z kolei ta świadomość pewnie przekształciła się w pewność, a to potrafi zgubić. I pewnie niejednego jeszcze zgubi…
Całą rozmowę Piotra Jóźwiaka z Krzysztofem Dębkiem można przeczytać w pierwszym numerze "Magazynu Boisko".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.