![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Kowalczyk: "Nie jestem alkoholikiem"
25.10.2002 10:10
(akt. 15.01.2019 13:53)
<img src="img2/kowalczyk.jpg" border=1 align=left hspace=3 vspace=6> - "Gdy wstaję rano, nie sięgam po kieliszek. Raczej po mleko, które bardzo lubię. Tych wszystkich, którzy mnie oczerniają, mam głęboko w dupie! Niech wiedzą. Jak byłem w Legii, to przyczepiono mi łatkę taką, a nie inną, bo trzymałem się z Darkiem Czykierem. Owszem, trzymałem się z nim. I nie wstydzę się swojej przeszłości, a z kariery jestem wręcz dumny." - mówi Wojtek Kowalczyk, niedawno wyrzucony z Anorthosis za rzekome picie alkoholu.
- Co się z panem dzieje, odkąd Anorthosis rozwiązał z panem kontrakt?
- Trenuję sam, bo przecież z żadną inną drużyną nie mogę. Nie ukrywam, że mam propozycję z lepszego klubu niż Anorthosis Famagusta. Konkretnie od mistrza kraju, APOEL-u. W tej chwili działacze tego klubu szukają przepisu, aby mogli mnie potwierdzić do gry. Bo na Cyprze jest reguła, że obcokrajowiec w jednym roku może występować tylko w jednym klubie. W APOEL-u przynajmniej rządzi kilka osób, a nie jeden człowiek, który jest panem i władcą, jak w Anorthosisie. I jest to przynajmniej profesjonalna drużyna, a nie taka, że piłkarze otrzymują - jak ostatnio - jakąś jałmużnę, połowę wypłat. To było śmieszne. Właśnie przez problemy z pieniędzmi rozwiązano ze mną kontrakt. Może za bardzo się ich domagałem. Razem z kolegami pisaliśmy listy do klubu, powołując się na przepisy UEFA. Jednak nie zostało to dobrze odebrane. Ale nie tylko przez to mnie zwolniono. W sprawę zamieszana była także wasza gazeta.
- Jak to?
- Tak to! Otóż trener Edward Lorens wydrukował z Internetu nasz ostatni wywiad, w którym powiedziałem, że trenerzy też się mylą. A co miałem powiedzieć? Że są nieomylni, skoro teraz trenują jakichś ogórków na Cyprze? Trener Lorens wziął ten wywiad i zaniósł działaczom, skarżąc się, że wyśmiałem jego i wyśmiałem cały klub, mówiąc o tym, że gra w nim strażak. Jeśli ktoś nie potrafi rozróżnić wyśmiewania od zwykłych żartów, to już nie moja wina. Nie każdy musi być smutasem.
- A co ze strażakiem?Włos mu z głowy nie spadł?
- Już zostawmy w spokoju tego strażaka!
- W Polsce wiele osób szybko znalazło sobie inne uzasadnienie rezygnacji z pańskich usług. Odżył wdzięczny temat - Kowalczyk i jego wieczne problemy, w tym alkoholowe.
- Przede wszystkim kontrakt został rozwiązany ze względu na to, że Anorthosis był już niewypłacalny. Wpisano uzasadnienie, że niby po alkoholowych libacjach siedziałem w więzieniu - po to, aby klub nie miał problemów w UEFA. Już oddałem sprawę do sądu cywilnego, o zniesławienie. Klub miał dostarczyć raporty policyjne, ale niestety... gdzieś się zawieruszyły. Zdziwię się, jeśli je znajdą, bo żadne sensacyjne zdarzenie z moim udziałem nie miało miejsca. Tu jest taka tradycja, że każdemu odchodzącemu wpisuje się alkohol - tak było z Januszem Wójcikem, tak było ze mną, tak było ze Sławkiem Majakiem. No i przed sezonem z dwoma Cypryjczykami.
- To jak to jest z pana piciem?
- Nie mam problemu alkoholowego, choć wiele osób lubi mi go wmawiać, mimo że ostatni raz spotkali mnie w 1992 roku. Ja mam 30 lat, żonę i dziecko. I w dodatku nie leję swojej rodziny po nocach. Nie szlajam się po knajpach i dyskotekach, wolę sobie posiedzieć przed telewizorem. I nie siedzę, pijąc na smutno. Ludzie, jeśli myślicie, że ja, stary chłop, nie ma nic lepszego do roboty, niż tańczenie po nocach, to się mylicie. Proszę mnie przepytać z programu telewizyjnego, śmiało! Znam cały na pamięć, bo telewizor to mój cypryjski druh.
- Niektórzy dziennikarze jednak od razu uznali, że lepiej ufać klubowi, niż zawsze niewinnemu Kowalczykowi.
- Wiem, że w Polsce nie mam zbyt wielu przychylnych mi dziennikarzy i ja ich wcale lubić nie muszę, bo to nie jest moja rodzina. Mam prawo wyboru, z kim chcę rozmawiać, a z kim nie. Dla niektórych mógłbym grać teraz w Realu Madryt, a i tak nic pozytywnego na mój temat by im przez gardło nie przeszło. Gdy zostałem najlepszym piłkarzem na Cyprze, to prędzej wyśmiewali, że na Cyprze, niż chwalili. A jak tylko rozstałem się z klubem, to artykuł goni artykuł. Nie przepadam za ludźmi, którzy marzą głównie o tym, aby zrobić komuś krzywdę. Zresztą, nie muszę się tłumaczyć.
- Kiedy ostatni raz był pan pijany?
- Po finale Pucharu Cypru. Wszyscy byliśmy pijani, nawet prezydent klubu. Poszliśmy do dyskoteki, zresztą razem z kibicami. I to był ostatni raz. Trochę znam się na życiu, wiem, jak bardzo trzeba uważać, żeby nie pojawiały się niepotrzebne plotki. Jeśli jestem w domu, to zasłaniam okna, żeby nikt natrętny mnie nie gnębił. Ale nie mam niczego do ukrycia. Nie jestem już balangowiczem. To już nie ten Kowalczyk. Kiedyś, owszem, lubiłem się zabawić, ale to mi nie przeszkadzało, aby grać w piłkę. I to jak grać! Chociaż ciągnie się za mną historia bródnowskiego pubu "Semafor", w którym... nigdy nie byłem.
- W takim razie czemu tak wielu ludzi widzi w panu pijaka?
- To ich sprawa. Ja uzależniony nie jestem. Gdy wstaję rano, nie sięgam po kieliszek. Raczej po mleko, które bardzo lubię. Tych wszystkich, którzy mnie oczerniają, mam głęboko w dupie! Niech wiedzą. A jeszcze wracając do pytania, w Polsce nie lubi się, gdy ktoś mówi prawdę. Taka "Piłka Nożna" z lubością cytuje wypowiedzi piłkarzy, którzy twierdzą, że jedzą głównie pizzę, a popijają ją colą. Wiadomo, że to bajki, ale cytowane jest to w taki sposób, jak gdyby to był wzór profesjonalizmu. A moim zdaniem zdrowiej zjeść rybkę i popić białym winem lub zjeść steka i popić winem czerwonym. Jak byłem w Legii, to przyczepiono mi łatkę taką, a nie inną, bo trzymałem się z Darkiem Czykierem. Owszem, trzymałem się z nim. I nie wstydzę się swojej przeszłości, a z kariery jestem wręcz dumny. Kibice Anorthosisu wiedzą, jaka jest prawda. Dwa lata temu nasz prezydent wyrzucił z klubu dziewięciu piłkarzy... Nie jestem w Larnace persona non grata. Mogę wyjść na miasto i ludzie klepią mnie po plecach, a nie po twarzy.
- Został pan zatrzymany przez policję podczas przedsezonowego zgrupowania w Bułgarii?
- Tak. Była godzina 22. Z Mariuszem Piekarskim wracaliśmy z miasta do hotelu. Zatrzymała nas policja, prosząc o dokumenty. Nie mieliśmy, więc zadzwoniliśmy do hotelu. I przyniesiono nam paszporty. Pod tym względem codziennie przez policję jest zatrzymywanych miliony Polaków i co drugi kierowca.
- O propozycjach dla pana mówi się krótko - "bajki"!
- Na brak ofert nie narzekam. Mam ich więcej niż nasz wspaniały reprezentant, Emmanuel Olisadebe.
- Teraz przyszedł dla pana trudny okres. Wkrótce, po zmianie klubu, będzie pan musiał udowodnić, że po pańskiej stronie jest racja.
- Będę musiał udowodnić coś tylko nowym kibicom, a na pewno nie komukolwiek w Polsce. Że niby co? Mam udowadniać, że potrafię grać w piłkę?! Jak ktoś jeszcze nie zauważył, to już nie zauważy.
- Wróćmy do Anorthosisu i trenera Lorensa. Powiedział, że grał pan nie najlepiej.
- Zagrałem raptem w dwóch meczach ligowych, ostatnio prześladowały mnie lekkie kontuzje, które potrafią wybić z rytmu. Całe nieszczęście zaczęło się od przygotowań w Bułgarii, gdzie wysłano nas gdzieś w góry. Gdy padał deszcz, trener w trosce o zdrowie zabraniał ćwiczeń. A padało często. Potem przyszedł trener Lorens i jego praca nie przyniosła skutku. I już szkoleniowiec jest na wylocie. No bo jeśli w przerwie ostatniego meczu, gdy Anorthosis przegrywał z przedostatnią drużyną 1:2, zeszli do niego działacze klubu, to chyba nie po to, aby pochwalić?
- Trener Lorens chyba uważa, że od początku pan za nim nie przepadał, a zaczęło się w czasie zgrupowań reprezentacji Polski, za czasów Janusza Wójcika.
- Z reprezentacji Polski pana Lorensa pamiętam tylko z rozgrzewek. Potem Janusz Wójcik pozbył się go, uznał, że może sobie poradzić bez ludzi podsuniętych na siłę przez pana Mariana Dziurowicza. A jeszcze wcześniej to spotkaliśmy się z panem Lorensem w 1994 roku, kiedy był trenerem Górnika. Wtedy w Pucharze Polski przekręcił nas sędzia Ryszard Wójcik, a i tak przeszliśmy do następnej rundy.
- Na Cyprze Lorens od początku pana nie lubił?
- Coś wisiało w powietrzu. Byłem gotowy do gry z Apollonem, lekarz zezwolił mi na grę, ja sam się do niej paliłem, ale trener powiedział, żebym jeszcze odpoczął. To było dziwne. Już wtedy rozpoczęła się akcja "Kowalczyk" i akcja "Górnik".
- Edward Lorens mówi, że nie weźmie nikogo z Górnika.
- Bo teraz już za późno. Jest zła atmosfera, a i trener żegna się z posadą. Jednak nie wzbogaci zabrzańskiego konta.
- Czy Radosław Michalski i Mariusz Piekarski mają jeszcze motywację do gry w Anorthosisie?
- Wolę się nie wypowiadać, bo nie chcę nikomu zaszkodzić. Powiem tylko, że za trenera Wójcika, to chociaż podlewano trawę, a treningi były przy świetle. A teraz trawa schnie, a ostatnio jakiś gość wyniósł z klubu agregat prądotwórczy. A kiedyś mieliśmy mieć badania wydolnościowe. Jak się o tym dowiedział jeden z wierzycieli, to przyszedł i zabrał bieżnię. No i badań nie było.
- Cypr przestał być rajem dla piłkarzy?
- To zależy. Rok temu trafiliśmy tu do dobrego, płacącego klubu. Na mecze takiej Omonii przychodzi po 20 tysięcy ludzi, na APOEL 15 tysięcy. Zarobić można dobrze, mamy tu kontrakty po 200 tysięcy dolarów, tylko Mariusz Piekarski dostał niewiele mniej, bo my mieliśmy podwyżkę, a on dołączył do nas później. I to netto. Jednak teraz Anorthosis jest bankrutem.
- Ile zdążył pan zarobić?
- Zaległości wynoszą około 100 tysięcy dolarów na głowę, a doliczając kontrakt do końca tego sezonu - 220 tysięcy. Sam zarobiłem tu mniej więcej 160 tysięcy dolarów netto. A więc nie najgorzej. W Polsce nigdy bym tyle nie dostał.
- Teraz nie może pan grać. Nie lepiej wrócić na chwilę do polskiej ligi?
- Ale po co? Na cztery mecze? Tu moja córka chodzi do szkoły, mogę chwilę zaczekać na zatwierdzenie mnie do gry na Cyprze i się nic nie stanie. Poza tym, nie tylko Polska jest na świecie. Mam o tyle ograniczone pole manewru, że jeśli pójdę do jakiegoś kraju arabskiego, w którym nie można pić alkoholu, to połowa gazet w Polsce padnie.
- Dobra, niech pan jeszcze na koniec powie, jak wygląda cypryjskie więzienie, choćby po pijaku?
- Zaraz, muszę tylko zadzwonić do Sławka Majaka, żeby skonfrontować zeznania
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.