
Konrad Paśniewski: Staramy się ułatwiać życie piłkarzom
10.12.2016 10:39
(akt. 07.12.2018 11:23)
Piłkarze wchodzą na głowę?
- Czasem któryś przyjdzie do mnie z pierdołą, ale mówię wtedy, że "trafił pod zły adres". Dziś zbieram informacje i pomagam w załatwianiu różnych spraw, choć nie sam, bo w klubie są osoby odpowiedzialne za pomoc w zorganizowaniu mieszkania, przedszkola, samochodu. Najczęściej załatwiam rzeczy nowe dla obcokrajowców, jak odebranie przesyłki od kuriera, czy po prostu przetłumaczenie korespondencji napisanej w języku polskim. Bywają też sytuacje... zabawne.
Jakie na przykład?
- Thibault Moulin dwie godziny po odebraniu klubowego samochodu zadzwonił i starał się mi coś wytłumaczyć. Angielski to nie jest jego najmocniejsza strona, próbował coś wyartykułować, ale słyszałem głównie jego żonę, która w tle mówiła po francusku. Okazało się, że Thibault miał problem z autem. Zamiast benzyny, wlał do pełna paliwo przystosowane do samochodu z silnikiem diesla. W dodatku nie mogliśmy go namierzyć. Starał się jakoś pomóc, wysyłał mi screeny z GPS-u. Ostatecznie samochód został odholowany. Myślę, że wysokość rachunku za naprawę pojazdu raz na zawsze nauczyła Moulina, pod jaki dystrybutor podjeżdżać na stacji paliw.
W reprezentacji Polski wszyscy milczą, gdy odzywa się Artur Boruc. A w Legii?
- Gdy mówi Miroslav Radović. "Rado" po powrocie do drużyny przez jakiś czas się jej przyglądał. Powtarzał, że na początku nie ma prawa komentować głośno tego, co myśli. Dziś jest to zawodnik, którego pamiętam z dawnych czasów. Jak schodził z boiska w meczu ze Sportingiem Lizbona i "Żyleta" skandowała jego nazwisko, to czułem, że on na to czekał. Nie domagał się takiej reakcji, ale ona sprawiła, że teraz będzie mu jeszcze łatwiej.
Ty reagujesz, gdy ktoś przestaje się profesjonalnie prowadzić, gdy za szybko uwierzy w swoje umiejętności?
- Staram się nie wchodzić w kompetencje trenera. Czasem szkoleniowiec poprosi, bym trochę zmotywował któregoś z chłopaków lub zapytał czy wszystko jest dobrze. W piłce dzieją się różne rzeczy. To grupa młodych i ambitnych facetów, testosteron jest na poziomie wrzenia. Ze Stevenem Langilem historia była ewidentna. Został poproszony na rozmowę i musiał wytłumaczyć się z tego, co zrobił, dlaczego wolny czas poświęca na imprezowanie, a nie regenerację. Takie zachowanie trochę nie pasuje do dzisiejszej Legii. Ostatnio większość zawodników przyjechała na trening mimo dnia wolnego. Nikt specjalnie nie próbował się za nim wstawić. Steven po prostu przesadził.
Całą rozmowę przeczytać można na łamach "sportowefakty.wp.pl" w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.