News: Konrad Michalak: Damy z siebie wszystko

Konrad Michalak: Damy z siebie wszystko

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

13.09.2016 13:30

(akt. 07.12.2018 13:22)

Wraz z seniorską Ligą Mistrzów, ruszają też rozgrywki UEFA Youth League. Przypomnijmy, że młodzi legioniści zmierzą się w grupie z identycznymi rywalami, jak ich starsi koledzy. Przed rozpoczęciem europejskich pucharów porozmawialiśmy z Konradem Michalakiem - piłkarzem drugiej drużyny Legii, który razem z Tomaszem Nawotką i Adamem Ryczkowskim, jako gracze z rocznika ’97 (z tego rocznika zgłoszonych mogło być trzech - red.) zostali powołani do obszernej kadry, aby pomóc młodzieży w walce o najwyższe cele. Zapraszamy do lektury wywiadu ze skrzydłowym warszawskiego klubu.

Dlaczego piłka?


- Już tak naprawdę od małego, w przedszkolu, zawsze grałem w piłkę z kolegami. W każdym możliwym momencie wychodziłem do parku z babcią, dziadkiem czy mamą. Wszystkich z rodziny wyciągałem, żeby po prostu pobiegać z futbolówką przy nodze. Dzwoniłem także po znajomych, którzy mieszkali w mojej okolicy. Pasja, która towarzyszy od samego początku. Może brzmi to banalnie, ale tak było.

 

Urodziłeś się w Szprotawie i jesteś wychowankiem Czarnych Żagań. Wyróżniałeś się w tym klubie na tle innych kolegów?


- Urodziłem się w Szprotawie, ale praktycznie przez całe swoje życie mieszkałem w Żaganiu i tam zaczynałem przygodę z futbolem. Czy się wyróżniałem? Było kilku zawodników, którzy mieli naprawdę spory potencjał i trenerzy to dostrzegli. Następnie przeszedłem do UKP Zielona Góra wraz z paroma kolegami, gdzie mogłem się rozwijać. Dzięki temu trafiłem do Legii. 

 

Kiedy usłyszałeś pierwszy raz o zainteresowaniu stołecznej drużyny?


- Pod koniec gimnazjum otrzymałem trzy propozycje. Najbardziej konkretne było Zagłębie Lubin i Legia Warszawa. Pojechałem do obu klubów na testy. Mama, ze względów logistycznych - ponieważ Lubin jest tylko półtorej godziny od rodzinnej miejscowości - doradzała, żebym związał się z "Miedziowymi". Z drugiej strony wiedziałem, że Legia to topowy klub w Polsce i taka szansa może się już nie przytrafić, więc chciałem spróbować swoich sił przy Łazienkowskiej. Jestem zadowolony z tej decyzji.

 

Jak przebiegała aklimatyzacja w Legii?


- Wiadomo, na początku byłem trochę przestraszony. Nie wiedziałem jak odbiorą mnie nowi koledzy, jak to będzie wyglądać. Pochodziłem z mniejszego miasta i nie byłem w stu procentach pewny czy poradzę sobie w stolicy. Wszystko przebiegło szybciej niż myślałem. Zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami, których już w Legii jednak nie ma, aczkolwiek utrzymuję z nimi kontrakt. Jestem im z całego serca wdzięczny, że podali mi pomocną dłoń i dzięki nim mogłem wejść lepiej do drużyny.

 

Mieszkałeś w bursie?


- Tak. Przez trzy lata w Zielonej Górze. Tak samo było w Warszawie, ale aktualnie zmieniłem bursę na mieszkanie. To były fajne czasy, ale teraz wszystko diametralnie się zmieniło. Przede wszystkim jestem starszy i po prostu potrzebowałem "własnego kąta".

 

Ubiegły sezon był najlepszym w twojej dotychczasowej karierze?


- Myślę, że tak. Z sezonu na sezon staram się rozwijać i dawać z siebie znacznie więcej. Cieszę się, że na razie wychodzi to całkiem nieźle i mogę podnosić swoje umiejętności.

 

Co zadecydowało o tym, że nie awansowaliście z rezerwami do upragnionej drugiej ligi?


- Na brak awansu złożyło się sporo czynników. Na pewno w pierwszej rundzie pogubiliśmy trochę cennych punktów przegrywając kilka spotkań z rzędu - to był chyba główny aspekt. Później złapaliśmy trochę wiatru w żagle, śmielej poczynaliśmy sobie w trzeciej lidze, lecz nie udało się do końca tego dowieźć. Wierzę, że w tym roku powalczymy jeszcze o wysokie cele.

 

Przejdźmy na chwilę do CLJ. Bramka z Pogonią pieczętująca mistrzostwo to - co tu dużo mówić - stadiony świata. Jak to wpadło?


- Trochę nie dowierzałem, że to wpadnie, bo nie mogłem na początku wejść w mecz. Ten gol mi jednak pomógł i potem było już coraz lepiej. Cieszę się z tej bramki i z tego, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do mistrzostwa Polski.

 

A teraz już tak na chłodno. Po pierwszym przegranym meczu z "Portowcami" wszyscy stanowczo wierzyli, że da się to odwrócić?


- Myślę, że każdy cały czas liczył, że uda się obronić trofeum sprzed roku. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale zdając sobie sprawę z tego, jak jesteśmy zgrani - zarówno na boisku, jak i poza nim - nikt nie przekreślał szans po meczu w Warszawie. Wręcz przeciwnie.

 

W pewnym momencie już w Szczecinie, przegrywaliście w dwumeczu 0:3. Można powiedzieć, że to spotkanie i zarazem mistrzostwo, wygraliście w głowach.

 

- To też pokazuje jak silną ekipą byliśmy w ubiegłych rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Powtórzę to jeszcze raz - każdy z nas walczył za dwóch na murawie i sądzę, że to było kluczowe. Wszyscy wierzyli, że wszystko skończy się po naszej myśli. Mimo, że straciliśmy pierwszego gola w rewanżu to nikt nie spuścił głowy, tylko dał z siebie jeszcze więcej. Tym sposobem mogliśmy ponownie wznieść ręce w geście triumfu i cieszyć się z tytułu mistrzowskiego.

 

Taniec Tomasza Nawotki w szatni po rewanżu przeszedł do historii.


- Tomek jest maskotką drużyny. Zawsze potrafi w odpowiednim momencie rozluźnić atmosferę. Jest to także mój przyjaciel i super człowiek.

 

Dobry ubiegły sezon i początek nowego zaowocował powołaniem do reprezentacji. Ty szybko odpłaciłeś się zaufaniem strzelając gola Szwajcarom, wyszedłeś także w pierwszym składzie na mecz z Niemcami.

 

- Bardzo się cieszę, że ktoś mnie dostrzegł i dostałem powołanie do kadry, bo ciężko na nie pracowałem. Nie tylko przez ostatnie miesiące, ale przez cały poprzedni sezon. Wiedziałem, że jak kiedyś otrzymam taką szansę, będę musiał ją wykorzystać. Jestem uradowany, że w swoim pierwszym oficjalnym meczu w reprezentacji udało mi się zdobyć bramkę przeciwko „Helwetom", wywalczyć karnego i zaliczyć asystę w starciu z Niemcami. Dodatkowo szkoleniowiec w tym drugim meczu znalazł dla mnie miejsce w wyjściowym składzie. Bardzo to doceniam, lecz nie chcę na tym poprzestać tylko zostać tam na dłużej.

 

Nad czym musisz popracować, aby być jeszcze lepszym?

 

- Nie mam konkretnego aspektu. Myślę, że wiele jest tych rzeczy. Staram się rozwijać z treningu na trening. Jeżeli szkoleniowcy zauważają jakieś moje mankamenty, próbuję je od razu poprawiać i mam nadzieję, że w przyszłości to zaprocentuje.

 

Jak jest z dietą w Legii? Macie rozpisane co jeść, a czego unikać czy każdy je, co chce?

 

- Nie mamy konkretnego planu, lecz w klubie jest dietetyk, który zawsze służy radą. Trenerzy też, w miarę możliwości, starają się nam pomagać. Sądzę jednak, że każdy jest na tyle świadomy i wie co powinien jeść, a czego unikać. Każdy w mniejszym bądź większym stopniu dba o zdrowy tryb życia, bo z tego też żyjemy. Dieta jest bardzo ważna.

 

Grasz w Legii już jakiś czas. Możesz powiedzieć, że jesteś legionistą, a Warszawa to twój dom?

 

- Czy jestem legionistą? Powiem tak - w każdym klubie, w którym występuję, zawsze daję z siebie maksimum. Legionistą może nazywać się osoba, która jest wychowankiem, mieszka w Warszawie i jest z tym miastem psychicznie bardzo wiązana. Przyszedłem tutaj po to, aby się rozwijać i jestem bardzo wdzięczny Legii za to, co mi daje. Mam spory sentyment do stolicy, ponieważ pokochałem ją. Tak samo jest z Legią. Z "eLką" na piersi staram się grać najlepiej jak potrafię. Podsumowując - legionista to osoba, która występuje tutaj przez spory czas. Jeśli będę grał w Legii jeszcze przez dziesięć lat, wtedy będę mógł tak o sobie powiedzieć.

 

Gdybyś miał magiczną moc, wymieniłbyś się umiejętnościami z jakimś zawodnikiem z drużyny?


- Trudne pytanie, ale uważam, że nie wymieniłbym się z nikim. Doceniam to, co mam i będę pracował nad sobą, aby mieć umiejętności do gry na wysokim poziomie.

 

Czujesz, że kiedyś otrzymasz poważną szansę, tak jak przykładowo Sebastian Szymański?


- Na nic się nie napalam. Ciężko pracuję, a czy trener mnie zauważy, czy nie, zależy tylko od niego. Cały czas będę się starał i robił swoje, bo wiadomo, że celem każdego zawodnika jest debiut w seniorskiej drużynie i regularna gra w pierwszym zespole. Każdy wylewa litry potu na treningu, aby w przyszłości móc spełnić swoje najskrytsze marzenia.

 

Razem z "Nawotem" i "Ryczim" rozpoczynacie w środę specjalną misję. Zostaliście powołani we trójkę z rocznika '97 na UEFA Youth League. Jesteście gotowi?

 

- Tak. Myślę, że razem z Adamem i Tomkiem damy z siebie wszystko i będziemy starali się tworzyć kolektyw z całą resztą chłopaków. Wydaję mi się, że większa część składu będzie się opierała się na graczach z "dwójki". Trenujemy ze sobą codziennie, więc nie będzie żadnego problemu - znamy się przecież nie od dziś. Jesteśmy zwarci, gotowi i czekamy na ten mecz. 

 

Real Madryt, Borussia, Sporting - stawiacie sobie jakiś cel w tej grupie?

 

- Na razie o tym nie rozmawiamy, aczkolwiek w każdej potyczce będziemy chcieli wzbić się na wyżyny swoich możliwości. Wiadomo, można dużo mówić, ale tak naprawdę boisko zweryfikuje nasze umiejętności.

 

Bierzesz w ciemno trzy punkty w tej grupie?

 

- Nie.

 

Na pierwszy ogień BVB. Wiecie już coś o tej ekipie, mieliście analizy?

 

- Jeszcze nie. Przed nami ważny mecz z Concordią Elbląg w niedzielę i na razie skupiamy się na tym rywalu (legioniści wygrali 4:3 - przyp.red.). Operacja Borussia Dortmund rozpocznie się dla nas w poniedziałek. Sądzę, że trener wszystko skrzętnie przeanalizuje i będziemy dobrze przygotowani do tej konfrontacji.

 

Christian Pulisic - to nazwisko musi chyba na was oddziaływać.


- Każdy jest świadom tego, jaką ekipą jest BVB, ale wierzę, że nie splącze nam to nóg i wyjdziemy na boisko pewni siebie, odważni, bo tylko tak można pokonać Niemców. Nie można od razu spuścić głowy tylko walczyć do upadłego.

 

Doświadczenie z poprzedniej edycji UYL z Liteksem i Midtyjylland zaprocentuje?


- Myślę, że tak, aczkolwiek będą to zupełnie inne drużyny. Real, Borussia czy Sporting prezentują jednak wyższy poziom od zespołów z poprzedniego roku. Nasz skład zresztą uległ pewnej korekcie. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia nie tylko przez pryzmat Młodzieżowej Ligi Mistrzów, ale również przez rozgrywki trzecioligowe czy pracę na treningach. Wierzę, że pokażemy się z jeszcze lepszej strony niż w minionej edycji UEFA Youth League.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.