
Komentarz: Stabilizacji na razie brak
01.08.2018 23:37
(akt. 04.01.2019 12:25)
W przerwie w rozgrywkach usłyszeliśmy o tym, że Legia potrzebuje stabilizacji - na wszelkich szczeblach. Ale trener Dean Klafurić, któremu Legia zawdzięcza końcowe sukcesy, który na osiem meczów wygrał siedem, nie zachował posady dlatego, że przekonał do siebie władze klubu. Od początku do końca był traktowany jako opcja rezerwowa, tymczasowa. Przypomnijmy sobie okoliczności, w jakich został przedstawiony. Na konferencji prasowej pojawił się prezes i właściciel Legii Dariusz Mioduski w towarzystwie dyrektora technicznego Ivana Kepciji. Trenera Klafuricia tam nie było, ten fakt tłumaczono tym, że musi się skupić na pracy. „Klaf” do końca sezonu nie udzielił żadnego wywiadu, był odcięty. A na spotkaniu z dziennikarzami wyraźnie zaznaczono, że po sezonie zostanie ogłoszony nowy trener. Miał nim zostać Adrian Gula, ale ostatecznie wybrał współpracę z rodzimą federacją. Później powstał pomysł by zatrudnić Jerzego Brzęczka – ale władze Wisły Płock nie wyraziły na to zgody. Innych opcji nie było, został więc Klafurić.
Chorwat miał w klubie jednak tyle samo zwolenników, co przeciwników. Jedni uważali, że sobie nie poradzi, a drudzy, że szansa mu się zwyczajnie należała. Gdy skończyły się mistrzostwa świata, nad Łazienkowską zaczął unosić się duch Adama Nawałki. Opublikowanych zostało setki artykułów o tym, jak władze Legii z nim rozmawiają. Nikt nie dementował tych informacji, co powodowało, że w szatni Legii ciągle dyskutowano o przyszłości. Nawałka w końcu odmówił Legii, już po tym jak władze naszego klubu rozstały się z sympatycznym szkoleniowcem z Chorwacji.
Klafurić popełnił kilka błędów i zapłacił za to bardzo szybko. Nie dostał zbyt wiele czasu na naukę, na wyciągniecie wniosków. Uparł się na ustawienie z trójką obrońców, choć piłkarze nie czuli się w nim najlepiej. Efektem były tracone bramki. Przegrał mecz o Superpuchar Polski, przegrał jeden mecz u siebie ze Spartakiem Trnawa w bardzo słabym stylu. Po tym spotkaniu został wezwany na dywanik. Tłumaczył się prezesowi i zarządowi klubu. Wygrał w Kielcach z Koroną, wygrał ze Spartakiem Trnawa na wyjeździe, ale strat nie odrobił, zabrakło jednego gola. Choć jego zespół nie pozwolił gospodarzom na wiele, walczył, to nie awansował. Po meczu Dariusz Mioduski mówił, że nie myśli o zmianie trenera, ale już osiem godzin później go zwolnił. To już czwarty trener w ciągu roku kalendarzowego. O zapowiadanej stabilizacji na razie można tylko pomarzyć.
Tymczasowym trenerem został Aleksandar Vuković, legionista, człowiek oddany klubowi. Pozostaje mu życzyć powodzenia w spełnieniu swojej misji – zapewne krótkiej, ale bardzo istotnej. „Vuko” to człowiek z zasadami i charakterem, który zawsze ma swoje zdanie i nie boi się go głośno wypowiedzieć. Nie każdemu się to podoba, ale ludzie mający „eLkę” w sercu zawsze to doceniali. Teraz będzie miał okazje do pokonania ważnej przeszkody na drodze do Ligi Europy. To o tyle istotne, że bardzo ważne dla budżetu całego klubu. Powodzenia Vuko!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.