Wnioski, spostrzeżenia
fot. Marcin Szymczyk

Kilka spostrzeżeń po meczu z GKS-em Katowice - Dwa szybkie strzały

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

29.04.2025 00:50

(akt. 29.04.2025 10:29)

Piłkarze Legii Warszawa odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu - tym razem pokonali 3:1 GKS w Katowicach. Wygrana poprawiła nastroje w zespole przed finałem Pucharu Polski. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Tak Legia powinna zaczynać częściej – Bardzo podobał nam się początek meczu w Katowicach i życzylibyśmy sobie by tak spotkania wyglądały częściej. Dwa szybko wyprowadzone ciosy i rywal zostaje ustawiony w dogodnej pozycji, ambicje i cele gospodarzy szybko zostały zweryfikowane i odłożone na półkę przykrytą kurzem. Zespół grać dość wysokim pressingiem, poszczególne formacje były blisko siebie, a piłkarze agresywnie atakowali przeciwnika już w pobliżu ich pola karnego. W ten sposób, dzięki wysokiemu odbiorowi, rozpoczęły się akcje bramkowe. Najpierw Luquinhas odebrał piłkę, później na bramkę uderzył Ryoya Morishita, a skutecznie dobił Claude Goncalves. Przy drugim golu nad odbiorem popracowali Juergen Elitim oraz Goncalves, zmusili rywala do błędu, a Ilja Szkurin na dużym luzie przełożył sobie obrońcę i posłał piłkę do siatki. I w zasadzie było po meczu – był on pod kontrolą Legii niemal do ostatniego gwizdka sędziego. Choć po straconej bramce było kilka minut, w których rywal złapał oddech i próbował doprowadzić do wyrównania. Również trzeci gol w doliczonym czasie gry padł po odborze - tym razem Goncalvesa.

Brakowało zamknięcia meczu – Trener Czesław Michniewicz często mówił, że wynik 2:0 jest bardzo niebezpieczny, że jedna stracona bramka może być jak wiatr w żagle rywala i odmienić spotkanie. I Legia po szybkim prowadzeniu 2:0 mogła i powinna zamknąć spotkanie trzecim golem. Okazji nie brakowało, ale wykończenia już tak. Był gol Steva Kapuadiego, ale sędzia niesłusznie odgwizdał faul, było uderzenie Goncalvesa z pola karnego i interwencja bramkarza. Po zmianie stron Morishita w dobrej sytuacji trafił w bramkarza, a dobitka Patryka Kuna została zablokowana. Bardzo precyzyjnie uderzał zza pola karnego Elitim, ale świetnie spisał się w bramce Dawid Kudła. Podobnie sprawa wyglądała po uderzeniu Marca Guala z 18 metra. Kwadrans przed końcem Kacper Chodyna wypuścił w bój Szkurina, który dobrze poradził sobie z obrońcą, ale mijając już bramkarza dał sobie wybić piłkę spod nóg. Dwie minuty później z kontrą wyszedł Chodyna, będąc przed polem karnym miał trzech kolegów do wyboru, wystarczyło komuś dograć dokładną piłkę, ale zamiast tego było niedokładne zagranie do Szkurina, który z ostrego kąta trafił wprost w bramkarza. Kapitalną szansę miał też Wahan Biczachczjan, ale nie trafił w bramkę. W końcu świetnym odbiorem popisał się już bardzo zmęczony Goncalves, zagrał na prawo do Chodyny, który zrehabilitował się za poprzednią sytuację i podał celnie do Guala. Hiszpan w końcu zamknął mecz, ale była już 92. minuta spotkania. Legia to starcie powinna zamknąć o wiele wcześniej. Tak było podane tlenu przy golu na 1:2 i kilka niepotrzebnych nikomu nerwowych chwili.

Bramkarze w końcu mocnym punktem – Dość powszechne było narzekanie na bramkarzy w tym sezonie – dodajmy była to krytyka często słuszna. Bramkarze Legii w tym sezonie – wszyscy – mają na koncie błędy, które kosztowały zespół utratę punktów. Ale od trzech meczów sytuacja uległa poprawie. W Londynie wiele sytuacji wybronił postawiony dość nieoczekiwanie między słupkami Vladan Kovacević i dołożył sporą cegiełkę do wygranej z Chelsea. Z Lechią Gdańsk w bramce był już Kacper Tobiasz i gdyby nie jego interwencja w sytuacji sam na sam z Tomasem Bobckiem, to nie byłoby trzech punktów, które chwilę później zapewnił Jan Ziółkowski. W Katowicach ponownie bronił „Tobi” – w 42. minucie odbił do boku groźny strzał Arkadiusza Jędrycha. Przed przerwą była to jedyna interwencja. Po zmianie stron było ich więcej. W 65. minucie Tobiasz w świetnym stylu wybronił strzał Filipa Szymczaka – później okazało się, że był spalony, ale i tak brawa za interwencję, która dodała bramkarzowi Legii pewności. W 75. minucie w dobrym stylu odbił do boku piłkę po strzale Bartosza Nowaka. Później wyłapał bez problemu uderzenia Szymczaka, Dawida Drachala i Mateusza Marca. Przy golu błąd popełnił najpierw Kun, a po chwili grający dobre spotkanie Maxi Oyedele dał się uprzedzić Szymczakowi. Ten złapał na wykroku Tobiasza i piłka trafiła do siatki, ale winy za tego gola Kacper nie ponosi. To trzeci mecz z rzędu, gdy bramkarze są mocnym punktem zespołu i trzeci wygrany! Oby tak dalej!

Kilka plusów – Kolejny raz już bardzo dobry mecz zagrał Goncalves – strzelił pierwszego gola w lidze dla Legii, miał swój udział przy drugim i trzecim. Trafił w słupek, miał wiele kluczowych odbiorów, w sumie wykonał najwięcej doskoków pressingowych ze wszystkich – 35, przebiegł też największy dystans – 11,98 km. W końcu zwyżkuje też forma Rubena Vinagre – Portugalczyk w defensywie popełnił kilka błędów, ale w ofensywie był wreszcie wartością dodaną. Jego dogrania w pole karne czy to z rzutów rożnych czy z gry, były dokładne i siały popłoch w szeregach rywali. Wykonał najwięcej podań – 63, miał najwięcej zagrań kluczowych – 5 i najwięcej dośrodkowań – 16. Przebiegł największy dystans w biegu szybkim – 1,5 km. Kolejny niezły mecz w środku pola zagrał Maxi Oyedele – miał najwięcej odbiorów – 7. Jego gra była naprawdę bardzo dobra, choć często obarczona dużym ryzykiem przy wślizgach. Szkoda, że żółta kartka wykluczy go z meczu z Lechem – w takiej dyspozycji na pewno by się przydał. Coraz lepiej wygląda Szkurin – strzelił gola, miał szanse na kolejne, coraz śmielej sobie poczyna, czuje się coraz pewniej. Cieszy powrót do gry po urazie Guala i to, że w pierwszym występie po kontuzji zdobył bramkę.

Znów błędy sędziowskie – Naprawdę to nie jest tak, że wymagamy od sędziów rzeczy niemożliwych, ale tego by nie popełniali rażących błędów już tak. Karol Arys w 29. minucie zachował się w sposób niezrozumiały. Zamiast poczekać do końca akcji, odgwizdał faul w sytuacji w której go nie było, a po chwili padł gol, którym nie mógł zająć się VAR, bo padł po gwizdku sędziego. Kontrowersyjna mocno była sytuacja, gdy trener Goncalo Feio ochrzaniał Jana Ziółkowskiego za stratę i faul przy wyprowadzaniu piłki i otrzymał za to żółtą kartkę. W tumulcie łatwo o złe zrozumienie czyichś słów, ale przy karaniu kogoś kartką powinno się mieć pewność. Poza tym był ewidentny faul Arkadiusza Jędrycha w stylu zapaśniczym na Luquinhasie bez kartki czy dyskusyjne przewinienie Guala na Lukasie Klemenzie a było duże prawdopodobieństwo dobrej sytuacji.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.