
Kilka spostrzeżeń po meczu z Banikiem - Lepiej z przodu, stare grzechy z tyłu
26.07.2025 10:10
(akt. 26.07.2025 11:51)
Lepiej z przodu, stare grzechy z tyłu — Zespół Edwarda Iordanescu zagrał najlepszy za jego kadencji mecz w ofensywie — drużyna kreowała sytuacje, potrafiła zaskoczyć obrońców rywala czy to prostopadłym podaniem, czy rozegraniem na jeden kontakt w środku pola. Lepiej wyglądały fazy przejściowe — legioniści szybko przechodzili do ataku po przejęciu futbolówki. Bardzo dobrze współpracowała prawa strona boiska. Rywale nie odrobili pracy domowej, jak należy i dlatego stracili pierwszego gola. A przecież wystarczyło obejrzeć akcje z zeszłego sezonu i to jak Bartosz Kapustka zdobywał bramki, z którego miejsca i po jakich rozegraniach piłki. „Wojskowi” starali się narzucić swój styl gry, długo utrzymywać przy piłce i kontrolować wydarzenia na boisku. Niestety na nic się to zdało, gdyż w defensywie były stare grzechy, czyli przede wszystkim błędy indywidualne i brak odpowiedniej koncentracji. Podobnie było zresztą w dwumeczu z Aktobe, ale rywale nie mieli napastnika, który potrafiłby to wykorzystać. Tutaj było inaczej, rywale tylko czekali na błędy i potrafili z nich skorzystać. Ta sytuacja trwa od czasów gdy trenerem był Kosta Runjaić. Podobnie jak problemy ze stałymi fragmentami gry — tym razem Legia nie straciła w ten sposób gola tylko dlatego, że rywal był na minimalnym spalonym. Tutaj dużo pracy czeka sztab szkoleniowy, aby w końcu to zmienić.
Dobry trener musi mieć szczęście — Tak zwykło się mówić o bramkarzach, ale dotyczy to tak naprawdę wszystkich, trenerów również. I trzeba przyznać, że Edward Iordanescu jest trenerem szczęśliwym. W pierwszym meczu z Aktobe dwie sytuacje sporne VAR rozstrzygał na korzyć Legii — nieuznany gol dający prowadzenie gościom z Kazachstanu i sytuacja gdy Rafał Augustyniak ręką dotknął piłki w polu karnym. W starciu z Lechem w Poznaniu o Superpuchar legionistów dwukrotnie ratowała poprzeczka. Teraz z Bankiem w Ostrawie rywale najpierw trafili w poprzeczkę, później obili słupek, a VAR dwukrotnie rozstrzygał na korzyść legionistów — przy podaniu Petara Stojanovicia do Juergena Elitima i golu na 2:2 oraz przy nieuznanej bramce na 3:2 dla Banika. To pokazuje, że te wszystkie mecze mogły zakończyć się inaczej i to, jak obok sumiennej i ciężkiej pracy w życiu potrzebna jest też odrobina szczęścia. Bardzo cieszy fakt, że zespół z Iordanescu robi postępy, punktuje, osiąga cele, ale ma również element do tych wszystkich rzeczy niezbędny, czyli odrobinę fartu.
Odmieniony Nsame — Już podczas przygotowań do sezonu pisaliśmy, że Jean Pierre Nsame ciężko pracuje, że widać, że mu się chce, tylko niewiele z tego wynikało. Zawodnik był przeznaczony do odpalenia, dyrektor sportowy Michał Żewłakow miał prowadzić rozmowy z piłkarzem i agentem o rozwiązaniu umowy. I Kameruńczyka już by nie było w klubie, gdyby nie Edward Iordanescu. Rumuński szkoleniowiec, prowadząc CFR Cluj, pamiętał Nsame gdy jego zespół mierzył się z Young Boys w europejskich pucharach i zapamiętał go jako bardzo groźnego atakującego. Dał mu szansę i próbował do niego dotrzeć. Na zgrupowaniu ta sztuka się nie udała, Nsame rozpoczynał sezon jak napastnik ostatni w hierarchii. Ale słaba forma Marca Guala oraz problemy Ilji Szkurina z białoruskim reżimem sprawiły, że JP zaczął dostawać szanse. I choć jego postawa długo głównie irytowała, to trener był konsekwentny. I w Ostrawie to się opłaciło. Nsame od momentu pojawienia się na murawie sprawiał dobre wrażenie i widać było, że to może być jego mecz. Pierwszy strzał i było blisko gola — piłka prześlizgnęła się po nodze rywala i poszybowała nad poprzeczką. Druga próba została zablokowana, ale trzecia była już bezbłędna. Nsame znalazł się w odpowiednim czasie i miejscu, znakomicie wykończył dogranie od Juergena Elitima. Brawo. Oby to bym punkt zwrotny Jean Pierre w barwach Legii Warszawa.
Problemy na „szóstce” - Od momentu odejścia Bartosza Slisza w Legii Warszawa powstał problem na pozycji numer „sześć”. Trener Kosta Runjaić do końca swojej przygody z klubem sobie z tym kłopotem nie poradził — sprowadzony Qendrim Zyba był za słaby, Rafał Augustyniak szybko został wycofany do obrony. Na to miejsce do klubu sprowadzono Clauda Goncalvesa, ale okazało się, że to profil piłkarza zupełnie inny i źle się czuje w roli "odkurzacza". O wiele bardziej lubi biegać od pola karnego do pola karnego i kreować akcje. Na chwilę z tym kłopotem uporał się Goncalo Feio stawiając na Maxiego Oyedele. Niestety reprezentant Polski szybko odszedł z klubu i problem powrócił. Edward Iordanescu stawia na „Augusta”, ale Legii potrzebny jest bardziej mobilny zawodnik w tym miejscu. Oczywiście Rafał ma swoje atuty i w wielu meczach może być ważną postacią drużyny, ale będą się zdarzały spotkania jak to w Ostrawie, gdy rywal będzie umieć wykorzystać mniejszą mobilność defensywnego pomocnika Legii. Dlatego tutaj konieczny jest transfer zawodnika o odpowiednim profilu lub zmiana ustawień taktycznych tak by ciężar czyszczenia pola gry nie spoczywał w tym miejscu na jednym graczu, ale rozkładał się na kilku. Ale do tego, jak Rumun chce grać, potrzebny jest zawodnik szybszy i zwrotniejszy, z żelaznymi płucami.
Sin piłkarzem, jakiego brakuje w Legii — W ofensywie Legii, szczególnie na skrzydłach, brakuje piłkarza, który dryblingiem minie rywala, zrobi przewagę pod polem karnym rywala i albo sam wykończy akcje, albo dogra do kolegi. Nie potrafi tego ani Kacper Chodyna, ani Wahan Biczachczjan, ani Ryoya Morishita — to piłkarze o innych profilach i atutach. Piłkarz Banika Matej Sin w kilku akcjach pokazał, jaki jest brakujący element w ofensywie Legii — swoją szybkością, dynamiką, ale i właśnie dobrym dryblingiem, w pojedynkę potrafił zagrozić bramce legionistów, często dzięki odwadze i pewności siebie ośmieszał graczy Iordanescu. Takiego piłkarza, o takich umiejętnościach, brakuje w szeregach „Wojskowych” od dawna. I znalezienie takiego gracza, a najlepiej dwóch, powinno być zadaniem numer jeden dla dyrektora sportowego i działu skautingu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.