News: Kamil Mazek: Szara myszka do Warszawy nie przyjeżdża

Kamil Mazek: Szara myszka do Warszawy nie przyjeżdża

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

25.02.2016 21:00

(akt. 07.12.2018 17:02)

Zdaniem prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego jest lepszy od Adama Gyurcso, skrzydłowego Pogoni Szczecin, którym „Wojskowi” ponoć się interesowali. Śmiało można nazwać go młodym zawodnikiem, który jesienią błysnął w ekstraklasie. Dobra gra zaowocowała powołaniem do młodzieżowej reprezentacji Polski. Zawodnik jest wychowankiem Legii, który przy Łazienkowskiej spędził dziesięć lat. W najbliższy weekend Kamil Mazek przyjedzie do stolicy z Ruchem Chorzów w glorii strzelca gola w „Wielkich Derbach Śląska". „Niebiescy” wygrali 2:0. Zapraszamy do lektury rozmowy z 21-letnim skrzydłowym.

Jak się czuje jeden z bohaterów Ruchu Chorzów po ostatnich derbach z Górnikiem Zabrze?


-
Przede wszystkim na miano bohaterów zasłużyła cała drużyna. Ja zostałem tylko zapisany w protokole meczowym jako zdobywca drugiej bramki, ale bez kolegów nie byłoby tego trafienia. Wygrana z Górnikiem, a na dodatek w Zabrzu przysporzyła nam mnóstwo radości. Mogliśmy się poczuć jak wojownicy po zwycięstwie w wielkiej wojnie.


Jeśli zsumujemy okoliczności, to najpiękniejsza wygrana w twoim życiu?

 


-
Na pewno tak. Bramka zdecydowanie jest najważniejsza w życiu. Wyjazdowa wygrana w derbach cieszy podwójnie. Kapitalne przyjęcie spotkało nas ze strony kibiców po przyjeździe do Chorzowa. Atmosfera była niesamowita. Takie chwile zapamiętuje się do końca życia. To jeden z ciekawszych momentów w moim piłkarskim życiu.


W Chorzowie mogłeś nawet poczuć się jak gwiazda muzyki rockowej. Kibice podrzucali cię przecież na rękach…


-
W procesie radości dzieje się wiele rzeczy, także takie. Nie było jednak tak, że tylko ja dostąpiłem takiego zaszczytu. Kibice zarządzili taką formę radości się z naszego zwycięstwa i trzeba było na to przystać (śmiech). Fani radowali się z sukcesu wszystkich i chcieli nam pokazać, jak bardzo zadowoleni są z tej wygranej. To była fajna forma odwdzięczenia się za trzy punkty w Zabrzu.


Zwycięstwo z Górnikiem i gola w derbach masz za sobą. Teraz czas na mecz z Legią. Co może bardziej cieszyć? Wygrana w Zabrzu czy ewentualny triumf w Warszawie?


- Każda wygrana w ekstraklasie cieszy, a wszystkie punkty ostatecznie pozwalają nam walczyć o osiągnięcie pewnych celów. Chcemy być jak najwyżej w tabeli i pomagają nam w tym zwycięstwa z Górnikiem czy innymi drużynami. Trzy punkty zawsze smakują podobnie i zawsze cieszymy się tak samo.


Jak to będzie wrócić do domu?


- Do tej pory przeciwko Legii zagrałem raz - w Chorzowie. Jesienią przegraliśmy tam 1:4. W Warszawie jednak nigdy nie zmierzyłem się z legionistami. Jako junior cały czas grałem przy Łazienkowskiej, potem też nie było takiej okazji. Na pewno będzie to ciekawe przeżycie i doświadczenie. Będę chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony i nie chcę z takiego powrotu robić wielkiej sensacji. Chcę dać z siebie wszystko.


„Legia uważa, że Kamil Mazek jest lepszy niż Adam Gyurcso”. Tak niedawno pisał na „Twitterze” prezes Leśnodorski. Taki i podobne wpisy robią na tobie wrażenie?


-
Na pewno cieszą takie słowa ze strony prezesa Leśnodorskiego. Widziałem te wpisy i przyznam, że coś takiego motywuje i dodaje otuchy.


Mówisz, że dasz z siebie wszystko, ale czy w kontekście takich słów nie będzie tak, że dodatkowo będziesz chciał się pokazać przed ich autorem i władzami klubu?


- Źle by się działo, gdybym podpalał się i chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony tylko w meczu z Legią. Mówię, że zawsze daję z siebie wszystko, bo doskonale wiemy, że przy transferach zawodników nie patrzy się na pojedyncze występy. Proces obserwacji graczy trwa znacznie dłużej i nie ogranicza się do jednego czy dwóch udanych zagrań. Zawsze chcę prezentować się dobrze i pojedynczy mecz - czy to świetny, czy słaby - raczej nie powinien zmieniać opinii obserwatorów o danym piłkarzu. Każda minuta na boisku jest okazją do pokazania się. Tak samo będzie przy Łazienkowskiej.


Okienko transferowe dobiega końca. Byłeś wymieniany w kontekście powrotu do Legii, więc powiedz teraz - był taki temat czy nie?


-
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie było. Wszystko ograniczyło się do medialnych plotek. Nie zaprzątałem sobie tym głowy i skupiałem się na jak najlepszym przygotowaniu do rundy wiosennej.


W przyszłości wyobrażasz sobie powrót do Legii? Można to traktować w kategorii marzeń czy podchodzisz do tego zupełnie inaczej?


-
Na razie skupiam się na teraźniejszości. Po co wybiegać daleko w przyszłość? Teraźniejszość wpływa na to, co będzie dalej. Chcę grać, trener Waldemar Fornalik stawia na mnie i pozostaje mi tylko jak najlepiej grać. Moim celem jest dalszy rozwój i jak najlepsze występy na boiskach Ekstraklasy.


Ruch to dobre miejsce do rozwoju?


-
W Chorzowie stawia się na młodzież, a ta grupa pokazuje, że warto to robić. W Ruchu stworzyła się fajna mieszanka doświadczonych graczy z tymi, którzy w seniorskim futbolu stawiają pierwsze, ale też kolejne kroki. Stworzyliśmy drużynę, która osiąga dobre wyniki. Jesteśmy na piątym miejscu w tabeli, a przed sezonem niektórzy uważali nas pewnie za kandydatów do spadków. Osiągnęliśmy dużo, a nasze apetyty na tym się nie kończą.


Trafiłeś do Ruchu rok temu. Rundę wiosenną poprzedniego sezonu trenowałeś z pierwszym zespołem, ale grałeś tylko w rezerwach. Taki od początku był plan szkoleniowców? To miało cię przygotować na ekstraklasę?


-
Kiedy przyszedłem do Chorzowa, liczyłem na to, że będę dostawał okazję do gry w końcówkach meczów. Było jednak inaczej. Potrzebowałem aklimatyzacji, a z miesiąca na miesiąc czułem się coraz lepiej. W tym czasie poznawałem też wymagania trenera Waldemara Fornalika, który powtarzał mi, że muszę wykazać się cierpliwością. Nie załamywałem się i ciężko pracowałem. Jesienią dostałem szansę i mogę powiedzieć, że ją wykorzystałem, bo szkoleniowiec stawia na mnie w wyjściowym składzie do dziś.


Poczułeś się objawieniem rundy jesiennej w ekstraklasie?


-
Szarą myszką i anonimem na pewno już nie jestem. Trochę zmieniło się pod tym względem od początku sezonu. Odkrycie? Duże słowo i nie mnie to oceniać. Pokazuję się w Ekstraklasie i cały czas chcę się sprzedawać jak najlepiej, jako dobry piłkarz.


Rozumiem, że liczysz na to, że kibice wiedzą o tobie więcej niż tylko, że szybko biegasz?


-
Na to zdecydowanie liczę (śmiech). Wszyscy przypisują mi szybkość, ale łatwo od tego przejść do określenia „jeździec bez głowy”. To miłe już nie jest i nie chciałbym zostać tak zaszufladkowanym. Za wszelką cenę chcę pokazać wszystkim, że mam też inne atuty niż szybkość.


Dobra gra w Ruchu sprawiła, że zacząłeś być regularnie powoływany do młodzieżowej reprezentacji Polski. Traktujesz to jako przedsionek seniorskiej kadry?


-
Na spokojnie do tego podchodzę i nigdzie się nie spieszę. Reprezentacja młodzieżowa pozwala zbierać fajne doświadczenie i sprawia, że czuję się dumny grając z orzełkiem na piersi. Wiadomo jednak, że pierwsza kadra jest jakimś marzeniem i robię co w moich siłach, by kiedyś usłyszeć hymn na Stadionie Narodowym. Małymi kroczkami można dojść do wszystkiego. Jeśli w przyszłości ktoś uzna, że warto dać mi szansę w tej „dorosłej” reprezentacji, to wiadomo, że będę się z tego strasznie cieszył. Skupiam się jednak, jak powiedziałem, na teraźniejszości.


Wróćmy na koniec w takim razie do teraźniejszości, a właściwie najbliższej przyszłości. Ruch stać na osiągnięcie dobrego wyniku przy Łazienkowskiej?


-
Pewnie, bo dlaczego nie? Ostatnio w jednej z gazet było pięć powodów, dla których Ruch wygra derby z Górnikiem. Podobne rzeczy mogę powiedzieć teraz. Mamy zgraną drużynę, zaczynamy coraz lepiej prezentować się na wyjazdach i naszym trenerem jest człowiek, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Dodatkowo w naszych szeregach występuje najskuteczniejszy polski napastnik - Mariusz Stępiński. Stać nas na osiągnięcie dobrego rezultatu.


To może być szczególny mecz? W kadrze Ruchu jest siedmiu byłych legionistów. Ty, Surma, Iwański, Efir, Moneta, Skaba, Cichocki…


- W Ruchu jest wielu zawodników mających za sobą występy w Legii. Dla niektórych będzie to powrót na stare śmieci. Wydaje mi się, że fajnym uczuciem będzie zagrać przy Łazienkowskiej. 

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.