News: Kamil Mazek: Chciałbym wystąpić w meczu z Legią

Kamil Mazek: Chciałbym wystąpić w meczu z Legią

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

02.03.2017 22:22

(akt. 07.12.2018 10:52)

Kamil Mazek kilkanaście minut przed zamknięciem okna transferowego zamienił Ruch Chorzów na Zagłębie Lubin. Wychowanek Legii Warszawa w ostatnich tygodniach był pomijany przy ustalaniu składu "Niebieskich" przez brak chęci przedłużenia umowy ze śląskim klubem. W ekipie "Miedziowych" warszawiak będzie walczył o pierwszy skład, a przede wszystkim o załapanie się do kadry na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy.

Brałeś przykład z Kamila Grosickiego? Transfer do Zagłębia został przeprowadzony w ostatniej chwili. Dokumenty podpisałeś około 40 minut przed końcem okna. 

 

- (Śmiech). Wszystko było zaplanowane tak, by transfer odbył się latem. Wyszło jednak tak, że Ruch zaczął mnie odstawiać od zespołu. Nie chciałem przedłużyć umowy w Chorzowie i stwierdzono, że nie będę występował w meczach… W Lubinie nikt nie chciał, bym przez pół roku tylko trenował, więc spróbowano mnie wykupić. Wszystko zaczęło się dziać ostatniego dnia okienka transferowego. Od 15:00 siedzieliśmy w gabinecie prezesa Zagłębia i od tego czasu powstała gorąca linia Lubin-Chorzów. Trwały negocjacje i po 23:00 udało się porozumieć. Wtedy mogłem podpisywać kontrakt. 

 

Kamień z serca, że udało się uciec z Chorzowa? 

 

- W taki sposób bym tego nie nazwał. Przeżyłem w Chorzowie bardzo fajne chwile i nie żałuje, że byłem piłkarzem Ruchu. Cieszę się jednak, że udało się odejść, kiedy władze klubu zaczęły odstawiać mnie od składu przez brak podpisu na nowej umowie. Fajnie, że już teraz odszedłem do Zagłębia i nie stracę całej rundy. Brak gry byłby dla mnie katastrofalny tym bardziej, że walczę o miejsce w szerokiej kadrze reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy. Nie grając, nie miałbym na to szansy. 

 

Trener Waldemar Fornalik pogodził się z decyzją zarządu czy było inaczej? Szkoleniowiec rozmawiał z tobą o tej sytuacji?

 

- Powiem krótko: rozmawialiśmy. 

 

Poczułeś zew „Klubu Kokosa”?

 

- Mówi się, że prawdziwy „Klub Kokosa” zaczyna się od degradacji do rezerw. U mnie wyglądało to tak, że trenowałem z pierwszym zespołem, ale nie byłem brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Trenuje po to, by występować w meczach ligowych. To była dziwna sytuacja. 

 

Transfer do Zagłębia to jednocześnie przestawienie się na walkę o grupę mistrzowską, a nie o utrzymanie. 

 

- Z pewnością notuje awans sportowy, i to bardzo duży. W poprzednim sezonie potrafiliśmy z Ruchem trafić do pierwszej ósemki, ale Zagłębie występowało w europejskich pucharach. Będę chciał pomóc w tym, byśmy w Lubinie powalczyli o eliminacje Ligi Europy. 

 

Zagłębie to była jedyna opcja? Wspominało się Wisłę, Cracovię, Legię…

 

- Pojawiałī się różne możliwości zmiany klubu, ale Zagłębie było najbardziej zdeterminowane. Czułem, że ten klub mnie chce i nie mogło się nie udać. Dla mnie to też była fajna opcja. Byłem zdecydowany na drużynę z Lubina. 

 

Wystąpisz w piątkowym meczu z Legią?

 

- Zobaczymy, wszystko zależy od trenera. W środę dostałem czas na załatwienie ostatnich formalności w Chorzowie. W czwartek normalnie ćwiczyłem z Zagłębiem. To tylko jeden trening. Wiadomo, że chciałbym, ale to szkoleniowiec podejmie ostateczną decyzję.


Osoba Piotra Stokowca - lubiącego pracować z młodzieżą - była dodatkowym plusem dla ciebie przy tym transferze?


- Wybrałem Zagłębie z wielu powodów, ale fakt, że pracuje tam trener Stokowiec był jednym z nich. Szkoleniowiec stawia na młodych, cieszy się ich zaufaniem. Od chłopaków z Lubina słyszałem na jego temat same pozytywne opinie. 

 

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.