
Jan Urban znowu posprząta po Macieju Skorży?
24.10.2015 18:28
(akt. 07.12.2018 19:26)
W cieniu przygotowań do Euro 2012, Legia zmieniała trenera. Przegranego Macieja Skorżę (na łamach „PN” twierdził, że tak nie jest) zastępował Jan Urban, który dla kibiców nie był wymarzonym szkoleniowcem. Były piłkarz m.in. Osasuny był już raz w Legii i nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieję. Wydawało się jednak, że drugie podejście Urbana będzie lepsze, bo przy Łazienkowskiej pojawił się niby ten sam, ale bogatszy o wiele doświadczeń szkoleniowiec.
Skorża zostawił w Warszawie smutek i żal. Po stronie jego plusów można zapisać dobrą grę w Lidze Europy oraz dwa Puchary Polski. Występy w Ekstraklasie wołały jednak o pomstę do nieba. W pierwszym sezonie jego zespół przegrał w jedenastu spotkaniach. W kolejnych rozgrywkach poległ z kolei na finiszu, kiedy przez słabą rundę wiosenną Legia w katastrofalny sposób straciła pewny wydawałoby się tytuł mistrza Polski. Dodając do tego słabe oko do transferów (m.in. Ogbuke, Ohayon, Novo lub Blanco) czy zbytnią podejrzliwość szkoleniowca, tworzyło to w stolicy jego nienajlepszy obraz. Zmiany musiały nastąpić. Dla usprawiedliwienia Skorży trzeba dodać, że w wywalczeniu mistrzostwa Polski nie pomogli mu właściciele klubu sprzedajac w ostatniej chwili zimowego okienka transferowego Komorowskiego, Rybusa czy Borysiuka.
Wtedy Urban po raz pierwszy musiał posprzątać po swoim koledze mającego opinię najlepszego trenera w Polsce. Szkoleniowiec z Jaworzna postawił na swój sprawdzony sztab (Vicuna, Dowhań, Magiera, Brychczy). Za trenera przygotowania fizycznego wziął pracującego z Młodą Legią Sanjuana, który przez ostatnie lata wykształcił się na jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie w Polsce. Zastąpił Terziottiego, który większych kwalifikacji do wykonywania tego zawodu nie miał. Włoch szybko zaczął też budzić kontrowersje, odkąd dołączył do sztabu szkoleniowego Lecha razem ze Skorżą.
Urban mimo wszystko odważniej postawił na młodzież i poszedł na żywioł. Uczył się na swoich błędach i starał się wyciągać z nich wnioski. Drużyna reagowała na niego pozytywnie. Pokazał się jej jako impulsywny, ale dobry i sympatyczny człowiek. Zdarzało mu się popadać w konflikty, jak z Sulerem, lecz w porównaniu ze Skorżą była to rzadkość. Ten na samym początku odesłał kilku piłkarzy do rezerw (Wawrzyniak, Iwański, Giza), nie układało mu sie z bramkarzem (Antoloviciem), nie potrafił też znaleźć wspólnego języka z dyrektorem sportowym (Jóźwiakiem). Po meczu potrafił w szatni głośno pokazać winnych porażki wskazując na Cabrala czy Mezengę, a ci potem długo nie mogli się odnaleźć. Obserwatorzy nie zawsze byli zachwyceni stylem Legii Urbana, ale ta starała się grać ofensywnie. Całość przyniosła efekt w postaci mistrzostwa Polski.
Drugi sezon, a właściwie jego połówka, była już trochę gorsza. Nie można jednak zapomnieć, że Urban na koniec 2013 roku liderował w Ekstraklasie i pewnie zdobyłby tytuł. Cieniem rzucały się jednak gorsze wyniki w fazie grupowej Ligi Europy. Wtedy narodziła się opinia, że szkoleniowiec nie daje sobie rady z prowadzeniem drużyny na arenie międzynarodowej. Zimą, tuż po porażce w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze, Urban został zastąpiony przez Henninga Berga. Dlaczego? W klubie, zarządzanym już przez Bogusława Leśnodorskiego zmieniła się koncepcja. Uznano, że Norweg wprowadzi „Wojskowych” na nowy poziom. - Urbana uważam za najlepszego polskiego trenera - podkreślał i podkreśla sternik i właściciel Legii.
W poprzednim sezonie Skorża wywalczył mistrzostwo Polski z Lechem. Z poznańskim klubem przepracował kilka miesięcy, w trakcie sezonu zastąpił Mariusza Rumaka. Potrafił ustawić zespół, napędzić kolektyw i wykorzystać słabość Legii, która pod koniec rozgrywek dołowała i zawodziła wszystkich dookoła. To była jego chwila, moment człowieka, który wrócił do Polski po pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i znów był na szczycie. Jak dawno temu w Wiśle Kraków. Kłopoty zaczęły się jednak szybciej, niż sam przypuszczał.
Skorża z Lechem odpadł z eliminacji do Ligi Mistrzów po słabych meczach z FC Basel, w klubie zaczęły się kontuzje, a trenerowi z Radomia brakowało pomysłów i inwencji na wyciągniecie zespołu z kryzysu. Nie można było inaczej nazwać katastrofalnego startu w Ekstraklasie. W kilka miesięcy z nieba do piekła, z mistrzowskiej euforii, do ostatniego miejsca w tabeli. Tej huśtawki nastrojów nie wytrzymali ani kibice, ani właściciele klubu.
Lech zaczął szukać nowego trenera. Choć padały zapewnienia, że Skorża jest bezpieczny, ten już jednak żegnał sie posadą. Ostatecznie stracił pracę 12 października, kilka dni po Bergu, wycofując się po cichu, w swoim stylu, bez mówienia o tym, że gdzieś popełnił błąd. Największym faworytem do posady trenera Lecha był Urban, choć czekał też na sygnał z Warszawy. Szkoleniowiec spotkał się z Leśnodorskim. „Wojskowi” byli zdecydowani na Czerczesowa, ale planem B był właśnie Urban. Legia zdecydowałaby się na niego, gdyby nie udało się porozumieć z Rosjaninem. Komplikacji jednak nie było, a dwukrotny szkoleniowiec legionistów mógł rozpocząć pracę w Wielkopolsce.
Urban staje teraz przed podobnym zadaniem, jak trzy lata temu w Warszawie - ma naprawić zespół po Skorży. Na razie za nim dwa mecze - remis w lidze z Ruchem Chorzów oraz to, co podbiło jego notowania, zaskakująca wygrana 2:1 z Fiorentiną w Lidze Europy. Kolejne tygodnie pokażą czy Urbanowi uda się dokonać tego, co zrobił przy Łazienkowskiej. Pewne jest, że awans do pierwszej ósemki będzie sukcesem, nie wspominajac już np. o tytule wicemistrza Polski.
Lech we Włoszech odbił się od dna, teraz spróbuje to zrobić w Ekstraklasie. W niedzielę o 18:00 „Kolejorz” przyjedzie na Łazienkowską zmierzyć się z Legią. Dla warszawiaków to okazja na ustatkowanie się, kolejne trzy punkty, mały rewanż za Superpuchar oraz poprzedni sezon, szansa na pokazanie się przed trenerem Czerczesowem. Dla lechitów to coś więcej. Wygrana w stolicy sprawi, że poznańscy kibice zapomną o wielu grzechach swoich piłkarzy, dla nich niedzielny klasyk będzie walką o wybawienie.
Maciej Skorża i Jan Urban utrzymują niezłe kontakty. Przy okazji wspólnych meczów, przed lub po spotkaniach, często pili wspólnie kawę i rozmawiali na temat środowiska. Ten drugi ponownie zastąpił pierwszego. Czy osiągnie wyniki podobne jak w Warszawie? Wkrótce się przekonamy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.