
Jan - Polak z Grodna. Z marzeniem zobaczenia Legii
10.01.2017 16:02
(akt. 07.12.2018 11:12)
Jan ma 25 lat. Mieszka w Grodnie, 274 kilometry od Warszawy. Cztery godziny jazdy, drogą przez Białystok. Pośród ponad 300 tysięcy mieszkańców, jest on, który kibicuje Legii - jak sam mówi - od 2002 roku. Warszawiacy grali wtedy z holenderskim FC Utrecht. W pierwszym meczu w stolicy, „Wojskowi” wygrali w I rundzie Pucharu UEFA 4:1. Bramki strzelili wtedy Zieliński, Schut (samobój), Svitlica oraz Vuković, obecny drugi trener mistrzów Polski. Rewanż również ułożył się po myśli legionistów, którzy zwyciężyli 3:1 po dwóch trafieniach Svitlicy i jednej bramce Kucharskiego.
- To były moje pierwsze mecze. W telewizji, ale od tamtego czasu regularnie śledziłem spotkania Legii, kiedy tylko mogłem... Miałem dostęp jedynie do kanałów TVP, ale za kilka lat na Białorusi pojawił się internet. Od 2008 roku mogę śledzić konfrontacje legionistów na wszystkich frontach. Zakochałem się wtedy na zabój. Na ekranie było widać, jak fantastyczna atmosfera panuje na meczach w Warszawie i jak niesamowici są kibice - mówi Janczylik.
- Nigdy nie miałem okazji być na stadionie piłkarskim w trakcie meczu. Na Białorusi, obiekty nie są wygodne dla ludzi, którzy nie mają ograniczeń. A co dopiero mówić o tych poruszających się na wózkach inwalidzkich - opowiada. Jan jest niepełnosprawny, cierpi na porażenie mózgowe. Takie schorzenie pojawia się średnio u dwóch na tysiąc niemowląt. Jest też wynikiem uszkodzenia mózgu w okresie życia płodowego, podczas porodu lub wkrótce po nim. To schorzenie, które w okresie dziecięcym można leczyć, ale pewne uszkodzenia są nieodwracalne. 25-latek porusza się na wózku, pisze jedną ręką. Pisze bardzo dobrze, bez większych błędów i świetnie porozumiewa się po polsku.
Janczylik doskonale orientuje się w życiu klubu. Ma swoje zdanie na temat każdego piłkarza. Obserwuje również rozgrywki na Białorusi i wyciąga swoje wnioski. - W Legii moim ulubionym piłkarzem był Dusan Kuciak. Z tych grających? Jakub Rzeźniczak - szybko pada odpowiedź. - Bardzo go szanuję. Poświęca się, by pomagać innym - mówi Jan. Pytamy go również, jak obecnie żyje się na Białorusi, gdzie Polacy są drugą po Rosjanach - pod względem wielkości - mniejszością narodową. Działa tam również Związek Polaków na Białorusi, który często krytykował postępowanie prezydenta Aleksandara Łukaszenki. - Teraz robi się coraz spokojniej. Trochę się zmienia i Białoruś robi się bardziej otwarta na Europę. Mieszkam tam od urodzenia. Widzę też, że wielu Białorusinów jeździe na studia do Polski. Szczególnie płynną drogę mają ci, mogący udokumentować swoje korzenie - dodaje.
- Marzę o obejrzeniu meczu Legii na żywo. Trudno mi je spełnić. Nie mam jak załatwić sobie biletu, ale przede wszystkim chodzi o transport i nocleg. Może kiedyś się uda… Chciałbym też pozdrowić wszystkich kibiców, piłkarzy i działaczy. Wierzę, że wszyscy będziemy mogli się cieszyć. I mam nadzieję, że… do zobaczenia.
Jeśli chcielibyście porozmawiać z Janem, pomóc mu w obejrzeniu meczu Legii na żywo, możecie skontaktować się z nim za pośrednictwem Facebook’a. Link tutaj.
AKT: W środę do Jana odezwał się kapitan legionistów, Jakub Rzeźniczak, który postanowił zaprosić kibica z Białorusi na Łazienkowską. Brawo!
@Igorex101@KRabenda napisałem już do Jana i zaprosiłem na mecz. Mam nadzieje, że mi odpisze:-)
— Jakub Rzeźniczak (@JakubRzezniczak) 10 stycznia 2017
@Dk007Daniel@LegiaNet chłopak z wielka klasą! Przyjedzie n mecz muszę tylko z nim dograć szczegóły napewno na wiosnę:-)
— Jakub Rzeźniczak (@JakubRzezniczak) 11 stycznia 2017
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.