
Jak się żegnał stary sztab?
14.09.2017 00:20
(akt. 02.12.2018 12:01)
fot: Piotr Kucza/FotoPyk
Gdy trener Jacek Magiera kładł się we wtorek wieczorem spać, nie wiedział o tym, co stanie się dzień później. Po godzinie 10:00 w środę, piłkarze Legii mieli trenować po drugiej stronie ulicy Łazienkowskiej, gdzie mieści się "Legia Fight Club". To miały być inne zajęcia: pobudzające, pozwalające pomyśleć o walce. W drodze do klubu, zawodnicy dostali wiadomość, że trening jest odwołany. Wcześniej, bo kilkanaście minut po ósmej, rozpoczęło się spotkanie prezesa i właściciela klubu Dariusza Mioduskiego z trenerem. Spotkanie pożegnalne.
- Przyznam, że ważny jest dla mnie fakt, że ta informacja nie wyciekła wcześniej. Jacek nie dowiedział się tego z "Twittera", a bezpośrednio ode mnie. Trener Magiera rozumiał sytuację i przyjął ją, jak przystało na profesjonalistę. Jako szef prowadziłem już wiele rozmów z pracownikami. Ta była najtrudniejsza w całym życiu - tłumaczy Mioduski. Szkoleniowiec, który zdobył mistrzostwo Polski i awansował z Legią do 1/16 finału Ligi Europy po rozmowie z właścicielem klubu pożegnał się z drużyną w szatni. Wszyscy rozjechali się do domów, choć zawodnicy wrócili o godzinie 16:00 na zbiórkę przed zajęciami z nowym szkoleniowcem. Magiera już nie.
- Wierzyłem, że Jacek będzie z nami dłużej, ale po przegranej we Wrocławiu i przerwę na kadrę, coś pękło. Uważam, że Legia potrzebowała wstrząsu. Nadal wierzę w Magierę. Będzie świetnym trenerem i nie można wykluczyć, że w przyszłości na Łazienkowską wróci - dodawał prezes Legii.
Rozstanie Magiery z Legią i Legii z Magierą łatwe nie było. Szkoleniowiec, ale też jego współpracownicy, z dnia na dzień zostali odsunięci od projektu. Jedenaście dni przed rocznicą zatrudnienia 40-latka.
Pożegnanie Legii z trójką osób ze sztabu szkoleniowego oraz braćmi Żewłakow kosztowało mistrzów Polski około miliona złotych. Umowy zostały rozwiązane ze skutkiem natychmiastowym, co oznacza, że byli już pracownicy Legii otrzymają pozostałe do końca umów wynagrodzenie. Teraz przy Łazienkowskiej nadchodzi czas piątki Chorwatów pod szyldem Romeo Jozaka. - Będą dobrze wynagradzani, ale w innych miejscach mogliby zarobić lepiej. Legia była jednak magnesem, bo czują, że mogą w Warszawie stworzyć coś ciekawego. Każdy jednak wie, że gdyby odeszli, to w klubie nie może pozostać dziura. Projekt muszą wtedy ciągnąć Polacy mający doświadczenie współpracy z ludźmi, którzy już wiele zrobili - skomentował Mioduski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.