News: Igor Lewczuk: Nic mnie we Francji nie zaskoczyło

Igor Lewczuk: Podejście mentalne najważniejsze

Maciej Ziółkowski

Źródło: futbolfejs.pl

21.04.2016 00:23

(akt. 04.01.2019 13:34)

- Pewnie, że byłoby idealnie, gdybyśmy we wtorek na Ruchu wygrali. Mieliśmy sytuacje, ale i Ruch miał swoje, więc nie narzekamy na remis. Pewnie, że plan był taki, by wygrać, ale skoro się nie udało, to trzeba szanować ten jeden punkt. Tym bardziej że w ostatecznym rachunku może nam przecież dać mistrzostwo. No i pamiętajmy, że wciąż losy mistrzostwa zależą tylko i wyłącznie od nas. Na nikogo nie musimy się oglądać, wciąż mamy przewagę - powiedział w wywiadzie dla "Futbolfejs.pl" Igor Lewczuk, obrońca Legii.

Igor, jak tam u ciebie ze zdrowiem? Już wszystko w porządku?


Tak, w porządku… A o co chodzi konkretnie?

 

No o to, że niedawno narobiłeś stracha – sobie, sztabowi szkoleniowemu reprezentacji i pewnie Legii. Mówię o ataku alergii, jaki ci się przytrafił na zgrupowaniu kadry przed meczem z Finlandią.


Trochę to wszystko zostało wyolbrzymione. Może wyglądałem jak siedem nieszczęść, bo objawy wystąpiły przede wszystkim na twarzy. Zresztą mam zdjęcie, więc dobrze wiem, jak wyglądałem. I pewnie stąd ten strach, ale zapewniam, że w moim odczuciu nie było to nic, co dawałoby jakiekolwiek podstawy, by zacząć panikować. Nic, co zagrażałoby jakoś poważnie mojemu zdrowiu. Nic mnie nie dusiło, nie traciłem oddechu, nie mdlałem… Tak więc obyło się bez takich – dużo poważniejszych niż mój wygląd – skutków.

 

Selekcjoner, jeszcze w piątek, dzień przed meczem z Finlandią, mówił, że nazajutrz będziesz do gry. Jednak zeszło się trochę dłużej, bo na boisko po raz pierwszy od tamtego zdarzenia wybiegłeś dopiero w spotkaniuz Lechem, 15 kwietnia. Ta przerwa spowodowana była tym, że musiałeś dojść do siebie?


Niezupełnie. Atak alergii przytrzymał mnie ze trzy-cztery dni. Trzeba było czekać zwłaszcza na to, by zeszła opuchlizna, ale po tym przyplątała mi się typowa infekcja. Gorączka, osłabienie organizmu. Pewnie złapałem jakiegoś wirusa. Opuściłem mecz z Lechią, potem jeszcze przypałętał się drobny uraz i nie mogłem zagrać z Pogonią, no a na spotkanie z Lechem już wróciłem.

 

Przyglądając się innym środkowym obrońcom będącym na zgrupowaniu reprezentacji, Igor Lewczuk już wie, czy dałby sobie radę w tym towarzystwie? Czy pod względem umiejętności nie odbiega od potencjalnych konkurentów do gry w kadrze?


Forma i umiejętności czysto piłkarskie – ok. Tu się zgadza. Ale to jest tylko jedna kwestia. Druga jest taka, czy potrafisz to wszystko udźwignąć podczas meczu. Czy twoja głowa da radę. I dopóki człowiek nie sprawdzi się w meczu, nie będzie tego wiedział. Treningi treningami, ale wszystko tan naprawdę weryfikuje mecz. Kto może mówić, że gra w takim czy innym klubie w niczym nie różni się od gry w reprezentacji. Ale zapewniam – tak nie jest. To wciąż więc tylko czysta teoria. Natomiast jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o kadrę: broni nadal nie składam. To na pewno. Na razie jednak mam wcześniejsze cele do osiągnięcia.

 

Niektórzy mówią, że ten finisz, czyli pięć ostatnich ligowych spotkań plus finał Pucharu Polski będzie dla was prawdziwym egzaminem dojrzałości. Też tak do tego podchodzicie?


Najważniejsze będzie podejście mentalne. To w tym aspekcie wszystko się rozstrzygnie. Tu już nikt nie ma wątpliwości, że jeśli uda się wytrzymać presję, to sezon zakończymy dwoma tytułami. Pod względem piłkarskim jesteśmy na to gotowi, teraz musimy udowodnić, że również pod względem mentalnym. Mówię o tej presji, bo przecież od początku sezonu wszyscy z wyprzedzeniem przypisali nam tytuł. Zgodzisz się?

 

Zgodzę.


No i teraz musimy to udźwignąć. A im bliżej będzie ostatniej kolejki, tym pewnie ta presja będzie rosła. Tak więc pod tym względem faktycznie będzie to dla nas w pewnym sensie egzamin dojrzałości. Trener Michniewicz mówił niedawno, że już przed ostatnim meczem Legia będzie miała złote medale. Ale to nie jest taka prosta sprawa. Każdy oczekuje, że skoro tę Legię już koronowali w mediach, to teraz będzie ona łoiła rywali po 3:0 albo 4:0. A to tak nie działa. Patrzyłem na piłkarzy Ruchu grających z nami i wiesz, co było najbardziej widać? Że oni grają na pełnym luzie. Bo swoje już osiągnęli, utrzymanie mają zapewnione, więc żadna presja nie pęta im nóg. I grali naprawdę świetnie. Ale jestem przekonany, że gdyby byli w dolnej ósemce, ta gra byłaby zupełnie inna. W weekend patrzyłem na spotkanie Termaliki z Podbeskidziem. Tam gra toczy się o życie, co było widać. Nikt nie chciał zaryzykować, wszyscy spięci, zestresowani. My o takim luzie, jaki ma teraz Ruch, musimy zapomnieć. Jest presja i będzie do końca sezonu. Trzeba ją po prostu wytrzymać i udowodnić, że i na mistrzostwo, i na Puchar Polski zasłużyliśmy. A potem dopiero można pomyśleć o EURO.

 

Cały wywiad można przeczytać tutaj.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.