
Grzegorz Aftyka: Na razie piłka to dla mnie całe życie
23.05.2016 19:34
(akt. 07.12.2018 14:46)
Pochodzisz z Borzymia. Ciężko było ci się przebić? Grałeś tam w regionalnym klubie?
- Przygodę z piłką rozpoczynałem w Energetyku Gryfino u boku śp. trenera Marcina Boszkowskiego. Niestety, nie ma go już z nami… Później ćwiczyłem z trzy lata starszym rocznikiem - '95. Dopiero po jakimś czasie stworzyli drużynę dla chłopców w moim wieku, gdzie szkolił mnie Marcin Wojtysiak.
Grając w Energetyku czułeś, że jesteś jednym z najlepszych czy byłeś jednym z wielu?
- Jak przyszedłem na pierwszy trening, czułem różnicę fizyczną. Później, jak trafiłem do swojego rocznika, zauważyłem, że wyróżniam się. Wtedy z kolei nie wiedziałem, że zwiążę się z piłką na dłuższy czas. Traktowałem to tylko jako zabawę, hobby. Mój tata grał zresztą w piłkę, a ja postanowiłem pójść w jego ślady. Chciał zobaczyć czy mi się uda i na razie jest chyba dobrze.
Opowiesz coś o pamiętnym meczu w Gdańsku, kiedy strzeliłeś trzy gole, a na trybunach siedzieli wtedy skauci Legii?
- Legii i Lecha. Dostałem dwa telefony, jak uczęszczałem do szkoły Zachodniopomorskiej w Szczecinie. Na lekcji angielskiego zadzwonili do mnie najpierw ludzie z Warszawy. "Wojskowi" zaoferowali trzy dni testów w stolicy. Następnego dnia kontaktowali się ze mną z kolei działacze Lecha. Ze Szczecina mam zdecydowanie bliżej do Poznania, a "Kolejorz" zaproponował mi mecz przeciwko... Legii. Wystąpiłem w Lechu, jako zawodnik testowany i pokonaliśmy legionistów 2:0. Zaliczyłem asystę, ale tego nie musisz pisać (śmiech). Po spotkaniu poznaniacy od razu mnie chcieli, a tak naprawdę nie byłem u nich na żadnym treningu. Wszyscy byli zadowoleni, tata poszedł na rozmowę, ale nie powiedział mi, że zainteresowanie wykazała także Legia. Przyjechałem do Warszawy, gdzie zostałem świetnie odebrany przez kolegów z drużyny. Czułem się w stolicy znacznie lepiej niż w Poznaniu.
Pogoń z pobliskiego Szczecina chciała cię w zespole?
- Tak, ale wtedy "Portowcy" byli w pierwszej lidze. Poza tym Legia, a Pogoń to - nie oszukujmy się - różnica klas. To chyba przeważyło, dlatego gram teraz przy Łazienkowskiej.
Koledzy krytykowali cię, że przeszedłeś akurat do Legii?
- Z chłopakami byłem już tak umówiony, że podpiszę kontrakt z Pogonią. Po dłuższej rozmowie z rodzicami doszliśmy jednak do wniosku, że Legia to Legia i zmieniłem tamtą decyzję.
Jedziesz do Warszawy, pakujesz walizki - nie pomyślałeś sobie, że to tylko sen?
- Miałem trzynaście lat, a wtedy nie było jeszcze takiej presji - przyjechałem się po prostu pobawić futbolem. Jak zobaczyłem, że topowe polskie kluby się mną interesują to stwierdziłem, że dzięki piłce można mieć bezpieczną przyszłość. Od tego momentu zacząłem się w to wszystko angażować na sto procent.
Początki w stolicy były całkiem normalne, czy jednak potrzebowałeś trochę czasu na aklimatyzację?
- Dawałem sobie radę tylko nie ukrywam, że jak trafiłem do bursy to byłem bardzo przestraszony. Duże miasto, dodatkowo rezydowałem wtedy z księżmi. Jednym słowem - masakra. Początkowo mieszkałem z obcymi osobami. Dopiero po tygodniu się to zmieniło. Dzieliłem pokój z trzema zawodnikami: Mikołajem Brylewskim, obecnie graczem Pogoni, Przemysławem Iwańskim, którego już w Legii nie ma i z Mikołajem Naporą - aktualnie piłkarzem "Wojskowych".
Można powiedzieć, że żyjesz piłką dwadzieścia cztery godziny na dobę?
- Jak kończę trening to przeważnie idę do szkoły, a potem myślę przykładowo o finale Ligi Europy, który niedawno miał miejsce. Po treningu nie mogę się doczekać, aby nadprogramowo obejrzeć mecz w telewizji. Na razie piłka to dla mnie całe życie.
Jak radzisz sobie w szkole? Domyślam się, że ciężko połączyć naukę z treningami.
- Mogę śmiało powiedzieć - nie jestem orłem. Nie idzie mi zbytnio w szkole.
Masz tak, że w niektórych momentach wolisz uderzyć z dystansu niż podać do lepiej ustawionego kolegi?
- Chcę, żeby moja drużyna za każdym razem wygrywała, bo jak nie będziemy odnosić zwycięstw, to nic z tego nie będzie. Jeżeli piłkarz jest lepiej ustawiony to wiadomo, że zagram do niego piłkę. Przykładowo - sytuacja sam na sam z bramkarzem. Gdy biegnę razem z partnerem to oczywiście podam, a nie będę na siłę starał się pokonać bramkarza. Z kolei gol z dystansu ładnie wygląda, no nie?
Racja.
- No właśnie (śmiech).
Stresujesz się grając w ważnym meczu o stawkę?
- Na pewno do pierwszego gwizdka, ale nie oszukujmy się - w CLJ się stresować? Bez przesady. Rozumiem jakbym wyszedł przy trzydziestu tysiącach kibiców na mecz. Wtedy miałbym pewnie ciarki na plecach.
Rozpamiętujesz swoje gorsze momenty w meczu?
- Niestety tak. Pamiętam swoje nieudane akcje. Później nadciąga kolejna sytuacja, a ja myślę jeszcze o tej poprzedniej i się to przedłuża. Nie idzie mi, ale jak później dobrze wejdę w mecz, to jest wszystko na swoim miejscu. Załóżmy, że do pokonania został mi tylko golkiper. Zamiast spokojnie umieścić piłkę w siatce, w danym momencie potrafię przekombinować i ostatecznie nie strzelę gola, a później zaprzątam sobie tym głowę. Nie ukrywam, że mi to przeszkadza, ale staram się jak najmniej o tym myśleć.
Jak długo myślisz o porażkach? Przykładowo mecz z Polonią na jesieni?
- Nie jestem warszawiakiem. Aleksander Waniek czy Mateusz Żyro inaczej odczuwają derby, niż zawodnicy z mniejszych miejscowości. Oczywiście, czuję też atmosferę ważniejszych spotkań, a chłopaki, którzy mają większy staż w Legii, dodatkowo pobudzają nas do walki.
Jakiś czas temu wygraliście z Polonią przy Konwiktorskiej 2:0. Zdobyłeś obatrafienia. Długo pracujesz nad tym wykończeniem na treningach?
- Tak. Od niedawna poczułem, że mam to "coś". Ćwiczę to od miesiąca i wygląda na to, że jest całkiem nieźle, bo zdążyłem już zdobyć dwie czy trzy bramki, dzięki dodatkowym treningom.
To właśnie wykończenie jest twoją najmocniejszą stroną?
- Zejście na prostopadłą piłkę - to chyba mnie najbardziej cechuje. Z kolei to wykończenie też jest jedną z moich głównych zalet. Trenerzy często każą mi to wykorzystywać. Po trzech bramkach, które zdobyłem dzięki ćwiczeniom szkoleniowcy chcą, żebym to regularnie powtarzał.
A jeśli chodzi o wadę? Z czym masz największy problem?
- Zdecydowanie lewa noga i gra głową. Chciałbym też przestać pamiętać o złych akcjach i skupić się na kolejnych celach w danym spotkaniu.
Był moment, w którym regularnie otrzymywałeś powołania do młodzieżowych reprezentacji Polski. Zdobyłeś nawet bramkę z Irlandią Północną. Od ponad roku nie miałeś jednak przyjemności grać z orzełkiem na piersi. Wierzysz, że jeszcze zagrasz w kadrze?
- Rodzice mówią mi, że w tym wieku reprezentacja chyba nie jest aż tak ważna. Widać to choćby na przykładzie Roberta Lewandowskiego, który występował dopiero w kadrze do lat 21, wcześniej nie grał w barwach "biało-czerwonych". "Lewy" zaczął błyszczeć, gdy zaczął grać w seniorskiej reprezentacji. Nie przejmuję się, że od pewnego czasu nie dostaję powołań. Jeżeli jednak trener będzie chciał, żebym przyjechał na konsultację, mecz towarzyski czy eliminacyjnym to wiadomo, że przyjadę. Jest to świetna sprawa i ogromne wyróżnienie. Reasumując - bardzo bym chciał, ale robię swoje.
Do pierwszego meczu półfinałowego z Lechem zostało coraz mniej czasu. W szatni czuć atmosferę tego dwumeczu?
- Szczerze? Jestem niesamowicie nakręcony i sądzę, że reszta też. Z drugiej drużyny na pewno zejdzie kilku chłopaków z rezerw w celu podniesienia poziomu zespołu i my - zawodnicy z Centralnej Ligi Juniorów - nie wiemy, czy będzie nam dane wystąpić w tym dwumeczu. Zależy to od kilku czynników, głównie meczu rezerw z Pelikanem. Każdy chciałby zagrać, ale to nierealne, bo zawodnicy z drugiej drużyny mają jednak większe umiejętności i są bardziej doświadczeni. Nie należę też do piłkarzy wybitnie technicznych. Moim zdaniem, szansę na występ w półfinale, z chłopaków z CLJ, ma na ten moment Olek Waniek i Mateusz Żyro. Według mnie powinni zagrać. Grają w Legii od małego i pewnie czują tę dodatkową presję między Legią a Lechem.
W czym Lech jest lepszy od Legii?
- Przede wszystkim "Kolejorz" umiejętnie wprowadza młodzież. Michał Kopczyński i Rafał Makowski - z całym szacunkiem, ale moim zdaniem nie są młodymi piłkarzami. Rozumiem jakby byli w moim wieku - tak jak lechici - Kamil Jóźwiak czy Robert Gumny. Legia zajmuje piętnaste miejsce w Ekstraklasie pod względem liczby młodzieżowców w zespole, "Kolejorz" jest trzeci, a w tabeli prowadzi Ruch Chorzów. Zagłębie Lubin też jest wysoko. Za kadencji Henninga Berga kilku młodych zawodników zawitało do seniorów. Szansę otrzymali chociażby Mateusz Hołownia czy Krystian Bielik, który za wielkie pieniądze przeszedł do Arsenalu. Gdyby ktoś z rezerw zagrał w Ekstraklasie, tak jak wspomniani wcześniej Jóźwiak i Gumny, od razu zrobiłby szum, być może strzeliłby gola i zostałby w "jedynce" na stałe. Młody zrobi wokół siebie jakiś zamieszanie. Praktycznie zawsze tak jest.
Domyślam się, że będziesz szczególnie zmotywowany, aby awansować do finału i zmierzyć się najprawdopodobniej z Pogonią i coś udowodnić temu klubowi...
- Pisałem już do znajomych, którzy grają w Pogoni i widać, że czują do nas respekt. Dosłownie tego nie powiedzieli, ale znam ich dobrze, więc wiem, co mieli na myśli. Dostałem zresztą SMS-a o treści: "Rozniesiecie Lecha". Fajnie byłoby się spotkać w finale z dawnymi kolegami. Co prawda w Pogoni nigdy nie grałem, ale chodziłem z chłopakami do klasy i razem trenowaliśmy przez dłuższy okres.
11 bramek w CLJ. Do lidera brakuje ci sporo, ale w drużynie masz tylko trzy bramki mniej od Mikołaja Napory. Koniecznie chcesz zostać najlepszym snajperem Legii, czy w ogóle na to nie patrzysz, nie zależy ci na tym?
- Moim celem jest strzelanie jak największej ilości goli. Chciałbym mieć więcej bramek niż przykładowo dwanaście, dwadzieścia, ale spokojnie. Krok po kroku. Przede wszystkim chcę jednak, żeby Legia wygrywała, bo dobro klubu jest najważniejsze.
To jaki jest w takim razie twój cel w tym sezonie?
- Mistrzostwo Polski juniorów starszych i zdobywanie jak najwięcej bramek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.