Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Legia i Brondby to zespoły o zbliżonej klasie, wyrównane

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

14.08.2024 14:20

(akt. 02.12.2024 13:21)

– Nie wiemy jeszcze, czy Artur Jędrzejczyk będzie gotowy do gry. Uraz jest spowodowany stanem murawy w Krakowie, zmagamy się z tym. Poza nim niedostępni są Juergen Elitim i Jurgen Celhaka – mówił przed rewanżem z Brondby w 3. rundzie el. Ligi Konferencji (15.08, godz. 18:00), trener Legii, Goncalo Feio.

– Na co nastawiamy się w czwartek, ze strony Duńczyków? Myślę, że filozofia i styl gry nie ulegnie modyfikacji w tydzień. Brondby ma bardzo określone DNA, profil piłkarzy, drużynę, która buduje się od 3 – 4 lat, by występować w odpowiedni sposób, co nagle się nie zmieni. Mogą pojawić się korekty strukturalne, by szukać przewagi w innych strefach czy trochę inaczej zamykać przestrzeń. Przykładowo, w ostatnim meczu ligowym nasz najbliższy rywal grał systemem 5-3-2, zamiast 5-2-3, przeciwko Aarhus, które zaprezentowało naszą strukturę organizacyjną. Pytanie, czy był to pomysł na jedno wspomniane spotkanie, czy to reakcja po domowej rywalizacji z Legią, która zostanie utrzymana.

– Co może się jeszcze zmienić w Brondby? Personalia. Wiemy, że każda drużyna ma piłkarzy o rożnej charakterystyce. Pytanie, na jakich zdecyduje się trener Sorensen – najpierw od 1. minuty, a potem po przerwie. To elementy mogące skorygować dynamikę w danych sektorach czy przestrzeniach, które się zamykają lub otwierają. To chyba tyle.

– Czujemy, że mecz z Brondby jest najważniejszy, bo jest najbliżej. Potem najistotniejsze będzie spotkanie z Radomiakiem, i tak dalej. Oczywiście, analizujemy Audę i Dritę, czyli potencjalnych rywali w 4. rundzie el. Ligi Konferencji. Mimo że wiemy, jak trudne zadanie nas czeka, to wierzymy, że awansujemy. Chcemy przygotować się jak zawsze, być do przodu.

O tym, jakiego rewanżu się spodziewa

– W czwartek spodziewam się wyrównanej rywalizacji, bo to przeciwnicy godni siebie. Myślę, że przed pierwszym spotkaniem większość osób wskazywało Brondby jako głównego faworyta dwumeczu, ze względu na wszystkie liczby i statystyki, wartość drużyny, długość budowanego projektu. Fakt jest taki, że wygraliśmy w Danii i pewnie to trochę odwróciliśmy.

– Jak wspomniałem, spodziewam się wyrównanej rywalizacji. Pytanie, czy dominujące momenty gry pozostaną takie same. Trener Brondby powiedział przed pierwszym spotkaniem, że interesuje go zamknięty mecz. Nam pasuje otwarty – myślę, że potrafiliśmy doprowadzić do takiego w Danii, jak chcieliśmy. Przeciwnik nie strzela trzech goli – tak, jak my – przy zamkniętej grze. Zobaczymy, czy czwartkowy rewanż będzie podobny, czy stanie się jeszcze bardziej otwarty, czy zamknięty. Jedno jest pewne – Legia wyjdzie na boisko, by wygrać. Zagramy w Warszawie, gdzie ostatnio nie zwyciężyliśmy.

O podejściu

– Nigdy nie chcemy nikomu oddawać piłki, ale jesteśmy też przygotowani do gry bez niej, gdyż przeciwnik ma jakość i plan. Wiemy, że jeśli strzelimy jednego gola, np. na 1:0, to sprawa nie będzie zamknięta, ale zostanie znacznie ułożona. Jesteśmy tego świadomi. Przede wszystkim, Legia wychodzi na każde spotkanie, by wygrać. Oczywiście, rywalizacja z Brondby to dwumecz, więc jest trochę więcej scenariuszy i tzw. kalkulacji, którą niezbyt lubię. To osobny mecz, w którym chcemy zwyciężyć.

O składzie

– Czy będą jakieś niespodzianki w składzie? Jestem zadowolony, że pytacie o to, kto będzie grał, bo pierwsze konferencje sezonu polegały na rozmowach o tych, którzy nie wystąpią. Myślę, że to pytanie, na które trener Sorensen też chciałby mieć odpowiedź.

– Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nasi piłkarze też jeszcze nie wiedzą, kto zagra od początku, a oni zawsze muszą dowiedzieć się tego w pierwszej kolejności. Możemy pójść na taką wymianę, że jeśli trener Sorensen powie wyjściową jedenastkę Brondby na konferencji prasowej, to mogę napisać naszą na kartce i zostawić mu ją w kopercie.

– Kiedy piłkarze dowiadują się o podstawowym składzie? To interesujące pytanie. Myślę, że odbywa się to w różnych momentach. Generalnie, na początku mikrocyklu, gdzie podsumowujemy dany występ i przygotowujemy się do następnego meczu, to rywalizacja jest dość otwarta, od zajęć wyrównawczych – kiedy część drużyny ma regenerację – zaczyna się od nowa. Potem, w krótkim odstępie między spotkaniami, pojawiają się kolejne treningi, na których pod znakiem zapytania nie są już wszystkie pozycje, tylko np. 3 – 4, ale piłkarze czują, że ktoś jest bliżej wyjściowej jedenastki. Później dochodzi do etapu rozmów – w środę mam jeszcze dwie, a odbyłem już trzy, kolejne będą w czwartek. Czasami jest tak, że ktoś bardzo zasługuje na grę ze względu na ostatnie występy, ale decyzja trenera jest inna – uważam, że w takim momencie piłkarz ma prawo dowiedzieć się od szkoleniowca, dlaczego tak i jaki jest plan na niego. Ogłoszenie składu następuje zazwyczaj na odprawie przedmeczowej, która jest krótka, trwa 10 minut, podsumowuje pomysł na dane spotkanie i podejście mentalne. Odbywa się ona w LTC czy w hotelu na wyjeździe. Gdy wsiadamy do autokaru na stadion, to wcześniej informujemy, kto gra od 1. minuty, a kto zaczyna na ławce. To ciągły proces, te rzeczy wyjaśniają się z dnia na dzień.

– Dla mnie najważniejsza jest rzetelna analiza występów – mam na myśli intensywność meczową, treningową, a także wykonanie konkretnych działań czy jakość zajęć. Chodzi o to, by piłkarz wiedział, co ma robić w trakcie spotkania i czego od niego oczekuję. Zawodnik, który nie zagra w danym meczu, musi widzieć, co poprawić, by występować.

Polecamy

Komentarze (227)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.