News: Dział sportu opowiada o swojej pracy

Dział sportu opowiada o swojej pracy

Piotr Kamieniecki

Źródło: legia.com

01.10.2015 12:04

(akt. 07.12.2018 20:01)

Na temat swojej pracy wypowiedziały się na łamach "Legia.com" osoby tworzące dział sportowy w stołecznym klubie. Na pytania odpowiadali Michał Żewłakow (Dyrektor Sportowy), Jacek Mazurek (Dyrektor Wyszkolenia), Radosław Kucharski (Dyrektor Skautingu) i Dominik Ebebenge (Kierownik ds. Rozwoju).

Najważniejszą osobą w tej konstelacji bezsprzecznie jest Michał Żewłakow jako dyrektor sportowy. Co jest miernikiem efektywności jego działania?

 

Żewłakow: W dłuższej perspektywie – wynik sportowy pierwszego zespołu oraz realizacja założeń strategicznych. Na tym stanowisku bardzo ważne jest, aby mieć wizję długofalowego działania, które musi być zgodne z organizacyjnymi i finansowymi możliwościami klubu. Dla mnie dyrektor sportowy to osoba, która planuje jak ma wyglądać pierwsza drużyna, jaka idea ma przyświecać procesowi jej budowania. Natomiast za konkrety, które widać na boisku, odpowiada trener i sztab szkoleniowy pierwszego zespołu. Różnice między dyrektorem sportowym i trenerem będą zawsze, bo każdy z nich ma różny styl pracy i różne doświadczenie – ja jestem Polakiem, który grał w Olympiakosie Pireus, trener Henning Berg jest Norwegiem, który większość kariery spędził w Blackburn Rovers i Manchesterze United. Mamy odmienny zestaw doświadczeń i zakres wiedzy, ale pracujemy wspólnie w ramach określonej filozofii budowania zespołu. Za wyniki odpowiada trener, więc w kwestiach bieżących to on ma decydujący głos, bo w razie niepowodzeń on ponosi konsekwencje. Za długofalowy rozwój odpowiadam ja, więc jeśli na przykład widzę, że drużyna wpada w kryzys i szybko z niego nie wychodzi, to interweniuję, bo zagrożona jest realizacja strategii w dłuższej perspektywie. Ponieważ nasze relacje oparte są na współpracy, trener musi wtedy iść na pewne kompromisy, które pozwolą zapewnić równowagę między celami krótko- i długofalowymi.

 

Jak duże różnice pomiędzy tymi dwoma koncepcjami realizacji celów są dopuszczalne?

 

Żewłakow: Różnice zdań zawsze będą i to też jest wartość – tak długo, jak mamy pewność, że w dłuższej perspektywie zmierzamy w dobrym kierunku. W niektórych kwestiach panuje całkowita zgodność, jak na przykład w sprawie lewego obrońcy. Wspólnie ze sztabem szkoleniowym jesteśmy przekonani, że Legia potrzebuje wzmocnienia na tej pozycji. Spośród piłkarzy będących w zasięgu możliwości klubu trener Berg wybrał Macieja Sadloka z Wisły Kraków jako najbardziej odpowiadającego jego oczekiwaniom. My również uznaliśmy, że transfer tego zawodnika wpisałby się w strategię rozwoju pierwszej drużyny – dobry wiek, odpowiedni poziom sportowy, możliwość podniesienia jakości piłkarskiej pierwszej drużyny na lewej lub środkowej obronie. Taki transfer był rozsądnym rozwiązaniem, jednak niestety nie udało się dojść do porozumienia z Wisłą na temat warunków transferu definitywnego.

 

Jaki w tym kontekście był powód rezygnacji z Bojana Nasticia?

 

Żewłakow: Priorytetem był Maciej Sadlok, Bojan Nastić był opcją rezerwową. Jego transfer ostatecznie nie doszedł do skutku dlatego, że trener Berg uznał iż on nie gwarantuje podniesienia poziomu sportowego pierwszej drużyny i nie byłby rywalem dla Tomka Brzyskiego. Decyzję taką podjął wiedząc już, że transferu Sadloka nie uda się przeprowadzić.

 

Na czym polega strategia transferowa Legii Warszawa? Jak wygląda ona w perspektywie długofalowej, na przykładzie trzech ostatnich okienek?

 

Żewłakow: Znalezienie dobrego zawodnika nie jest dzisiaj największym wyzwaniem. Naszym strategicznym celem jest wyszukanie nie tylko zawodnika dobrego, czyli będącego wzmocnieniem dla pierwszej drużyny (teraz lub w niedalekiej przyszłości), którego wartość sportowa i finansowa eksploduje właśnie podczas pobytu w Legii. Najlepszym przykładem takiego transferu będzie prawdopodobnie Ondrej Duda – kupiony w doskonałym momencie na korzystnych warunkach, z perspektywą sprzedania za ogromne pieniądze. Cała logistyka tego transferu była jednak bardziej skomplikowana od wyszukania takiego talentu, za co szczególne brawa należą się Radkowi Kucharskiemu. Po prostu nie jesteśmy i nie będziemy nigdy Manchesterem City, który niezdecydowanie czy opory partnerów po drugiej stronie stołu będzie niwelował, dosypując gotówki.

 

Ebebenge: Pracując w Legii, musimy podejmować decyzje, które obarczone są ogromną odpowiedzialnością. Naszym podstawowym zadaniem jest wzmocnić pierwszą drużynę poprzez sprowadzenie piłkarza, który podniesie jej poziom. Najlepiej jeśli przy tym nie sprzedawalibyśmy żadnego piłkarza, chyba że za ogromne pieniądze. Trzeba jasno i uczciwie powiedzieć, że Legia nigdy nie będzie funkcjonowała w ten sposób.

 

Żewłakow: Dla nas kwestia finansowa zawsze będzie bardzo ważna. Przykładowo Nemanja Nikolić mógł teoretycznie trafić do Legii już na wiosnę 2015 roku, tylko że wtedy trzeba było za niego zapłacić spore pieniądze, mając już na liście płac Orlando Sa. Czy w perspektywie jednej rundy i jednego sezonu dobrze byłoby mieć go na pokładzie zaraz po odejściu Miro Radovicia? Oczywiście! Jednak w perspektywie długofalowej pozyskaliśmy doskonałego zawodnika, za którego nie musieliśmy płacić odstępnego. Do tego udało się nam sprzedać Orlando Sa i skoordynować to z przyjściem Nikolicia. Z finansowego i strategicznego punktu widzenia było to absolutnie najlepsze możliwe rozwiązanie.

 

Jeśli spojrzymy na naszą strategię na przestrzeni ostatnich kilku okienek, to idealnie odzwierciedlają ją transfery Krystiana Bielika, potencjalnie Dudy czy Guilherme. Zapewne nie każdy transfer będzie równie opłacalny, ale taką drogą chcemy iść w przyszłości.

 

Ebebenge: Wielkie kluby europejskie przeprowadzają niekiedy transfery za dziesiątki milionów euro, które okazują się totalnymi niewypałami, jak choćby przygoda Ciro Immobile w Borussii Dortmund. Czy to oznacza, że tam nie znają się na transferach? Nie, po prostu nie wszystkie okoliczności dają się przewidzieć. Na koniec dnia ważny jest stosunek liczby transferów super udanych do totalnie nieudanych.

 

Żewłakow: Ja jestem zwolennikiem oceniania transferu nie w momencie, w którym zawodnik przychodzi do Legii, ale wtedy, gdy kończy swoją przygodę przy Łazienkowskiej. Przy zachowaniu wszelkich proporcji – transferem odważnym, relatywnie drogim i nie do końca udanym był Henrik Ojamaa i o tym dziś możemy szczerze mówić. Ale jeśli na przykład już dziś ktoś mówi, że podobnym przypadkiem jest Michał Masłowski, to ja wolę wstrzymać się z tak stanowczą oceną do momentu, kiedy zawodnik ten będzie z Legii odchodził.

 

Mazurek: Proszę pamiętać, co mówiło się w pewnym momencie o Miro Radoviciu.

 

Żewłakow: Przez cztery lata mówiło się o nim w kontekście transferu, który nie spełnił oczekiwań – w pewnym momencie wylądował w rezerwach, mówiło się nawet o odejściu z klubu. Czy dziś ktokolwiek powie, że to był transfer nieudany? Dlatego z takiej perspektywy wolałbym efektywność naszej strategii oceniać.

 

Ebebenge: Ocenianie nowego zawodnika po kilku meczach, a nawet tygodniach czy miesiącach, nie zawsze jest dobrym pomysłem. Pamiętam skalę zarzutów wobec Guilherme – że szrot, że odpad, w dodatku kontuzjowany. Czy naprawdę dziś uznajemy, że to jest nietrafiony transfer?

 

Żewłakow: Zwrócę uwagę na jeszcze jedną kwestię, która umyka obserwatorom – Legia nauczyła się sprzedawać za gotówkę piłkarzy obcokrajowców. Miro Radović, Orlando Sa, Dossa Junior. Wcześniej transferowaliśmy głownie młodych polskich piłkarzy, dziś potrafimy już nie tracić na transferach obcokrajowców, którzy z różnych powodów nie spełnią pokładanych w nich nadziei. Oczywiście nie dzieje się tak jeszcze w każdym przypadku, ale trend jest dobry.

 

Całą rozmowę z pracownikami działu sportowego Legii można przeczytać w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.