Doping kibiców Legii na meczu z Sandecją
31.07.2017 02:09
Od początku meczu było głośno, kilka razy wspomnieliśmy o tym, kto jest mistrzem Polski. W 20 minucie radość wywołała czerwona kartka dla piłkarza gości. Niestety jak się później okazało, to zdarzenie wcale nie ułatwiło sprawy zawodnikom Legii. Wraz z upływem minut, doping słabł, dostosowywał się do tego, co działo się na murawie. A Legioniści grali wolno, jednostajnie, bez pomysłu.
Dużo ciekawiej było w przerwie meczu, kiedy jeden z Powstańców Warszawskich podziękował Legii i kibicom za zaangażowanie i wsparcie w obchody rocznicowe, a jak sam przyznał jest jednym z nas, bo sam chodził na Legię. Łzy zwruszenia pojawiły się u wielu osób na trybunach.
Po zmianie stron Legia nadal raziła niefrasobliwością i nieporadnością. W pewnym momencie z Żylety poniosło sie gromkie "Legia grać, k... mać". Dziesiec minut później piłkę w siatce ulokował Kasper Hamalainen i stadion wybuchł radością. Po tym zdarzeniu na Żylecie pojawiła się do góry nogami flaga Sandecji "Brygada Bianconeri". Widząc to fani gości próbowali sforsować bramę, ale napotkali na opór policji. Po chwili na Żylecie odpalono race, które podpaliły flagę i ta spłonęła na oczach kibiców Sandecji. Race zapłonęły na całej trybunie.
Później znów wszyscy zajęli się dopingiem, co trafieniem nagrodził Michał Kuchatrczyk, a z trybun poniosło się "Kuchy King". Po ostatnim gwizdku podziękowaliśmy mu za gola, a on się pięknie ukłonił. Teraz już liczy się tylko mecz z Astaną w najbliższą środę. #WszyscyNaLegię.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.