![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Dlaczego naszej piłkarskiej ekstraklasie grozi katastrofa
29.11.2002 09:11
(akt. 15.01.2019 06:56)
Jeśli nawet polska liga przetrwa jakoś najbliższe trzy lata, bo Canal + nie wycofa się z umowy, to i tak po 2005 r. czeka ją wielka rewolucja. Przedstawiciele Canal+ i PZPN twierdzą, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale oni nie mają wyjścia - muszą tak mówić. Ktoś patrzący z boku nie musi. A prawda jest taka, że nasza liga jest niemedialna, tzn. oglądanie jej nikogo nie porywa. I dlatego najprawdopodobniej za trzy lata nikt nie zechce jej pokazywać.
Oto pięć powodów dlaczego.
Bo brakuje dobrych piłkarzy i liczących się w Europie drużyn. Wszystkie czołowe ligi mają swoje gwiazdy. Jeśli nie rodzime, to z zagranicy. Telewizja musi pokazywać gwiazdy, inaczej samo przywiązanie kibica do barw klubowych nie wystarczy. W Anglii są tacy, którzy włączają telewizor, by zobaczyć nową fryzurę Davida Beckhama. W Polsce gwiazd nie ma, fryzury przeciętniaków nikogo nie interesują. Promyczek nadziei rozpaliła Wisła Kraków. Jeśli wyjadą Żurawski czy Kosowski, może zgasnąć. A pewnie wyjadą.
Bo telewizje otwarte nie chcą takiej ligi. Dla nich liczy się oglądalność, a mecze naszych ligowców nie zgromadzą wielomilionowej widowni. Magazyn ze skrótami także. Gdy w 2 TVP był jeszcze "Gol", oglądało go przeciętnie 1,6 mln widzów. A jeśli nie ma ligowych skrótów dostępnych dla wszystkich, mniej osób zainteresuje się całymi spotkaniami w telewizji kodowanej. Jaka jest szansa, żeby magazyn ligowy pojawił się w telewizji ogólnodostępnej? Wszystko zależy od tego, czy znajdzie się sponsor, który zechce sfinansować jego produkcję - takie żądanie stawiają teraz wszystkie ogólnopolskie kanały. A namówić kogoś, by wykładał pieniądze na lansowanie polskiego futbolu, jest bardzo ciężko.
Bo ligi może już nie być. Chodzi oczywiście o jej przetrwanie w takim kształcie jak teraz. Choć nikt nie chce o tym oficjalnie mówić, możliwe są dalsze zmiany, jeśli chodzi o układ Canal+ - PZPN. Budżet polskiej filii stacji na 2003 r. - uwzględniający wydatki na ekstraklasę - został przez francuską centralę zaakceptowany, i to dobry prognostyk, jednak to tylko rok. A co będzie, jeśli zmieni się właściciel polskiego Canal+? Wcale nie jest powiedziane, że będzie chciał brać na siebie wszystkie zobowiązania, że nie postanowi zmienić profilu kanału. Mimo badań wskazujących na duże zainteresowanie sportem i ligą wyrażane przez "złapanych" już abonentów. Bo ci niezłapani być może woleliby film, rozrywkę lub tylko ligi zagraniczne.
Bo szefom naszych klubów brakuje wyobraźni. Trudno przeforsować jakąkolwiek reformę, nie ma mowy o poważnym ograniczeniu - np. do ośmiu - drużyn ekstraklasy. Zakładając, że kontrakt z C+ nie zostanie zmieniony do 2005 r. - co będzie mogła zaoferować polska liga? To samo co teraz albo jeszcze mniej. Na dodatek oczekiwania będą ogromne, bowiem większość zespołów żyje w dużej mierze tylko dzięki pieniądzom z Canal+. Wszyscy więc będą liczyć, że znów przyjdzie ktoś, kto wyda ogromne sumy, by je dofinansować. Doświadczenia Canal+ nie są najlepsze, sam szef sportu w tej stacji Jacek Okieńczyc przyznaje, że produkt "liga polska" nie spełnił na razie oczekiwań tej telewizji. I raczej nie spełni, bo niby jak? Pieniędzy nie ma, dobrych piłkarzy nie ma, sukcesy w rozgrywkach europejskich zdarzają się od wielkiego dzwonu. Brak bodźca, który nakręci koniunkturę.
Bo najlepsi się wyłamią. Ledwie Canal+, który wydał 100 mln dolarów, renegocjował umowę z PZPN i zmniejszył kwoty przeznaczane na ligę (w lipcu Polski Związek Piłki Nożnej rozdzielający pieniądze przekazywane ze stacji zgodził się na zmniejszenie reszty wynikających z umów wypłat z 60 mln do 36 mln dol.), a już pojawiły się opinie z najlepszych klubów, że należałoby znaleźć inne rozwiązanie i szukać innego sponsora. Do 2005 roku jedność może zostać złamana. Bo ci, którzy mają jeszcze jakieś szanse na większe pieniądze - jak Legia czy Wisła - mogą już całkiem oficjalnie zacząć szukać nowych stacji lub domagać się od Canal+ zmiany warunków umowy. Pewnie, cała liga nie jest atrakcyjna, ale np. mecze czołowych zespołów? Telewizja ma znacznie mniejsze wydatki, bo płaci tylko wybranym, a wybrani są usatysfakcjonowani, bowiem wszystko mają tylko dla siebie, nie muszą dofinansowywać maluczkich. Gdy więc za trzy lata przyjdzie czas podpisywania nowej umowy, być może do wzięcia pozostaną tylko ochłapy.
Jednym słowem - na to, aby jeszcze kiedykolwiek nasza cała liga - tak rozbudowana, z takimi piłkarzami i klubami - znalazła bogatego telewizyjnego sponsora, nie ma szans. Katastrofa jest blisko.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.