
Dariusz Mioduski: Vadis chyba nie chciał dalej grać w Legii
09.07.2017 22:28
(akt. 04.01.2019 13:55)
Gdyby to umiejscowić kalendarzowo: kiedy myślał pan, że się dogadacie, a kiedy się wszystko odwróciło?
- Rozmowy o nowej umowie zaczęliśmy po sezonie, przed końcem rozgrywek to nie miało sensu. Umówiliśmy się, że najpierw kończymy grać, a potem rozmawiamy. I tak przez pierwszy tydzień, licząc od zakończenia sezonu, można było wierzyć, że coś z tego będzie. Potem jednak sytuacja się zmieniła diametralnie i przekaz Vadisa był jeden: chcę odejść. W tym momencie zrozumiałem, że dalsze namawianie go nie ma sensu. Widać było, że jego serce jest już poza Warszawą. Wtedy wiedziałem już, że muszę zmienić taktykę i sprzedać go z jak najlepszym interesem dla klubu. Wcześniej zaoferowałem mu najwyższy kontrakt w historii polskiej piłki klubowej i… nie bardzo wierzę, że ta oferta Olympiakosu była dużo lepsza od naszej. Moim zdaniem nie chodziło o pieniądze. On tu po prostu już dalej nie chciał grać.
Kibice Legii pytają, czy kupi pan nowego Vadisa?
Ale przecież gdy Vadis przychodził do nas, to nikt nie mówił, że to będzie taki hit (śmiech). Na pewno rozglądamy się za taką „10”, ale mamy kilku piłkarzy, którzy mogą grać na tej pozycji. Jak choćby Radović, Hamalainen, czy Guilherme…
To zapytam inaczej: priorytetem dla pana jest napastnik czy nowa „10”
- Priorytetem jest napastnik. Nie patrzę jednak na to, czy ktoś jest znany, czy ma głośne nazwisko. Zamierzamy ściągnąć do klubu kilku piłkarzy, którzy będą realnymi wzmocnieniami. Jak Krzysztof Mączyński.
Całą rozmowę z Dariuszem Mioduskim przeczytać można w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.