
Dariusz Mioduski: Legia to klub oparty na wartościach
19.09.2017 01:35
(akt. 04.01.2019 13:37)
- Zawsze mówiłem, żę Jacek Magiera ma moje pełne zaufanie i wierzę, że jest trenerem Legii na lata. Po spotkaniach z Astaną stwierdziłem, że chcę mu dać komfort. Dlatego nikt nie chciał wyciągać konsekwencji, ale przy poprawie, jestem w stanie przedłużyć z nim kontrakt. Byłbym jednak kompletnie nieodpowiedzialny w stosunku do Legii, dobra społecznego, jeśli postawiłbym swoją sympatię do niego nad dobrem klubu. Widząc, co dzieje się wewnątrz, z relacjami, w głowach i na boisku, byłbym nieodpowiedzialny bez podjęcia pewnych kroków. Dziś łatwo wszystkim krytykować za to, że „przecież się powiedziało”. Jeśli jednak za dziesięć kolejek bylibyśmy dziesięć punktów za liderem, to wszyscy krytykowaliby mnie za to, że nie powziąłem odpowiednich kroków. Przypomnę jednak, że mówiłem, że „mam nadzieję”, nie musiało tak być. Nie ma już nowych Fergusonów i Wengerów - nigdzie, w żadnym klubie. Chcielibyśmy, by tak było, ale nie ma miejsca na długotrwałe porażki. Jeśli trener, nawet z największymi sukcesami, zacznie notować porażki, a drużyna będzie wyglądała źle, to pojawi się gigantyczna presja. Z Jackiem rozmawialiśmy wiele razy, nie tylko publicznie i zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy. Musiałem działać w taki sposób, który był zgodny z interesem klubu. Pamiętajmy przy tym wszystkim, że nie jest to tylko kwestia Jacka. Mówimy o całym sztabie, przygotowaniu fizycznym… Widziało to środowisko legijne. Zawodnicy nie walczyli na boisku, nie mieli odpowiednio poukładane w głowach i nie byli dobrze przygotowani motorycznie. Piłkarze nie byli legionistami, a zwykłymi graczami wychodzącymi na boisko. Czasem udało się wygrać. Legia nie może grać z Wisłą Płock czy innymi teoretycznie słabszymi rywalami z kontrataku lub mieć 40 procent posiadanie piłki. Modlenie się o trzy punkty nie ma prawa mieć miejsca, a tak bywało.
- Legia to klub oparty na wartościach. Czasem możemy przegrać, ale zawsze musimy walczyć do końca i nie może brakować determinacji. To rzeczy muszące być zawsze i wszędzie. Nie przychodzi się tutaj pograć w piłkę i zarobić pieniądze. Jeśli jakikolwiek zawodnik czuje w głowie osiadanie na laurach i możność inkasowania grubych pieniędzy bez wiecznego wychodzenia po wygraną, to tak być nie może. Doszło do tego, że musieliśmy zrobić wspomniane ruchy. Wiemy, że nasi zawodnicy potrafią grać w piłkę, nie ma tu wątpliwości. Nie zapomnieli też nagle, jak walczyć na boisku. Teraz oczekuję od nich, że powrócą do odpowiedniej mentalności. Jeśli nie, to nie będzie dla nich miejsca. Będziemy wtedy rozmawiali z nimi, jak powinniśmy się rozstać. Z nowym sztabem, każdy ma czystą kartę i może się wykazać. Jeśli pokażą się z dobrej strony, to nadal będą w klubie i cały czas będą zarabiali dobre pieniądze. Gdy będzie inaczej, to będzie należało zrobić zmiany w składzie. Nie będę wchodził w personalia, bo nawet nie o to chodzi. Mówię, jak jest i widzą to wszyscy, którzy obserwują Legię. Wina jest w wielu miejscach, ale też wśród zawodników. Nie jest to tylko kwestia Magiery. Piłka jest taka trudna, bo zgrać musi się kilkadziesiąt osób. Gracze, którzy byli, ale również pozyskani latem, to bardzo dobrzy zawodnicy z sukcesami. Żaden z nich nie gra na takim poziomie, którego można oczekiwać. Każdy musi być gotowy indywidualnie. Nie może być tak, że ktoś liczy na to, że wszystko zrobi za niego trener.
- Oczekuję od ludzi zajmujących się sportem, by ich spojrzenie było szerokie. Trener pierwszego zespołu nie musi być alfą i omegą w kwestii techniki i taktyki. Szkoleniowcy nie są zwalniani tak często, bo się na czymś nie znają. Są zwalniani, bo nie radzą sobie np. z aspektami mentalnymi, psychologicznymi, nie mogą dotrzeć do zawodników, nie są liderami i przywódcami. Mechanizm jest skomplikowany. Sztab, który trafił na Łazienkowską z Romeo Jozakiem ma znacznie większe doświadczenie od tych, którzy odeszli. Myślę tu również o przygotowaniu graczy pod względem fizycznym. Grupa ludzi, która do nich przychodzi ma umiejętności wymagane do sukcesu. Ileś dni temu zastanawiałem się nad pewnymi rzeczami, zwłaszcza nad wzmocnieniem działu przygotowania motorycznego. Ostatecznie sprowadziłem trenerów, którzy tworzyli wspólnie pewien model. To ograniczenie ryzyka, bo zwiększeniem byłaby tylko wymiana trybików. Tutaj mamy odrębny mechanizm, który pracował już razem. Czeka nas jeszcze sporo pracy, bo na poprawę przygotowania fizycznego potrzeba czasu. Za nami jedyny moment, w którym można było zmienić coś rzutującego na cała filozofię klubu.
- Pozbieranie się mentalne oraz fizyczne, może chwile zająć. Mamy jednak dobrych zawodników i stać nas na to, by ponownie zdobyć mistrzostwo Polski. Nie ma powodu, by tak się nie stało. Jeśli nie byłoby tytułu, to byłoby dla nas trudniej. Brak gry w Europie trochę nas kosztował i musiałem przez to dołożyć brakujące pieniądze z własnej kieszeni. Jestem jednak w stanie sobie z tym poradzić. Śmiesznie brzmią jednak słowa osób, które uważają, że wyciągam pieniądze z Legii. Nie pobieram obecnie nawet pensji z Legii. Nie zamykam się też na inwestora, który chciałby realizować moją wizję. Kiedyś podniesienie kapitału, by wskoczyć na wyższy poziom, będzie konieczne. To jednak spojrzenie długoterminowe. Jaka kwota byłaby potrzebna do zrobienia kroku w przód? Chcemy doprowadzić klub do pewnego modelu funkcjonowania. Myślę tu chociażby o poprawie infrastruktury szkoleniowej. Potem będzie mowa o doinwestowaniu sportowym, transferach. To kwoty rzędu kilkunastu milionów złotych.
- Nie mamy obecnie w Polsce sytuacji, w której nasza piłka klubowa jest genialna. Nie mamy też sprawdzonych trenerów na międzynarodowym szczeblu. Musimy zacząć - i zaczęliśmy - od początku. Myślenie w kraju się nie zmienia, zdajemy sobie sprawę, że pewne rzeczy trzeba robić inaczej. Nie możemy jednak przyjmować modelu z topowych klubów europejskich. Nakręcanie oportunistycznych transferów, nawet na podstawie relacji z agentami, nie jest możliwe, bo ceny graczy idą w górą. Nawet Legia nie może już tak konkurować. To jest z góry skazane na porażkę. Dla wielu klubów w Polsce, ratunkiem byłoby w dużej mierze szkolenie własnych piłkarzy. Sami nie jesteśmy w stanie kupić zawodników gwarantujących sukces. Patrząc na wymagania, profile, które gwarantowałyby nam grę w europejskich pucharach, to okaże się, że mówimy o ludziach za pięć, dziesięć czy piętnaście milionów euro. Możliwość jest tylko taka, że trafi się na przykładowego Odjidję-Ofoe, który chciał się odbudować. Częściowo zaczęliśmy proces wychowania zawodników. Lech zaczyna z tego korzystać - widać to po przychodach z transferów, co wzmocni klub na przyszłość. Mamy grupę młodzieży, która w dużej mierze ogrywa się na wypożyczeniach i będziemy mieli tego efekty. Najlepsi juniorzy z innych klubów, powinni trafiać do topowych drużyn w kraju, a potem ruszać za granicę. Wszyscy czerpaliby z tego korzyści.
- Nigdy nie myślałem, że w futbolu 2+2 będzie równać się cztery. W sporcie nie jest tak, jak w biznesie. Obecne zajęcie jest dla mnie najtrudniejszym w życiu. Codziennie uczę się czegoś nowego. Mam jednak pomysł i wizję, od dłuższego czasu. Zmieniają się pewne elementy, mogę opierać się o lepszych ludzi i mam więcej kontaktów. Wizję trzeba jednak realizować niezależnie od tego, co dzieje się dookoła. Nie żałuję, że zająłem się piłką. Konieczne było też przejęcie klubu samemu. Jeśli czegoś żałuję, to tego, że nie było tak od początku. Kibice, tak jak ja, podchodzą emocjonalnie do pewnych rzeczy, ale jeśli ustabilizujemy formę na boisku, to nie stracą cierpliwości. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do sukcesów, ale pewne rzeczy trzeba zrobić na nowo. Zawsze jest moment, że dochodzi się do ściany i trzeba dokonać restrukturyzacji. Piłka się zmienia i ostatni model zadziałał krótkoterminowo. Cieszyliśmy się, ale po czterech latach takiego modelu mamy to, co dziś - ścianę i odbicie się od niej. Musimy teraz inaczej ją przebić lub obejść.
- Dziura finansowa powoduje, że praca nad pewnymi projektami jest trudniejsza. Nie mamy obecnie wolnych środków, choćby z Ligi Mistrzów. Tego jednak nie ma. Musimy organizować pewne fundusze z zewnątrz. Priorytetowa jest dla mnie kwestia ośrodka, który musimy realizować. Będzie trudniej niż się spodziewałem, ale nie ma problemu - to jest robione. Mamy już właściwie wszystko, bo zaczęliśmy też rozmowy z bankami w kwestii finansowania. Wierzę, że do końca tego roku zamkniemy kwestie finansowe, a na początku przyszłego zaczniemy budowę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.