
Dariusz Banasik: Przeanalizujemy błędy i pojedziemy po awans
05.06.2014 21:07
(akt. 04.01.2019 12:21)
Po tym remisie legioniści mogą chyba odczuwać niedosyt?
- Wygrywaliśmy 2:0, skończyło się 2:2 i odczuwamy niedosyt. Szkoda, że tak to się skończyło. Powinniśmy mocniej kontrolować przebieg spotkania, dorzucić trzecią bramkę i po ostatnim gwizdku arbitra wszyscy bylibyśmy szczęśliwi. Stało się inaczej, bo straciliśmy bramkę kontaktową, potem Lech doprowadził do remisu i niestety… Zrobiło się średnio.
- Wynik na pewno nie przekreśla naszych szans na awans. W piłce młodzieżowej wiele się może zdarzyć. W końcówce Kuba Arak miał sytuację, ale arbiter nie uznał gola. Jesteśmy w takiej sytuacji, jak przez ostatnie pół roku. Musimy wygrać, żeby zdobyć przepustkę do półfinału. Mój zespół jest w stanie to zrobić, tak jak zrobił to ostatnio na Polonii. Przy Bułgarskiej naszym celem będzie rozegranie dobrego meczu i zanotowanie zwycięstwa.
Po meczu przerwy wracacie do sprawdzonego wręcz systemu: wygrana lub koniec zabawy.
- Dokładnie tak będzie, ale najpierw muszę dokładnie przeanalizować nasze błędy i złe zachowania z pierwszego meczu. Było sporo pozytywów, ale Lech pokazał, że jest dobrze zorganizowanym zespołem. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji pod bramką rywali, ale niestety trochę zawiodła skuteczność.
Dosyć mocno przegrywaliście fizycznie z rywalami w środku pola.
- Faktycznie tak było, dlatego po przerwie Michała Suchanka zastąpiłem Arkiem Najemskim, który zajął miejsce na pozycji stopera. Z kolei do przodu przesunęliśmy wtedy Wojtka Kochańskiego. Od razu było widać reakcję. Lech nieźle prezentował się w środku i potrafił wyprowadzać szybkie ataki.
Obrona troszkę pana zawiodła? Dawid Leleń bronił w trudnych sytuacjach, a jednak czasami zdawał się być trochę niepewny. Stoperzy za to zbyt łatwo dopuszczali rywali pod własną bramkę.
- Na odprawie przed meczem uczulałem chłopaków na rywali, którzy dobrze wchodzą z głębi pola. Dawid w ostatniej chwili zebrał wiele piłek. Na pewno wyciągniemy z tego wnioski przed niedzielą. Paradoksalnie z tych powodów nie traciliśmy goli. Akcje bramkowe szły z prawej strony boiska. Będę mądrzejszy po analizie na wideo.
Skoro mówimy o prawej stronie to Mateusz Zawal, zawalił? Wysnuł pan taki wniosek mówiąc o tych dwóch straconych golach po akcjach na tej flance?
- Trudno mi powiedzieć czy była to jego wina, ale na pewno zabrakło asekuracji. Nie było zawodników, którzy przecięliby podania. Mateusza można usprawiedliwić tym, że nie grał na swojej pozycji. Moim zdaniem i tak nieźle się zaprezentował. Głupich błędów nie robił, wybitnego meczu nie zagrał, ale było poprawnie.
Przed meczem zapowiadał pan, że Miłosz Kozak będzie bardzo zmobilizowany, a przeciwko byłym kolegom zagrał naprawdę słabo.
- Kluczem do sukcesu miała być dobra gra skrzydłowych. Kozak i Michalak trochę zniknęli. Momentami próbowali, ale było jak było. Konrad pod względem fizycznym odrobinę jeszcze odstaje od innych. Miłosz starał się, ale miał za dużo niedokładnych zagrań. Rywale dobrze korzystali z bocznych pomocników, a u nas nie wyglądało to tak, jakbym się tego spodziewał.
Piłkarze trenujący na ogół z rezerwami podnieśli poziom gry? Tomasiewicz i Anczewski strzeli w końcu po golu.
- Na pewno podnieśli poziom, ale razem mieliśmy tylko jeden wspólny trening. Nie wiedziałem do końca co ten zespół pokaże w takim ustawieniu. Były pozytywy, ale niedosyt pozostaje.
W Poznaniu będzie modlitwa o dobry wynik czy jednak wyjście na boisko z podniesionymi głowami i śmiała walka?
- Mówiąc żartobliwie, to niech Lech się rozluźni i jedzie do Poznania ciesząc z wyniku. Będąc jednak poważnym, mogę obiecać, że wyjdziemy na boisko i zagramy o korzystny rezultat, który da nam awans.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.