Domyślne zdjęcie Legia.Net

Darek Dudek: "Nie odbierajcie nam szans"

Adam Dawidziuk

Źródło:

30.10.2002 09:10

(akt. 15.01.2019 12:10)

<img src="img2/Dudek.jpg" border=1 align=left hspace=3 vspace=6>Dudek wszedł na boisko w 46. min meczu z Schalke przy stanie 0:0. Zmienił Wojciecha Szalę. Przy stanie 0:2 zdobył gola dla Legii fantastycznym strzałem zza pola karnego, a potem po faulu na nim wyrównał z karnego Stanko Svitlica. Gdyby mecz zakończył się remisem, byłby bohaterem. Miał jednak pecha. W ostatniej minucie Ebbe Sand posłał piłkę głową do siatki i Schalke wygrało w Warszawie 3:2.
Zdobył Pan dla Legii już drugiego gola, a to wcale nie takie częste u obrońców lub defensywnie zorientowanych graczy pomocy. Uderzenie zza pola karnego w meczu z Schalke było fantastyczne. Bardzo się cieszę, że piłka wpadła do bramki. Bardzo czysto trafiłem piłkę. Tak czysto, że aż rzadko się zdarza. Uderzył Pan piłkę tuż po jej odbiciu o trawę. W takich sytuacjach zwykle trafia się nad poprzeczką. I to przeważnie bardzo wysoko. - Zastanawiałem się, czy nie uderzyć piłki od razu, bezpośrednio z powietrza. Zdecydowałem jednak, że zrobię to z tzw. dropsztyka, jak często zdarza się to na treningach. Wyszło, i myślę, że to nie był żaden przypadek. Który gol był ładniejszy - ten z przewrotki z Polonią czy ten w spotkaniu z Schalke? - Dziś piłka idealnie "naszła" mi na nogę. Ale ten gol dał tylko radość i satysfakcję, bo nie wygraliśmy. Z Polonią ustaliłem wynik spotkania na 4:1. Tamten gol był i ładniejszy i cenniejszy. We wtorek, kilka minut po zdobyciu gola, został Pan sfaulowany i arbiter podyktował rzut karny. Czy słusznie? - Faul był ewidentny. Nie wbiegłem na pole karne po to, by się położyć. Chciałem strzelić kolejnego gola. Brutalnie mi w tym przeszkodzono. A szansę miałem dużą, ponieważ wychodziłem na pozycję sam na sam z bramkarzem. Czysty karny. Wchodził Pan na boisko w ciężkiej sytuacji... - Tak. Było 0:0, miałem pomóc odwrócić losy spotkania. A tu po dziesięciu minutach było 0:2. Co pomyślałem? Jest źle, ale zostaje nam sportowa złość i ambicja. Chciałem poderwać kolegów do walki. Okazja nadarzyła się szybko. A trzeba było coś zrobić, bo gdy straciliśmy dwie bramki, trochę uszło z nas powietrze. Nie miał Pan obaw, wchodząc po przerwie na prawą pomoc? To chyba nietypowa pozycja. - Już raz miałem okazję zagrać w Legii jako prawy pomocnik. Bardzo dziękuję trenerowi, że w tak ważnym meczu jednak zdecydował się na mnie postawić. Czasem, wchodząc na boisko w drugiej połowie, można pokazać się bardziej niż wtedy, gdy gra się od początku spotkania. Pozycja skrajnego pomocnika w meczu z takim zespołem jak Schalke jest bardzo trudna? - O, tak. Niemcy mają bardzo szybkich graczy, trzeba się zdrowo za nimi nabiegać. Zawodnicy Schalke są bardzo doświadczeni i ciężko jest zyskać nad nimi przewagę. Mimo wszystko pokazaliśmy charakter i jeszcze nie wszystko stracone. Legia ma jeszcze szanse na awans? - Skończyła się dopiero pierwsza połowa. Nikt nie powinien odbierać nam szans. W Gelsenkirchen czeka nas 90 min walki. Czego zabrakło, by pokonać Schalke? A jeżeli nie pokonać, to chociaż zremisować? - Moim zdaniem zabrakło nam koncentracji. Przy ostatniej bramce chyba popełniłem błąd. Nie udało mi się dokładnie pokryć Sanda. Skoczył wysoko, a ja się spóźniłem. Rywale zrobili wokół niego zasłonę, miał sporo miejsca i przesądził o wygranej niemieckiego zespołu. Po raz pierwszy zagrał Pan w białych butach? - Tak, rzeczywiście. Poprzednie - czarne - mi się rozleciały. Odkąd przyszedłem do Legii, gram w obuwiu Nike, wcześniej występowałem w adidasach, które najczęściej przysyłał mi mój brat Jurek. Te białe dostałem od Marka Citko. On ma umowę z Nike. Powiem szczerze, że bałem się, czy ktoś nie będzie ze mnie się wyśmiewać albo mówić, że odbiła mi woda sodowa. Tak nie jest, po prostu w białych butach dobrze mi się grało. Są wygodne i chyba już takie założę na następne spotkania. Odzyskał Pan miejsce w podstawowym składzie? - Nie wiem. W Legii jest ponad 20 zawodników, z których każdy czuje się na siłach i ma umiejętności, by grać w pierwszej jedenastce. Ja jestem jednym z nich i walczę. Czy przed stratą drugiej bramki nie był Pan faulowany przy linii, z prawej strony boiska, na połowie Schalke? - W polskiej lidze, i to na naszym boisku, sędzia raczej podyktowałby wolnego dla nas. Jednak w pucharach gra się inaczej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.